Reklama

Porównania do “Lewego” są bardzo miłe, ale na takiego napastnika możemy czekać 50 lat

redakcja

Autor:redakcja

09 marca 2018, 10:09 • 17 min czytania 16 komentarzy

O ojcu, który o 7 rano zabierał 8-latka na boisko i robił z niego piłkarza. O rodzinnej Niemczy, w której łatwo było zejść na złą drogę. O porównaniach do Roberta Lewandowskiego i o tym, ile brakuje mu do europejskiego poziomu. O technologii VAR, która jednak nie zabija futbolu. O zniesmaczeniu na młodzieżowym Euro. O tym, dlaczego wybrał Cracovię, gdy chciała go Legia i Viktoria Pilzno. O Wengerze, który powinien odejść. O tym wszystkim i wielu innych sprawach pogadaliśmy z Krzysztofem Piątkiem. 

Porównania do “Lewego” są bardzo miłe, ale na takiego napastnika możemy czekać 50 lat

Zacznijmy od najważniejszych spraw, by nie trzymać ludzi w niepewności. O co ci chodzi z tym Justinem Bieberem? 

(śmiech) Na początku sam byłem sceptyczny, ale moja dziewczyna jest zajarana Justinem i zabrała mnie na koncert w Krakowie. Akustyka, rozmach, cała otoczka – to była miazga. Zacząłem słuchać jego starych płyt, które nagrywał, gdy jeszcze był młody i wypadały słabo, ale „Purpose”, czyli ta ostatnia, bardzo mi się spodobała i się przekonałem. Jednego kawałka słucham przed każdym meczem. Wiem, że niektórzy w środowisku też słuchają, tak samo jak wiem, że inni się śmieją i mają materiał do szyderki, ale mam z tym luz.

O dziwo po „Weszło z butami” mocniej oberwało ci się za Zenka. 

Serio? Ludzie nie przestają mnie zadziwiać! Tam miałem wybór i bliżej mi było do Zenka niż do Woodstocku czy balu wiedeńskiego. Głównie ze względu na szatnię, w której disco-polo zawsze gdzieś leci, bo u mnie na słuchawkach lata tylko hip-hop lub Justin.

Reklama

W ogóle nie czytasz komentarzy? 

Jak byłem młodszy, to mocno się nimi podniecałem, tak samo sprawdzałem noty, ale im dalej w las, tym mam bardziej neutralne podejście. Komentarzy nie czytam już praktycznie w ogóle, a ostatnimi czasy mam taką tendencję, że klikam w krzyżyk nawet przy każdej wzmiance o mnie w artykułach – niezależnie od tego, czy ktoś mnie chwali, czy nie. Nie chcę zaprzątać sobie tym głowy.

Kilku zawodników mówiło mi, że im mocniej ktoś się zarzeka, że unika, tym bardziej wiadomo, że tym żyje. 

Mnie to już nie dotyczy. Najważniejsze stało się to, jak ja oceniam występ i to, co trener myśli o mnie po meczu.

I to, co myśli tata? Jaka jest jego rola w twojej karierze?

Na początku kluczowa. Sterował mną. Ferie, siódma rano, oczy ledwie otwarte. Wolałbym odpalić komputer lub posiedzieć w domu, ale nie było zmiłuj – szliśmy na boisko. I tak od ósmego do jedenastego roku życia. Na początku jeszcze często starał się mnie przekupić – najcześciej dostawałem słodycze za robienie tych kółek. Do tego dochodziły też typowo piłkarskie treningi, pracowaliśmy na przykład nad wykańczaniem wrzutek. W dużej mierze to były lekcje charakteru. Dziś jego wpływ też jest duży, bo sporo rozmawiamy po meczach. Przy czym te nasze dyskusje są specyficzne. W meczu z Wisłą Płock była taka sytuacja, że nawinąłem przeciwnika i chciałem szybko oddać strzał z czuba, żeby mnie nie zablokowali, ale nie trafiłem w piłkę. Jeśli nie pamiętasz, to nic dziwnego, bo to sytuacja jakich wiele. Później zresztą strzeliłem bramkę i wygraliśmy, ale jak zadzwonił tata, to od razu usłyszałem:

Reklama

– Jak ty możesz w szesnastce w piłkę nie trafić?! I to z czuba, musisz opanować podstawy!

Żadnego „fajnie, że wygraliście”! I tak jest praktycznie z każdym meczem, niezależnie od wyniku i mojej gry – najpierw błędy, później ewentualnie pozytywy.

Nie jesteś pierwszym piłkarzem, który o tym wspomina. Szczególnie wymagający są ojcowie, którzy też kopali w piłkę. 

Tata grał w Lechii Dzierżoniów. Nie wiem, czy to prawdziwa historia, bo jeszcze nie było mnie na świecie, ale słyszałem, że miał kiedyś propozycję ze Śląska Wrocław. Czasy były jednak inne – trzeba było zarabiać na chleb, na utrzymanie rodziny, a on miał pewną pracę i bał się zaryzykować.

Próbował przenieść na ciebie swoje niespełnione ambicje?

Myślę, że tak. Bardzo szybko dostrzegł we mnie potencjał. Widział, że jako 11-latek radzę sobie na podwórku z chłopakami starszymi o pięć lat, więc nie chciał, abym kopał gdzieś w wiosce. Wysłał mnie do szkółki w Dzierżoniowie.

KRAKOW 22.04.2017 MECZ 30. KOLEJKA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2016/17: CRACOVIA KRAKOW - LEGIA WARSZAWA 1:2 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: CRACOVIA CRACOW - LEGIA WARSAW 1:2 KRZYSZTOF PIATEK FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Łatwo było zejść u ciebie na złą drogę? 

Tak. To specyficzne miejsce. Gdy przyjeżdżam do rodziców, widzę, że niektórzy koledzy z klasy czy z podwórka się stoczyli. Ciężko się tam żyje, a narkotyki czy alkohol można potraktować jako pewną ucieczkę. Nie wiem, co by było, gdyby… Nie mówię, że na pewno bym chlał lub ćpał, ale bez piłki na pewno ciężko byłoby o takie życie, które teraz mam.

Ale wspominałeś też u nas, że zawsze ciągnęło cię do ekipy największych zakapiorów. 

Nauczyciele wróżyli, że nie będzie z nas w przyszłości zbyt wiele pożytku. W niektórych przypadkach się nie pomylili. Ja poszedłem w piłkę i dojazdy z Niemczy do Dzierżoniowa skutecznie odciągały mnie od głupich akcji. Choć czasami było tak, że wolałem zostać z kolegami na podwórku, niż jechać na trening. Sama droga potrafiła pochłaniać dwie czy trzy godziny.

Przecież to 15 kilometrów. 

Tak, ale autobus musiał okrążyć jeszcze dwie czy trzy wioski, a stadion znajdował się na samym końcu Dzierżoniowa, więc po drodze zaliczaliśmy jeszcze wszystkie przystanki. Gdy mi się nie chciało, dawała o sobie znać twarda ręka ojca. Potrafił przekonać mnie, że ciężka praca to jedyna droga.

Pilnował, by nie odbiła ci sodówka?

Zawsze podchodził do tego spokojnie, ale gdy jeżdżę do domu, długo rozmawiam zarówno z nim, jak i z mamą. Powtarzają mi, żebym się nie zmieniał i nie podpalał, bo na wszystko mam czas. I że pieniądze to nie wszystko. Czuję, że próbują mnie tonować.

Od początku dobrze rokowałeś?

Raczej nie uchodziłem za wybitnego juniora, który musi wylądować w ekstraklasie. Za to zawsze w tych latach kończyłem sezony z przynajmniej 15 bramkami na koncie. Szybko dostałem też szansę w seniorach, debiutowałem bodaj w wieku 16 lat. Pierwsze pół roku w trzeciej lidze w Lechii Dzierżoniów to była masakra. Byłem bardzo chudy, a tam na obronie zawsze „topory”, od których się odbijałem. Szybko jednak przyszło zaproszenie na testy w Zagłębiu. Trener Kubasiewicz, który pracuje w Lubinie, a pochodzi z Dzierżoniowa, szepnął tam, że jest taki chłopak, który może się sprawdzić. Fajnie wypadałem na obozie w Jarocinie i dalej już poszło – na początku pół roku wypożyczenia, ale zostałem na dłużej.

Podobno od razu zatrzasnąłeś się w siłowni. 

Z trybun podpatrywałem wtedy Michala Papadopulosa i byłem pod wrażeniem jego zastawki i tego, ile potrafi ugrać fizycznością. Na siłowni byłem praktycznie codziennie i w rok zrobiłem tak duży postęp, że byłem stopowany. Wszyscy widzieli, że mogę sobie zaszkodzić. Mocno rozrosłem się na odcinku piersiowym, co zauważył trener i kazał mi wyluzować. Miał rację, bo zdarzały się w młodej ekstraklasie takie momenty, że po 20 minutach byłem wypompowany. Do tego doszli koledzy, którzy trochę szydzili. Wiadomo jak to jest, gdy ćwiczysz – po każdej wizycie na siłowni patrzysz na mięśnie i sprawdzasz, czy rosną! Kiedyś chłopacy z pierwszej drużyny zobaczyli, jak prężę się przed lustrem. Wystarczyło, że poszedłem do łazienki, a gdy wróciłem, już widziałem wydrukowane zdjęcie mojej twarzy, do której dorysowano mięśnie!

Wcześniej dorobiłeś się ksywki „Bania”.

Na jednym z meczów zderzyłem się głowami z innym chłopakiem. Jego zabrała karetka, a ja wróciłem do gry.

Powiedziałeś, że zawsze dużo strzelałeś. Dużo z karnych?

Tak naprawdę dopiero teraz po dłuższym czasie wróciłem do regularnego strzelania z karnych.

Wkurzasz się, gdy słyszysz, że skuteczność zawdzięczasz głównie jedenastkom?

Nie mam na co. Poszła jakaś fama, ale przecież nie podejdę do karnego, by strzelić obok bramki, żeby nikt mi nic nie zarzucił. Więcej takich głosów było na początku, gdy te proporcje wyglądały trochę inaczej niż teraz. Nawet tata mi wtedy mówił, że z karnych już nastrzelałem, teraz pora trafiać z gry! Dołożę jeszcze kilka goli z akcji i chyba nikt już nie będzie o tym pamiętał. Marcin Robak w dużej mierze tak zrobił w zeszłym sezonie koronę króla strzelców.

Widziałem, że nawet czujesz lekkie niedocenienie tych twoich karnych. 

To dla mnie ważne gole, bo dawały punkty. Ostatnio kilku zawodników się pomyliło, a karny karnemu nierówny. W meczu z Lechią musiałem podejść do piłki w 95. minucie i strzelić na wagę zwycięstwa, a w spotkaniu z Górnikiem dwa razy strzelałem w końcówce, by doprowadzić do remisu. Przy ostatniej z tych jedenastek pojawił się lekki strach, bo to zawsze jest gra psychologiczna pod tytułem „zmieniać czy nie zmieniać”. Uznałem, że muszę strzelać w górny róg, wtedy bramkarz i tak będzie bez szans. Z kolei z Lechią byłem tak spokojny, że aż przeżyłem lekki szok. Po prostu wiedziałem, że strzelę.

Jeśli chodzi o karne, to też podpatrujesz Lewandowskiego?

Patrzę na różnych napastników, ale „Lewy” jest perfekcyjny, robi to najlepiej na świecie. Już nie pamiętam, ile bramek liczy ta jego seria, ale to maszyna.

Ksywka „Lewy” się przyjęła? 

Poszedł jeden wywiad trenera Probierza i chłopaki to podłapali, ale dziś wraca to głównie w postaci szydery. Jak spóźnię się na zbiórkę, to pewnie znów usłyszę: „spokojnie, to Lewy, on może”.

2017.09.17 WARSZAWA SPORT PILKA NOZNA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2017/18 KOLEJKA 9 LEGIA WARSZAWA - CRACOVIA KRAKOW NZ MICHAL PROBIERZ TRENER CRACOVIA KRZYSZTOF PIATEK FOT JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA.COM.PL 2017.09.17 WARSZAWA SPORT FOOTBALL LOTTO EKSTRAKLASA SEASON 2017/18 ROUND 9 LEGIA WARSZAWA - CRACOVIA KRAKOW FOT JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA.COM.PL

Zastanawiam się, czy trener Probierz nie robi ci tymi porównaniami niedźwiedziej przysługi. I niekoniecznie chodzi o to, że możesz paść ofiarą szydery. 

Różnie to można odbierać. Słowa trenera są bardzo miłe i nakładają większą presję. Pochodzę do tego spokojnie. Nie jestem pierwszym piłkarzem, który strzelił kilka bramek i jest do Roberta porównywany. Wiem, na co mnie stać, ale też wiem, ile rzeczy muszę poprawić w treningu, żeby przynajmniej zbliżyć się do jego poziomu czy na nawet do poziomu europejskiego. Poza tym umówmy się – na takiego napastnika możemy czekać następne 50 lat, bo to fenomen.

Cytuję: „jak tego nie wykorzysta, to sam sobie wszystko spieprzy”. 

Mocne stanowisko. Ale trener widzi, jak pracuję na treningu i jakie mam parametry, więc zrobię wszystko, żeby sprostać tym oczekiwaniom.

Wróćmy jeszcze na chwile do twoich początków. Szybko stało się o tobie dość głośno w środowisku, bo dużo strzelałeś w rezerwach Zagłębia, ale przy trenerze Lenczyku chyba niełatwo było o szansę. 

Bardzo ciężko. Była taka sytuacja, że razem z Jarkiem Jachem, który też dobrze wyglądał w rezerwach, wylądowaliśmy na obozie pierwszej drużyny. Miałem treningi lepsze i gorsze, ale gdy przez dwa tygodnie pracujesz w najlepszymi, to pojawia się w głowie myśl, że zaraz dostaniesz szansę. Tymczasem wróciliśmy na jeden mecz do trzeciej ligi, trener akurat się na nim pojawił, a nie poszło nam jako drużynie. Wystarczyło, żebyśmy znów zostali na stałe odstawieni do rezerw. Chyba żaden młody za trenera Lenczyka się nie przebił. Poza tym był specyficzny. Wiadomo na przykład, że nigdy nie można było wyciągnąć ręki w jego kierunku jako pierwszy. Kiedyś na testach chłopak wyczekał na odpowiedni moment, ale postanowił przy okazji pokazać trenerowi męski uścisk.

– Chłopczyku, chłopczyku. Tak mocno to możesz sobie matkę ściskać.

Było zdezorientowanie. Wielu chłopaków miało z nim przygody, ale akurat ja nie mogę więcej powiedzieć.

Ale przyjście Piotra Stokowca to chyba była dla was ulga. 

Nigdy nie powiem, że to fajnie, iż Zagłębie spadło z ligi, ale mam świadomość, że bez tego mogłoby nie być szansy dla mnie, Jarka Kubickiego czy Jarka Jacha. Czasami masz tylko jedną w karierze, więc zrobiliśmy wszystko, by wycisnąć maksa z tego momentu. Fajnie zostaliśmy przygotowani do tego przez trenera Pawła Karmelitę w młodej ekstraklasie czy rezerwach. Podejście do treningów, warsztat, profesjonalizm – wszystko jest u niego na topowym poziomie. Miałem w życiu już kilku trenerów, więc myślę, że mogę to porównać i ocenić – wydaje mi się, że taki człowiek zasługuje na szansę jako pierwszy trener i życzę mu tego.

Dlaczego w pewnym momencie poszła o tobie opinia, że jesteś problemowy?

Właśnie nie wiem, a zastanawiałem się trochę nad tym. Nie uważam się za osobę problemową. Zawsze gram dla drużyny, miałem dobry kontakt z każdym trenerem, który mnie prowadził, więc nawet ciężko powiedzieć, skąd to wyszło. To chyba zwykłe kłamstwo. Zdarzało się już, że ludzie mówili o mnie różne rzeczy, choć nawet ze mną nie rozmawiali. Takie akcje zaczęły się, gdy odchodziłem z Zagłębia. Słyszałem, że mi odbiło i że jak mogę zamieniać Zagłębie akurat na Cracovię… Już nawet nie chcę wracać do tego pamięcią, bo po tym najbardziej burzliwym okresie postanowiłem postawić grubą kreskę.

Ze Stokowcem miałeś w pewnym momencie napięte relacje. 

Myślę, że rozstawaliśmy się w zgodzie. Chciał, żebym został, rozwijał się i zrobić ze mnie napastnika, ale poszedłem swoją drogę. Gdy już grałem w Cracovii, mogłem do niego przyjść i normalnie porozmawiać. Bardziej niespokojne były same początki. W jednym z meczów pierwszej ligi dostałem od niego szansę od początku. W pierwszej połowie straciliśmy bramkę, dostaliśmy czerwoną kartkę, a ja miałem dwie niezłe sytuacje, z których mogłem coś wycisnąć. W przerwie od razu dostałem zmianę. Poszedłem przemyć twarz, a za mną przyszedł trener. Chyba nie chciał mnie rugać przy kolegach, ale na osobności zaczął ze mną jechać.

– Ile ty sytuacji potrzebujesz, żeby strzelić?! Ile razy mam na ciebie stawiać?!

Młody byłem i nie mogłem zrozumieć, bo myślałem, że zagrałem dobrą połówkę, ale dziś wiem, że taka zjebka się przydaje.

Dlaczego Cracovia a nie na przykład Viktoria Pilzno, która złożyła za ciebie ofertę?

Nawet nie wiem, jak wysoka ona była, bo nie interesowałem się tym. Pomysł na Cracovię był prosty – wiedziałem, że będę miał dużo okazji do gry i dużo sytuacji, bo w środku pomocy grali tu bardzo dobrzy zawodnicy, którzy potrafili je kreować. Strzeliłem powyżej 10 bramek, więc sprawdziło się.

Przestraszyłeś się Legii?

Nie. Pojawił się temat przeprowadzki do Warszawy, ale to nie było tak pewne, że mogłem pakować walizkę i jechać. Chcieli mnie, ale czekali na wejście do Ligi Mistrzów. Wtedy może byłaby oferta, a może nie. Poza tym, miałem przed sobą młodzieżowe Euro, na którym bardzo mi zależało, a tam byli Nikolić czy Prijović, więc na pewno na początku nie byłbym pierwszym wyborem. Legia jest dla wielu polskich piłkarzy ze słabszych klubów taką ziemią obiecaną, ale wolałem pójść w stronę rozwoju.

LUBLIN 16.06.2017 MECZ GRUPA A MISTRZOSTWA EUROPY U-21 W PILCE NOZNEJ 2017: POLSKA - SLOWACJA 1:2 --- 2017 UEFA EUROPEAN U21 CHAMPIONSHIP MATCH: POLAND - SLOVAKIA 1:2 JAROSLAW NIEZGODA KRZYSZTOF PIATEK ADAM BUKSA FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Żałujesz tych słów, które padły na Euro?

Żałuję, ale zostałem też trochę źle zrozumiany. Ten Twitter jest niewiarygodną maszynką, która potrafi się negatywnie nakręcić. Czasami ludzie, którzy nie są związani z piłką i nie znają się na niej, piszą takie rzeczy, że głowa mała. Dlatego tam nie bywam, bo wiem, że to w niczym mi nie pomoże. Na Euro dostałem wiadomość, że moje słowa rozeszły się po tym portalu. A ja chciałem tylko wyrazić to, że byłem blisko składu i nie zagrałem.

Użyłeś słowa „zniesmaczony”, nic dziwnego, że ludzie uznali, iż krytykujesz trenera. 

Źle dobrałem słowa. Byłem wkurzony, że straciłem miejsce na ostatniej prostej. Dwa dni przed meczem jeszcze znajdowałem się w wyjściowym składzie. Przygotowywałem się do tego rok, więc rozczarowanie chyba jest naturalne. Nie miałem jednak nic do trenera, bo rozmawialiśmy indywidualnie przed meczem i uszanowałem jego decyzję. Wyszło jak wyszło.

Nie pomogła ci na pewno wypowiedź Bielika, bo byliście sprzedawani w pakiecie. 

Tak, gdyby Krystian nie wbił tej szpileczki, to pewnie niewielu zwróciłoby uwagę na moje słowa. Strasznie zostaliśmy wtedy zjedzeni po pierwszym meczu i wywiadach. Krzywa akcja, ale jesteśmy młodymi zawodnikami i uczymy się na swoich błędach.

Cały turniej to chyba jedno wielkie rozczarowanie, prawda?

Najgorsze jest to, że bardzo dobrze wyglądaliśmy w okresie przygotowawczym do turnieju. Wygraliśmy sporo meczów, między innymi z Niemcami i naprawdę dobrze w nich wypadaliśmy. Nadzieje na wyjście z grupy były bardzo duże, byliśmy podjarani. A potem przyszedł turniej i słabsza forma. Przekonaliśmy się, że europejska piłka nie wybacza błędów. Bo nie ma co mówić – graliśmy po prostu słabo. Próbowaliśmy się ratować w ostatnim meczu z Anglikami, ale to inny poziom. Zjedli nas. Wielu z nich gra teraz w Premier League i się sprawdzają, nie ma w tym przypadku.

A ty mocno napalasz się na wyjazd?

Chciałbym, ale to chyba normalne u młodych zawodników, którzy u nas grają regularnie, strzelają bramki i nieźle wyglądają. Tylko że sam wyjazd to nie sztuka. U mnie najważniejszy jest rozwój. Na razie chcę tutaj udowodnić swoją wartość i w każdym meczu dawać coś od siebie. Oferty prędzej czy później przyjdą i wtedy będziemy się zastanawiać.

Myślisz, że stać cię na koronę króla strzelców? Jeśli porównujemy cię z „Lewym”, to wypadałoby to odhaczyć! 

Myślę, że strata w tym sezonie jest już zbyt duża. Poza tym, przestałem stawiać sobie takie cele – już nie mówię, że muszę przekroczyć 15 czy 20 goli w sezonie, teraz skupiam się na każdym kolejnym meczu. Mam z tym słabe doświadczenia, bo gdy wyznaczałem sobie liczbę, głowa pracowała nie tak, jak powinna. Skupiałem się na tym, że muszę, a nie na boisku. Niepotrzebnie sam nakładałem na siebie presję.

Siedzimy tu już ponad 40 minut, a ty jeszcze ani razu nie wymachiwałeś łapami!

(śmiech) Staram się tego oduczyć, bo to zachowanie jest całkowicie niepotrzebne, ale czasem w emocjach tego nie kontroluję. Myślę, że progres w porównaniu z poprzednią rundą jest zdecydowany. Nie ma co dyskutować z sędziami i gestykulować, bo tylko tracę na to energię.

Zdarzyło się, że sędzia cię w takiej dyskusji zgasił?

Tak, mamy wygadanych arbitrów. Szczególnie sędzia Marciniak potrafi odpowiedzieć. Ale to pozytywne, bo też pomagają mi się skupić na graniu. Im również nie pomagam w ten sposób w pracy.

2017.09.09 KRAKOW SPORT PILKA NOZNA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2017/18 KOLEJKA 8 CRACOVIA KRAKOW - JAGIELLONIA BIALYSTOK NZ KRZYSZTOF PIATEK SEDZIA DYSKUSJA KLOTNIA FOT JAKUB GRUCA / 400mm.pl 2017.09.09 KRAKOW SPORT FOOTBALL LOTTO EKSTRAKLASA SEASON 2017/18 ROUND 8 CRACOVIA KRAKOW - JAGIELLONIA BIALYSTOK FOT JAKUB GRUCA / 400mm.pl

Zabolała ta publiczna zjebka od trenera?

Bardziej zaskoczyła. Ale z perspektywy czasu wiem, że trener miał rację. Jestem mu wdzięczny, że to powiedział.

To faulowałeś ostatnio tego Pazdana?

Tylko raz przejrzałem tę sytuację i myślę, że nie faulowałem. Poszliśmy bark w bark, Michał się przewrócił, a ja miałem czystą pozycję. Ale sędzia gwizdnął, życie.

To była idealna sytuacja, żeby sobie trochę pomachać. 

A sam widziałeś, że bardziej się śmiałem, niż dyskutowałem. Myślę, że odebrałem tę decyzję z szacunkiem. Każdy się może pomylić. My też to robimy w sytuacjach podbramkowych, normalna sprawa.

A dlaczego nie chciałeś interwencji VAR-u?

Ha! Wiedziałem, że będziesz próbował mnie na to złapać.

W pewnym momencie stałeś się twarzą tych, którzy są anty. 

Akurat to była zwykła boiskowa sytuacja, więc VAR nie mógł zostać użyty. Sędzia najpierw zagwizdał, a ja później strzeliłem.

To jak dziś podchodzisz do tej technologii?

Jak to wszystko wchodziło, zaskoczenie było wielkie. Trudno było pogodzić się z tym, że moje dwie bramki nie zostały uznane. Szczególnie ta druga sytuacja była taka, że ten spalony był dużo wcześniej. Na początku nie wiedziałem, o co chodzi. Nawet po meczu długo nie mieliśmy świadomości, co sędzia tam odgwizdał. Ale na Lechu doszła kolejna bramka i zacząłem się przyzwyczajać.

Ale z pozycji krytyka VAR-u nagle zacząłeś się domagać jego używania. 

Jak zabierają nam karnego, to co miałem robić? Dziś każdy się domaga. W trakcie meczu słyszę po dziesięć razy: „sprawdź, sprawdź, sprawdź”. To już w zasadzie odruch, szybko weszło to nam w krew.

Ale inni nie mówili, że to zabija futbol. 

To były emocje. Słów już nie cofnę, ale byłem o to pytany po meczu w momencie, w którym nie wiedziałem, dlaczego bramka nie została uznana. Myślałem, że wszystko było okej i wypaliłem dwa słowa za dużo. Teraz po pół roku stosowania wydaje mi się, że VAR cześciej pomaga. Nie mówię, że zostałem wielkim zwolennikiem, ale skoro już jest, to okej. A gdyby go nie było, to też byłoby w porządku.

Na boisku emocje, w wywiadach emocje, a poza murawą podobno jesteś bardzo spokojny. 

Na co dzień tak. Te dla niektórych kontrowersyjne wywiady były w specyficznych momentach. Już nauczyłem się czegoś na swoich błędach. Wiem, że ten świat mediów może być zły, dlatego będę się pilnował.

Co ci się w świecie mediów nie podoba?

Dużo jest krzywych akcji, z których ktoś chce kręcić afery. Później piłkarza ocenia się nie przez pryzmat tego, co robi na boisku i tego, jakim jest człowiekiem.

Opaska kapitana pomogła dojść do pewnych wniosków? 

Pierwszym kapitanem jest Miro Covilo, ale trener pozwolił mi go zastępować, co było mocnym kopem do ciężkiej pracy i nauki czegoś nowego, tak zwanego trzymania szatni. Fajnie, ale nie robię z tego wielkiego halo. Szymański w Wiśle Płock też dostał opaskę – jesteśmy już w takim wieku, że w szatni coraz więcej znaczymy. Nie było łatwo się przestawić o tyle, że jestem typem zawodnika, który przed meczem koncentruje się na sobie. Ciężko podpowiadać starszym kolegom czy motywować, gdy ja osobiście tego nie potrzebuję. Ale tak jak powiedziałem – opaska zmusza do pewnych rzeczy i mam bodziec, żeby się uczyć.

2017.12.13 KRAKOW SPORT PILKA NOZNA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2017/18 KOLEJKA 20 CRACOVIA KRAKOW - WISLA KRAKOW NZ KRZYSZTOF PIATEK FOT JAKUB GRUCA / 400mm.pl 2017.12.13 KRAKOW SPORT FOOTBALL LOTTO EKSTRAKLASA SEASON 2017/18 ROUND 20 CRACOVIA KRAKOW - WISLA KRAKOW FOT JAKUB GRUCA / 400mm.pl

A angielskiego się uczysz?

Mam indywidualne lekcje przez Skype’a ze znajomym. Bardzo mi pomaga.

A nie myślałeś o włoskim lub hiszpańskim?

Angielski wszędzie się przyda. A jak go opanuję i Bozia da dobrą ofertę z Włoch, to wtedy zacznę uczyć się następnego języka.

Była już oferta z Genoi. 

Ale klub nie był z niej zadowolony.

Trener Probierz mówi, że trzeba się szanować i wziąć za ciebie 10 milionów. Czyli spotkamy się za kilka lat, a ty dalej w Cracovii. 

No oby nie. Narzekać nie mogę, ale po to się trenuje, żeby sprawdzić się na tle najlepszych piłkarzy z Europy. Wielu z moich kolegów już wyjechało, patrzę na nich.

Jak po wczorajszym czuję się fan Arsenalu [rozmawialiśmy dzień po meczu z City – MR]? 

Daj spokój. Lubię ten klub od kilku lat, zacząłem, gdy też nic nie wygrywał, ale teraz jest naprawdę ciężko. Już nic nie chcę mówić, bo znowu mi odpowiedzą, że jestem negatywnie do czegoś nastawiony! Ale transfery dają nadzieję. Jeszcze wzmocnią obronę i w ciągu dwóch lat mogą wrócić do czołówki.

Ale Wenger Out?

Myślę, że jeśli przez dłuższy czas nie idzie, to coś trzeba zmienić. Formuła się chyba wyczerpała i przydałoby się zacząć nowy sezon ze świeżym pomysłem. Ale to już problem Arsenalu a nie Piątka.

Jednak wypowiedzieć się możesz. Skoro był transparent w Zakopcu, to może przygotujesz podobną koszulkę, którą pokażesz, gdy strzelisz bramkę? 

Byłyby jaja. Przemyślę to, ale nic nie obiecuję!

Rozmawiał MATEUSZ ROKUSZEWSKI


ROKI KONIEC

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
1
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG
Piłka nożna

U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Bartosz Lodko
3
U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Weszło

Polecane

Polski siatkarz gra w Izraelu. „Czuję się bezpiecznie. Narracja mediów jest rozdmuchana”

Jakub Radomski
29
Polski siatkarz gra w Izraelu. „Czuję się bezpiecznie. Narracja mediów jest rozdmuchana”

Komentarze

16 komentarzy

Loading...