Jednak mówienie o braku stylu to przesada – Legia ma swój styl. W destrukcji potrafi obrzydzić grę rywalowi do tego stopnia, że ten potrafi nie stworzyć sobie żadnej okazji w trakcie meczu, czasem z kontry, lub po jakimś (rzadkim!) błędzie indywidualnym. Może nie cała runda tak wyglądała, ale z meczu na mecz ten obraz klarował się coraz wyraźniej, a zwieńczeniem był mecz z Lechem, w którym Legioniści wybili Kolejorzowi jakąkolwiek ofensywę z głowy. Przypomnijmy teraz – kto był najbardziej chwalony na wiosnę? Za strzelanie bramek? Za styl? Za ofensywne usposobienie?
(…)
W ataku jest gorzej, ale nie przesadzajmy, że jakoś tragicznie. Pokażcie mi drużynę, w której jakość ofensywy nie zmieni się, po tym jak wyjmie się z niej dwóch kluczowych graczy. Jakby grał Lech gdyby nagle Murawski i Tonew zaliczyli taki regres jak Serbowie? Gdyby Lovrencics nagle nie wystrzelił? Jak grałby na wiosnę Śląsk bez Mili i Ćwielonga? Jak gra Górnik bez Milika i ze zjazdem Nakoulmy? Jasne, gra Legii z przodu wygląda gorzej niż jesienią, ale chyba można znaleźć tego obiektywne przyczyny.
Aby przeczytać całość, kliknij TUTAJ.
Jeśli chcecie opublikować swój tekst w dziale „Blogi kibiców”, wyślijcie go mailem na [email protected].