Antonio Conte był pełny nadziei przed tym spotkaniem. 1-1 to nie jest wynik nie do odrobienia, ale na pewno zastanawiał się – wyjść odważniej, czy czekać na szansę i tylko kontrować? Mniejsze zło, ale które wybrać? Pierwszy mecz nazywał perfekcyjnym pod względem taktycznym, dlatego głównym tematem przed rewanżem było to jaką strategię obierze na Camp Nou,
Messi szybko rozwiał jego wątpliwości. Co się tylko dało zrobić źle, to właśnie Chelsea wykonała już w trzeciej minucie. Barcelona spokojnie rozgrywała piłkę przed polem karnym i chyba to uśpiło czujność defensorów The Blues. Szczególnie Marcosa Alonso, który przypadkowo wziął udział w klepce zawodników Dumy Katalonii – piłka odbiła się od niego niefortunne, a po podaniu Suareza dopadł do niej Messi. Wtedy już nie popisał się też Courtois, wszak Argentyńczyk uderzał z bardzo ostrego kąta, do tego słabszą nogą, a i tak Belg puścił futbolówkę między nogami.
Wyglądało to jak liść na twarz dla The Blues – taki na orzeźwienie, bo drużyna Antonio Conte zareagowała bardzo dobrze. Właściwie zepchnęła Dumę Katalonii do obrony za pomocą pressingu, a także mądrze rozgrywanych akcji. Londyńczycy rozciągali przeciwników, a kiedy znaleźli lukę, podawali prostopadle i przedostawali się do szesnastki gospodarzy. Bywało groźnie choćby za sprawą Williana, który tak jak w pierwszym spotkaniu wziął na siebie ciężar gry ofensywnej Chelsea. Rozprowadzał akcje, a także groźnie uderzał.
W 20. minucie jednak goście otrzymali kolejny cios. Messi najpierw odebrał piłkę w środku pola, a potem pobiegł bliżej lewej flanki, skupiając na sobie prawie całą uwagę przeciwników. Ciut jej otrzymał także Luis Suarez, ale Dembele? Tego The Blues po prostu olali. Dlatego, kiedy otrzymał piłkę, mógł tylko zapytać bramkarza gdzie ma uderzać. Po chwili uderzył na dalszy słupek, futbolówka poszła jeszcze po rękach Courtoisa i wpadła do siatki.
Ernesto Valverde może być w siódmym niebie, bo nie tylko jego zespół awansował do kolejnej fazy Ligi Mistrzów, ale też dlatego, iż zyskał kolejnego wartościowego gracza w swojej talii asów. Mowa oczywiście o Dembele, dla którego miał być to sprawdzian dojrzałości. A ten harował nawet w obronie, zaliczając kluczową interwencję we własnym polu karnym na początku drugiej połowy. Szacunek, wszak zawsze był uważany za gracza, który nie lubi pracować w tyłach. Ousmane zdał zatem egzamin na ocenę bardzo dobrą.
Wiadomo było, iż Chelsea jeszcze powalczy o remontadę. Była na „musiku”, więc co miała do stracenia? Ale kiedy goni się wynik, wypadałoby samemu nie popełniać elementarnych błędów na przykład przy wyprowadzaniu piłki. Jeśli Luis Suarez przechwytuje futbolówkę na twojej połowie, to już wiesz, że coś za chwilę pójdzie nie tak. Na przykład Messi na obieg, a potem w polu karnym odbierze podanie i założy kolejny kanał bramkarzowi rywali. Co tu pisać, Argentyńczyk zrobił z Courtois durszlak.
Opłacało się więc Barcelonie oszczędzać siły przez ostatnie tygodnie, skoro dziś z pełną parą mogła wyjść na Chelsea. Zwłaszcza, że przy grze w trybie „stamina” udało się jej zachować przewagę nad Atletico. Wydaje się, iż teraz będzie żyła od jednego meczu Ligi Mistrzów do drugiego. Grunt, by zachowała pełną koncentrację w najważniejszych momentach, ale skoro prowadzi ją Valverde, jakoś jesteśmy spokojni o jej mentalne podejście.
Z drugiej strony czekamy też na reakcję Romana Abramowicza i spółki względem Antonio Conte. Temat jego zwolnienia przewijał się przez media oraz rozmówki kibicowskie przez parę ostatnich tygodni i w związku z odpadnięciem z Champions League w 1/8 finału jego sytuacja na pewno się nie poprawiła. Coś nam się wydaje, iż w kwestii zwolnienia go nie należy zaczynać pytania od “czy?” lecz “kiedy?”
Barcelona 3:0 Chelsea
Messi 3′
Dembele 20′
Messi 63′
Fot. NewsPix.pl