Zbliżający się wielkimi krokami szlagier Sandecja – Bruk-Bet elektryzuje kibiców i ekspertów. Stawka meczu o prymat w gminie Żabno to nie przelewki, więc nie dziwi, że słusznie wątpiący w jakość swojej kadry Sączersi w wigilię kukurydzianego klasyku próbują dokonać wzmocnień. Na testach medycznych w Nowym Sączu przebywa Pavlo Ksionz, który ma pomóc dokonać egzorcyzmów na fatalnej ligowej passie.
Ksionz to 31-letni ukraiński prawoskrzydłowy z bogatym doświadczeniem w tamtejszej ekstraklasie. Ma w swoim CV przyzwoity kluby – PFK Oleksandrię, Karpaty Lwów, Metalist Charków czy Dnipro Dniepropietrowsk. Nigdzie nie jeździł za drużyną w charakterze maskotki, tylko grał regularnie.
Latem 2015 był przymierzany do Legii Warszawa. Zaczerpnęliśmy wtedy informacji za wschodnią granicą, a konkretnie u Olehem Babiya z Football24.ua:
Zacznijmy najogólniej jak się da. Jakim piłkarzem jest Pawło?
Nie jest gwiazdą, ale według ukraińskich standardów to wyższa klasa średnia. Nazywamy go tu żołnierzem do walki na prawej stronie. To jeden z tych piłkarzy, którzy pracują na całej długości boiska, biegają od jednej chorągiewki do drugiej. Gdyby został w Dnipro, byłby wartościowym zmiennikiem dla Artema Fedeckiego.
Ponoć najczęściej grywał na prawej obronie.
Może grać też na skrzydle, choć wydaje mi się, że jako obrońca odnajduje się lepiej. Nie strzela wielu bramek, ale asysty notuje dość regularnie. Jeśli miałbym powiedzieć o jego zaletach, to wskazałbym przede wszystkim wspomnianą pracowitość, a do tego niezłą szybkość. Minusem jest na pewno to, że nie ma doświadczenia w meczach w Europie. Poza tym to bardzo sympatyczny i skromny chłopak w codziennym życiu. Na boisku przechodzi jednak transformację i staje się upartym i twardym walczakiem.
Trafił swego czasu do Metalista, czyli czołowej drużyny, grał tam niby dużo, ale po sezonie wrócił do Karpat. Odbił się od takiego poziomu?
Ksionz był wypożyczony z Karpat do Metalista i moim zdaniem udowodnił tam, że jest bardzo dobrym graczem. Metalist przeszedł jednak trzęsienie ziemi, bo właściciel Siergiej Kurczenko, człowiek Janukowycza, był ścigany przez policję i dlatego Pawło wrócił do Lwowa.
Ostatnio wypożyczono go do Dnipro, gdzie wiosną grał we wszystkich praktycznie meczach ligowych, ale w ogóle w pucharach.
W Lidze Europy Dnipro trafiała na drużyny znacznie lepsze niż dziewięćdziesiąt procent ukraińskich drużyn, dlatego stawiano na Artema Fedeckiego, który jednak prezentuje dużo wyższą jakość. Ale w lidze potrafili zagrać na prawej stronie razem, Ksionz przed Fedeckim.
Ostatnio Ksionz zadebiutował w reprezentacji Ukrainy. Ma szansę w niej pozostać?
Fedecki pauzował za kartki więc Fomenko spróbował Ksionza. Pawło zagrał w sparingu z Gruzją, ale jego występ był daleki od perfekcji. Uważam, że nie ma większych szans zostać w kadrze, bo jest wielu młodszych, bardzo utalentowanych zawodników na których lepiej stawiać. Ale kto wie? Może gdyby w Polsce pokazał się ze znakomitej strony to otrzymywałby regularnie powołania.
Legia była zdecydowana na Ukraińca, ale nie na tyle, by rozbić bank, a tego oczekiwały Karpaty. Od tamtego czasu Ksionz zanotował regres. Kadrę oglądał już tylko w telewizji. Sezon 15/16: osiemnaście meczów dla Karpat, ani jednej asysty lub bramki. Najgorszy rok w karierze. Sezon 16/17: Ksionz rzucany między pozycjami, próbowany w tyłach, ale też na lewej obronie. Zdarzało mu się wyprowadzić Karpaty w roli kapitana, ale ogółem sezon przeciętny, ani zły, ani dobry. Jesienią 2017 roku więcej się leczył, niż grał. Zaliczył 505 minut i zrobił jedną asystę.
To nie jest transfer, o którym ludzie będą mówić w tramwajach, to nie jest zawodnik, który znacząco zmieni układ sił w dole tabeli. Ale mamy opory przed nazwaniem Ksionza kolejnym przykładem zwiezionego szrotu, szczególnie, że ma rywalizować o skład nie z Cafu i Beckhamem, tylko z Dankiem czy Małkowskim.
To solidny wyrobnik, bazujący na pracowitości, dzięki czemu poniżej pewnego poziomu schodził rzadko. Wątpimy, by miał robić różnicę w Sandecji, ale czy może się przydać? Więcej jest argumentów za tym przemawiających, niż temu przeczących.
Fot. FotoPyK