Odkąd Nenad Bjelica pracuje w Lechu Poznań sędziowie mylili się równie często na korzyść jego zespołu, co przeciwko niemu. Chorwat ani nie jest beneficjantem sędziowskich klopsów, ani też nie jest ich regularną ofiarą. Może zamiast stawiać tezę, że w poprzednim sezonie sędziowie zabrali mu mistrzostwo, to tak po prostu spojrzałby na te wszystkie osiemnaście pomyłek?
Nenad Bjelica w studio Canal+ strasznie burzył się o podyktowanie rzutu karnego za zagranie ręką Wołodymyra Kostewycza. – To wstyd. Wstyd i śmiech. Jak oglądam tę sytuację, to się śmieję. To wstyd dla waszej piłki. Gdybym był kibicem czy piłkarzem Legii, to za takiego karnego byłoby mi wstyd – grzmiał.
Kibice sympatyzujący z Lechem mogą się burzyć, ale sędzia Szymon Marciniak z tego karnego się wybroni. Nam w pierwszym odczuci też to zagranie ręką Kostewycza śmierdziało, było niewątpliwie kontrowersyjne, ale Marciniak miał podstawy do wskazania na “wapno”. Arbiter bez problemów się wytłumaczy i znajdzie oparcie w przepisach. Lechici nie zostali skrzywdzeni. I tak też to interpretujemy w niewydrukowanej tabeli.
Chorwat poszedł jednak krok dalej i zaczął sugerować, że ten mecz może wpłynąć na losy mistrzostwa. Stwierdził nawet, że podobnie było w poprzednim sezonie, gdy sędziowska pomyłka w meczu z Legią zabrała „Kolejorzowi” tytuł. – Tak czysto matematycznie – mówił.
Ale postanowiliśmy zerknąć na to, czy faktycznie Lech jest krzywdzony przez sędziów częściej niż inne zespoły. Czy to faktycznie pomyłki arbitrów wpływają na to, że „Kolejorz” musi oglądać plecy Jagiellonii i Legii. Spójrzmy na wszystkie błędy, które popełnili panowie z gwizdkami, odkąd Bjelica pracuje Poznaniu.
Obecny sezon:
- kolejka. Lech Poznań – Korona Kielce 1:0 – SĘDZIA ZASZKODZIŁ
Przy stanie 0:0 Jakub Żubrowski na skraju pola karnego ewidentnie zagrywa piłkę ręką. Sędzia Stefański przewinienia nie widzi, choć biegnący za nim z pretensjami Łukasz Trałka omal nie gwiżdże w tej sytuacji za niego. Ostatecznie lechici zdołali strzelić zwycięskiego gola, więc arbiter wyniku nie wypaczył. Niemniej był to poważny błąd przeciwko poznaniakom.
- kolejka. Lech Poznań – Legia Warszawa 3:0 – SĘDZIA POMÓGŁ
Lech, Legia, ręka w polu karnym. Brzmi znajomo? Tak, ale nie chodzi nam o rękę Kostewycza na stadionie przy Łazienkowskiej. Jesienią poznaniacy rozbili u siebie legionistów 3:0, a naszą uwagę przykuły dwie sytuacje z Emirem Dilaverem w roli głównej. O ile jego starcie z Dominikiem Nagy’em oceniliśmy tak, jak wtedy sędzia, czyli puścilibyśmy grę, o tyle zmienilibyśmy decyzję arbitra przy zagraniu piłki ręką przez obrońcę „Kolejorza” tuż przed przerwą. Jest świadomy ruch ręki do piłki i naszym zdaniem powinien być też rzut karny. Sędzia Lechowi pomógł, ale Legii wtedy w Poznaniu nie uratowałby już nikt.
- kolejka. Lech Poznań – Wisła Kraków 1:1 – SĘDZIA ZASZKODZIŁ
Straszne męczarnie Lech przeżywał w tym meczu. Gospodarze bili głową w mur, oddali kilkadziesiąt strzałów, ale dopiero w ostatnich minutach spotkania zdołali zdobyć wyrównującą bramkę. Naszym zdaniem powinni dostać wcześniej okazję do strzelenia gola po rzucie karnym, który należał się „Kolejorzowi” po jednym z fauli na Macieju Makuszewskim. To też ten mecz, po którym Nenad Bjelica rozjechał VAR, krzyczał o cirkusie i skandalozie. Można się z tego śmiać, można mu te teksty wypominać, ale fakty są takie, że Lech został w tym meczu skrzywdzony i przez błąd sędziego stracił punkty.
- kolejka. Górnik Zabrze – Lech Poznań 3:1 – SĘDZIA ZASZKODZIŁ
W tym meczu były dwie kontrowersje. Pierwsza – faul Rafała Janickiego na Danim Suarezie, w której sędzia błędu nie popełnił. Druga – czy Mateusz Wieteska zasłaniał Matusowi Putnockiemu piłkę przy uderzeni Szymona Żurkowskiego? Naszym zdaniem tak. Ale nawet jeśli odjąć tę bramkę Górnikowi, to lechici i tak z Zabrza nie wywieźliby nawet remisu. Sędzia zaszkodził, lecz nie okradł z dorobku.
- kolejka. Lech Poznań – Śląsk Wrocław 2:1 – SĘDZIA POMÓGŁ
Kontrowersji było w tym meczu kilka, ale błędna decyzja została podjęta tylko w przypadku gola „Kolejorza” na 2:1. Gytkjaer w momencie zagrania Vujadinovicia znajduje się na spalonym. Minimalnym, ledwie kilkucentymetrowym, ale do wyłapania dla sędziego VAR. Duńczyk gola strzelił, sędzia Frankowski wisiał na słuchawce przez kilkadziesiąt sekund, aż wreszcie wskazał na środek boiska. Lech wygrał, a powinien zremisować.
*
Zbieramy wyniki z tego sezonu i wychodzi na to, że Lech trzykrotnie został skrzywdzony i dwukrotnie sędzia mu pomógł swoimi błędnymi decyzjami. Ale de facto „Kolejorz” tylko raz stracił dwa punkty (u siebie z Wisłą) i raz te dwa oczka zyskał (u siebie ze Śląskiem). A zatem pomyłki arbitrów w jego meczach nie zmieniłyby położenia Lecha ani o włos. A nie wspominamy tu o korektach VAR-u, które zarówno działały na korzyść zespołu Bjelicy, jak i na niekorzyść. Ale wiadomo – oliwa sprawiedliwa.
*
Poprzedni sezon:
- kolejka. Lech Poznań – Pogoń Szczecin 3:1 – SĘDZIA POMÓGŁ
Przyczepiamy się do rzutu karnego na Szymonie Pawłowskim. Miękki faul, aż zbyt miękki. Napiszmy wprost – mocno naciągany. Lech jednak tak czy siak by wtedy wygrał. Nawet bez bramki zdobytej przez Marcina Robaka z jedenastu metrów. Zostawiamy trzy punkty na koncie „Kolejorza”
- kolejka. Legia Warszawa – Lech Poznań 2:1 – SĘDZIA ZASZKODZIŁ
Tu sytuacja była tak ewidentna, że szkoda strzępić języka. Kasper Hamalainen przy golu na 2:1 był na metrowym spalonym i nie ma tu nawet pola do dyskusji. A na dokładkę – Fina na boisku nie powinno być, bo wcześniej czerwoną kartkę za chwyt zapaśniczy na Dawidzie Kownackim powinien obejrzeć Arkadiusz Malarz. Jacek Magiera wprowadziłby wówczas rezerwowego bramkarza, a ex-lechita w takim wypadku nie powąchałby murawy. A Lech dostałby jeden punkty za remis.
- kolejka. Lech Poznań – Wisła Płock 2:0 – SĘDZIA POMÓGŁ
Zespół Bjelicy w samej końcówce dostał rzut karny za faul-widomo Drozdowicza na Trałce. Obaj piłkarze tak naprawdę wzajemnie się faulowali, więc trudno tu mówić o wskazaniu na „wapno”. Losów meczu ten błąd jednak nie odmienił, bo lechici i tak kroczyli do zwycięstwa po wcześniejszym golu Kownackiego. Pomocna dłoń od sędziego, ale nie na wagę jakichkolwiek dodatkowych punktów.
- kolejka. Ruch Chorzów – Lech Poznań 0:5 – SĘDZIA POMÓGŁ
Kownacki faulował Grodzickiego przy jednej z pięciu bramek dla „Kolejorza”. Kompletnie nieistotna sprawa, bo poznaniacy i tak przejechali się wtedy walcem po Ruchu. Ale odnotowujemy błąd na korzyść Lecha.
- kolejka. Lech Poznań – Śląsk Wrocław 3:0 – SĘDZIA ZASZKODZIŁ
Kolejny mecz, w którym lechici bez względu na błędy sędziowskiego pokonują rywala. Tym razem arbiter pomylił się przeciwko poznańskiej drużynie, bo Kamil Biliński powinien wylecieć z boiska z czerwoną kartką za faul na Janie Bednarku. Ale – jak to mówił Mariusz Pudzianowski – nic by to nie dało.
- kolejka. Jagiellonia Białystok – Lech Poznań 2:1 – SĘDZIA POMÓGŁ
Jagiellonia tak czy siak w tym meczu była lepsza od Lecha, ale powinna mieć gola więcej, ale sędzia nie dojrzał faulu Bednarka na Runje w polu karnym. „Kolejorz” jednak skorzystał na pomyłce arbitra i musimy to odnotować.
- kolejka. Piast Gliwice – Lech Poznań 0:3 – SĘDZIA ZASZKODZIŁ
Ponownie tylko uzupełniamy rubrykę błędów – Lech powinien mieć rzut karny za faul Girdvainisa na Pawłowskim. I choć był to błąd dość czytelny, to na rezultat i tak nie wpłynął.
- kolejka. Lech Poznań – Lechia Gdańsk 1:0 – SĘDZIA POMÓGŁ
Mecz o podwyższonym stopniu emocji. Sędzia Marciniak słusznie wyrzucił z boiska Peszkę i Kuświka, ale w konsekwencji dwóch żółtych kartek powinien też w końcówce spotkania odesłać do szatni Kędziorę. Gola Lechii jednak nie przypisujemy, bo na zdobycie wyrównującej bramki miałaby jakieś pięć minut.
- kolejka. Lech Poznań – Górnik Łęczna 0:0 – SĘDZIA ZASZKODZIŁ
Franciszek Smuda zatrzymuje „Kolejorza” z Pitrym na środku obrony, ale u nas lechici zasłużyli na dwa punkty więcej. Lechowi po prostu należał się rzut karny po faulu Komora na Kownackim. Przewinienie ewidentne. Do dziś nie możemy się nadziwić, że sędzia Frankowski nie skorzystał wtedy z gwizdka (tak serio, to zapomnieliśmy o tym faulu następnego dnia). Poznaniacy powinni mieć dwa punkty więcej.
- kolejka. Lech Poznań – Legia Warszawa 1:2 – SĘDZIA ZASZKODZIŁ
Znów szlagier Ekstraklasy z błędem sędziego. Tym razem jednak nie aż tak rażącym. Przypomnijmy – Vadis Odjidja-Ofoe najpierw rzuca „fuck off” w stronę sędziego, a jakiś czas później poprawia mu wejściem „z bara”. Dla nas – murowany kandydat do czerwonej kartki. Oba te zajścia miały jednak miejsce już w drugiej połowie i Lech w przewadze grałby mniej niż pół godziny. Dlatego uznajemy, że gospodarze zostali skrzywdzeni, ale wynik nie został wypaczony.
- kolejka. Lech Poznań – Korona Kielce 3:2 – SĘDZIA POMÓGŁ
Trzy rzuty karne w meczu, dwa słuszne, ale ten decydujący o losach spotkania już nie. Darko Jevtić po niezłym dryblingu wpadł wtedy w pole karne i wyłożył się jak długi po wyimaginowanym starciu z Mateuszem Możdżeniem. W idealnym świecie karnego nie ma, gola też nie, a Lech tylko remisuje z Koroną.
- kolejka. Legia Warszawa – Lech Poznań 2:0 – SĘDZIA ZASZKODZIŁ
Tym razem upiekło się Miroslavowi Radoviciowi, który powinien wylecieć z boiska w drugiej połowie za drugą żółtą kartkę. Chodziło wtedy o uderzenie rywala łokciem w walce o piłkę. Dominacja Legii była jednak zbyt duża, a czasu zbyt mało, by Lech mógł odrobić straty. Błąd na niekorzyść poznaniaków, ale bez wpływu na tabelę.
- kolejka. Jagiellonia Białystok – Lech Poznań 2:2 – SĘDZIA POMÓGŁ
W drugiej połowie „Jaga” powinna dostać rzut karny za zagranie ręką Darko Jevticia. Drastycznie zmieniłoby to sytuację gospodarzy, którzy mogli w ten sposób zostać mistrzem Polski. Ale w tym tekście zajmujemy się Lechem. A ten skorzystał za złej decyzji sędziego i z Białegostoku wywiózł punkt.
*
Podsumujmy. Nenad Bjelica poprowadził Lecha w 56 ligowych meczach (wliczamy też te, gdy zastępował go Rene Poms) i łącznie popełniono w tych spotkaniach 18 poważniejszych błędów. Z tego dziewięciokrotnie jego zespół na pomyłce sędziego zyskał, dziewięciokrotnie stracił. Jeśli chodzi o błędy mające wpływ na wynik, to w poprzednim sezonie za kadencji Chorwata Lech nawet był do przodu – w rundzie zasadniczej na sędziowskich klopsach stracił trzy punkty podzielone po 30. kolejce na pół, a w rundzie finałowej zyskał już prawdziwe trzy oczka. W tym sezonie – tak jak wspomnieliśmy – póki co lechici wychodzą na zero.
A zatem Chorwatowi proponujemy, by z rozsądkiem korzystał z argumentów typu „gdyby nie sędziowie, to bylibyśmy teraz wyżej”. Jest to bowiem broń obosieczna, a każdą tezę można zweryfikować faktami. Na sędziów mógł narzekać w zeszłym sezonie Michał Probierz, którego Jagiellonia regularnie była krzywdzona. Ale nie Bjelica, który dziś w niewydrukowanej tabeli wychodzi na zero, a nawet na delikatny plus.
fot. 400mm.pl