Niby mamy przerwę na kadrę, czyli w klubach ekstraklasy nudy na pudy, ale… zaczyna się robić coraz ciekawiej. Najpierw Piotr Stokowiec postanowił odsunąć od walczącej o utrzymanie drużyny Lechii Gdańsk Marco Paixao, czyli jedynego piłkarza, który potrafi w tej drużynie strzelać bramki, a głównym powodem była niesubordynacja piłkarza. Dziś w Przeglądzie Sportowym na swój los uskarża się Patryk Małecki i grozi odejściem. Teraz Romeo Jozak przesunął do rezerw Legii Warszawa Michała Kucharczyka, czyli jedynego (jednego z nielicznych?) zawodnika wicelidera, którego nie podejrzewalibyśmy o brak zaangażowania w walkę dla zespołu.
Na wstępie ustalmy jedno – jeśli chodzi o względy czysto sportowe, decyzja wydaje się być wręcz absurdalna. Ileż to razy pisaliśmy, że “jak trwoga, to do Kucharczyka” i ile razy okazywało się to prawdą? Oj, wiele. Może i “Kuchy” nigdy nie załapałby się do kampanii “Joga Bonito” nawet wtedy, gdyby castingi prowadzić tylko wśród wychowanków Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, ale jego skuteczność i zaangażowanie nie raz i nie dwa ratowały Legii tyłek. Również w ostatnim czasie Kucharczyk dał bardzo dobrą zmianę w spotkaniu z Lechem Poznań i zaliczył naprawdę udany występ w Gdańsku przeciwko Lechii. Znów on, a nie żaden z nowych wynalazków.
Zresztą sam klub w oficjalnym komunikacie podkreślił, że decyzję podjęto z przyczyn pozasportowych. Dodatkowo trener dorzucił, że “u jej podstaw leży dobro i jedność całej drużyny”, a wypowiadający się w imieniu zespołu Miroslav Radović poparł klub i podkreślił, iż “najważniejsza jest jedność szatni i wspólny cel”.
Okrągłe słówka, ładnie brzmiące hasła, ale wiadomo – za takimi ukryć się najwygodniej.
Pojawiają się – między innymi na portalu sport.pl – głosy, że u podstaw takie decyzji rzekomo leżało to, iż Kucharczyk wynosił z szatni informacje do dziennikarzy. Do nas również doszły informacje o takiej wersji zdarzeń, ale nie traktujemy ich jakoś szczególnie poważnie. Raz, że za sprawą zachowania piłkarza, relacje Kucharczyka z mediami i poszczególnymi dziennikarzami umieścilibyśmy na skali gdzieś pomiędzy złem koniecznym a pogardą, a dwa – w ostatnim czasie raczej nie ukazało się nic na tyle ciekawego, by podejmować tak radykalne kroki.
Na tę chwilę pewne jest w zasadzie jedno – atmosfera w ekipie mistrza kraju zgęstniała, a wiele wskazuje na to, że na tym jeszcze nie koniec.
Fot. FotoPyK