Adam Nawałka powołał 22 zawodników z klubów zagranicznych na marcowe mecze z Nigerią i Koreą Południową. I już sama liczba robi wrażenie, bo przecież na mundial w Rosji pojedzie 23 piłkarzy, a w naszej ekstraklasie także mamy całkiem sporą grupę, która ostrzy sobie zęby na ten wyjazd. Widać więc jak na dłoni, że Nawałka robi chyba ostatni już tak walny przegląd wojsk. Najbliższe zgrupowanie dla wielu może być więc z kategorii o być albo nie być w tej reprezentacji na Mistrzostwach Świata.
I tyczy się to też piłkarzy z listy zagranicznej. Niespodzianek, czy wręcz sensacji, nie brakuje. Przede wszystkim mamy powołanie dla Pawła Jaroszyńskiego, który w ostatnim czasie wreszcie doczekał się kilku występów w lidze włoskiej. Być może nawet czepialibyśmy się, że na zgrupowanie pojedzie nieregularnie grający obrońca (Nawałka miał takich pomijać), który w dodatku jest zupełnym debiutantem, ale też w kontekście wiadomej bryndzy na lewej stronie defensywy taka decyzja wydaje się całkiem zrozumiała. Na dziś bowiem pierwszym wyborem na tej pozycji zdaje się Bereszyński, a drugim – zważywszy na ostatnią dyspozycję, niestety – Jędrzejczyk. Czyli pojawiła się duża szansa dla kogoś nowego, którą robiący postępy w Chievo 23-latek będzie chciał teraz wykorzystać.
Nie mniej zaskakujące jest też powołanie dla innego debiutanta, Bartosza Białkowskiego. A to z racji wieku, bo golkiper Ipswich w tym roku skończy 31 lat. Selekcjoner chce się jednak na miejscu przekonać, czy bramkarz regularnie występujący w Championship (34 mecze w lidze w tym sezonie) okaże się lepszy od notorycznie grzejącego ławę w Serie A Skorupskiego (0 meczów w lidze w tym sezonie). Jakkolwiek spojrzeć, wiosną czeka nas dość niespodziewana batalia o miejsce numer trzy w naszej bramce.
Powody do zadowolenia może mieć Dawid Kownacki, o szansach którego mówiło się już od dłuższego czasu. Z jednej strony być może doczeka się wreszcie szansy w dorosłej drużynie, z drugiej – konkurencja w napadzie z samej zagranicy jest ogromna. Poza oczywistą obecnością Lewandowskiego do kadry wracają bowiem Milik (po kontuzji) oraz Teodorczyk (po zażegnaniu kryzysu sportowego), a z obiegu nie wypadł też Świerczok, który ostatnio zamienił Zagłębie na Łudogorca. A jako, że w kadrze nie widzimy dziś Kamila Wilczka, z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że wypadł już z wyścigu o mundial.
A dalej – stara gwardia w pełnym składzie. Nie brakuje żadnego z ważnych zawodników, poza mającym ogromne problemy w klubie Jakubem Błaszczykowskim. W kadrze znalazło się nawet miejsce dla Marcina Kamińskiego, który w ostatnim czasie stracił miejsce w wyjściowym składzie Stuttgartu. Z kolei zabrakło Jarosława Jacha, który został okrzyknięty jednym z największych wygranych poprzedniego zgrupowania. No cóż, dziś chyba bardziej pasuje do niego tytuł największego przegranego zimowego okienka transferowego…
Tak czy inaczej, przed nami bardzo ciekawe zgrupowanie i dwa mecze, które przyniosą kilka odpowiedzi. Póki co grupa jest naprawdę liczna, zwłaszcza że za chwilę dołączą do niej piłkarze z kraju (powołania zostaną ogłoszone za tydzień). Jakkolwiek spojrzeć, zawodnicy, którzy mają dziś uzasadnione powody do radości, bo znaleźli się na liście, za chwilę mogą mieć sporo gorsze humory. Przynajmniej kilku z nich w marcu po raz ostatni przed mundialem uściśnie dłoń polskiego selekcjonera.
Fot. FotoPyK