Reklama

Tęsknota pana Kazimierza. Dziś chciałby być królem remisów

redakcja

Autor:redakcja

10 marca 2018, 18:37 • 2 min czytania 6 komentarzy

Jeśli stoicie, usiądźcie. Jeśli trzymacie w rękach delikatne przedmioty, odłóżcie je. Jeśli w pokoju znajdują się dzieci, wyprowadźcie. Wybaczcie, że zaczynamy od instrukcji, ale mamy dla was szokującą informację i nie wiemy, jak zareagujecie. Sandecja Nowy Sącz nie wygrała meczu. Ba! Nawet nie zremisowała. Chyba przyznacie, że ekstraklasa pod względem niespodzianek wypada jeszcze lepiej niż słynne pudełko czekoladek Forresta Gumpa, prawda?

Tęsknota pana Kazimierza. Dziś chciałby być królem remisów

A tak na serio – zaczyna brakować nam słów, by opisać partaczenie ekipy z Nowego Sącza. Co gorsze, niedługo zabraknie nam też palców, by zliczyć serię meczów bez zwycięstwa tej drużyny. Gdybyśmy oglądali to spotkanie bez świadomości, jakie drużyny biegają po boisku w Niecieczy, nigdy nie powiedzielibyśmy, że obie walczą o utrzymanie w tej samej lidze. Piast wyglądał przy Sandecji jak ekipa z lepszego świata. Trochim i spółka coraz mocniej odstają. Jeśli tak dalej pójdzie, niedługo będą wyglądać jak Anna Grodzka na wybiegu dla modelek.

Gliwa długo ogarniał, ale już nie ogarnia. Baran nie okazał się wzmocnieniem obrony i gdy tak patrzymy na postawę doświadczonego zawodnika, wydaje się, że poprawić może nie grę zespołu, a już tylko frekwencję na trybunach. Mraz momentami wyglądał, jakby był równie świeży co na słynnym treningu Śląska. Grić nie jest słowackim Pirlo, ale co gorsze – w dzisiejszym meczu Kasprzak nie był nawet polskim Griciem i do tego poziomu zabrakło mu sporo. Na skrzydle Brzyski, 36-letni lewy obrońca, który z reguły i tak wygląda lepiej niż koledzy.

Naprawdę nie chcemy być szczególnie złośliwi, ale piłkarze Sandecji sami sobie urządzają ten roast. Niedługo trzeba będzie zmienić wzór biletu – tak, by oddawały charakter wydarzenia. Dużo się ostatnio mówi o prowokacjach i postawę drużyny Moskala też zaczynamy postrzegać w tych kategoriach.

Kończąc ten wątek – jeśli taka Sandecja nie spadnie z ligi, będzie to jedna z największych niespodzianek ostatnich lat.

Reklama

A jeśli chodzi o Piasta, to całkiem przyjemnie się na to patrzyło. Dwóch napastników, pomocnicy, którzy wiedzą co mają robić na boisku, konsekwencja w obronie. Wypisz, wymaluj solidny Ruch pod wodzą Fornalika. Widać było zresztą sportową złość po ostatnich wydarzeń. I pierwszą bramkę gliwiczanie wbili w bliźniaczy sposób. Z Górnikiem też wrzucał Badia, a obrońców przechytrzył Szczepaniak. Do tego prezent od Gliwy i Kasprzaka dla Jodłowca i Angielskiego, a także kończący cios Valencii. Mogło paść więcej goli (tym bardziej, że Piastowi przyszło grać w przewadze), ale umówmy się – Fornalik po każdym meczu chciałby mieć tylko takie zmartwienia.

[event_results 426704]

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...