Wiadomo, że mecze towarzyskie to nie są starcia na śmierć i życie, że reprezentacje nie stawiają sprawy na ostrzu noża i nie wypruwają sobie żył, by sięgnąć po zwycięstwo. To czas eksperymentów, testów, bo kiedy selekcjonerzy mają sprawdzać różne rozwiązania, jeśli właśnie nie wtedy? Większość kibiców to doskonale rozumie, ale jednak wciąż istnieje minimum przyzwoitości, którego w tym letnim graniu nie wolno przekraczać. A dziś Portugalia o dobrym smaku zdecydowanie zapomniała, ulegając Holendrom aż 0:3.
I nie zmieni naszego zdania druga połowa, kiedy mistrzowie Europy wzięli się choć trochę do pracy. Pewnie, przycisnęli Oranje, ale nie kupujemy tego. Nie można przespać 45 minut i później bronić się, że przecież w końcówce strzał Andre Silvy wybił właściwie z bramki obrońca, wcześniej dwie świetne parady zaliczył Cillessen i zasadniczo cała obrona Holendrów musiała się sprężać. Zdarza się bowiem zagrać słabszy mecz i mieć trochę pecha, ale jeśli widzimy coś tak nędznego, jak postawa Portugalczyków w pierwszej połowie, to nie może być mowy o żadnym współczuciu.
Im się po prostu nie chciało, byli apatyczni zarówno w defensywie, jak i w ofensywie, parafrazując klasyka. A to, że w drugich 45 minutach troszkę powalczyli, oddali parę strzałów i Cancelo wyłapał czerwoną kartkę, co mogłoby świadczyć o jakimś zaangażowaniu, wyglądało tylko na nieudaną próbę ratowania twarzy.
Wystarczy spojrzeć na bramki, jakie zdobywali Holendrzy. Najpierw van de Beek kuriozalnie skiksował, ale piłka trafiła do Depaya, który nieatakowany – a jakże – spokojnie pokonał Lopesa. Gol na 0:2? Oranje spokojnie rozgrywają sobie piłkę z boku boiska, w końcu idzie dośrodkowanie od de Ligta do Babela, a ten będąc zupełnie sam – choć w szesnastce stało sześciu Portugalczyków – nie miał problemów z podwyższeniem wyniku. Bramka na 3:0 to kolejny “popis” obrony, która w tym meczu najwyraźniej nie miała zamiaru zajmować się kryciem. Wrzutka z wolnego, zgranie, Van Dijk, pyk, gol.
Żenada. Portugalia nie wyglądała jak najlepszy zespół na kontynencie, tylko jak zbieranina przebierańców z plaży. Taki Ronaldo był skupiony głównie na szukaniu błagalnym wzrokiem fauli u sędziego, a najlepszą akcję zaliczył chyba wtedy, gdy kibic wbiegł na boisko w celu zrobienia sobie selfie. Jasne, pewnie Portugalia na mundialu będzie lepsza, ale porażkę w tak żenującym stylu trudno zapomnieć.
Czy to sparing, czy mecz o punkty – reprezentujecie, panowie, swój kraj, a dziś przynieśliście mu wstyd.
Fot. FotoPyk