Celeban idzie na rekord, Szymanek odpowiada Stokowcowi, Kubicki mówi o Sibirze

redakcja

Autor:redakcja

09 kwietnia 2013, 05:34 • 8 min czytania

Jeśli mieliście w planach wyjście dziś do kiosku, radzimy zacząć od „Super Expressu”, bo to tam są dwa najciekawsze, choć krótkie, kawałki – o Grzegorzu Krychowiaku i Dariuszu Kubickim. W „Przeglądzie” warto ewentualnie rzucić okiem na rozmowę z Markiem Koźmińskim, a w „Fakcie” na materiał o Piotrze Celebanie, który pod pewnym względem jest jednym z najlepszych obrońców Europy.
FAKT

Celeban idzie na rekord, Szymanek odpowiada Stokowcowi, Kubicki mówi o Sibirze
Reklama

Piotr Celeban jednym z najskuteczniejszych obrońców w Europie.

Piotr Celeban (28 l.) może zawstydzić niejednego polskiego napastnika. Kolejny sezon potwierdza, że jak na obrońcę to strzelec wyborowy. I to na skalę Europy! Reprezentant Polski w tym sezonie strzelił dla rumuńskiego Vaslui już sześć goli – czyli tyle ile w mistrzowskim sezonie dla Śląska.

Reklama

Ten wynik daje mu drugie miejsce w klasyfikacji strzelców wśród obrońców. Fakt obliczył, że spośród osiemnastu najsilniejszych lig na Starym Kontynencie (18. miejsce wrankingu UEFA zajmuje właśnie liga rumuńska) Polaka wyprzedza tylko Steven Vitoria (26 l.). Defensor Estoril zdobył do tej pory osiem bramek, ale aż siedem z rzutów karnych.

SUPER EXPRESS

Wywiad z Dariuszem Kubickim.

– Nie przyleciałem na Syberię dla kasy. W Sibirze mam wynagrodzenie na poziomie klubu ze środka tabeli polskiej Ekstraklasy. Ale chciałem wrócić do Rosji, bo tamtejsza liga jest jedną z najsilniejszych w Europie. Jeśli uda mi się z Sibirem awansować do Premjer Ligi, to mogę poważnie zaistnieć na tamtejszym rynku. Zresztą proszę mi pokazać polskiego trenera, który zrezygnowałby z zagranicznej propozycji. Wróciłem tu, gdzie mnie znają i cenią (Kubicki w 2011 roku był drugim trenerem Sibiru, a potem w pięciu meczach prowadził ten zespół, dwa mecze wygrywając, jeden remisując i dwa przegrywając).

I tekst o Grzegorzu Krychowiaku.

Za mecz z Lyonem został nominowany przez prestiżowy dziennik „L’Equipe”, do „11” kolejki. To już kolejne tego typu wyróżnienie dla „Krychy”. – Ostatnio mamy dobrą passę w meczach z potentatami francuskiej ekstraklasy – mówi Krychowiak „Super Expressowi”. – Zapewne bierze się to z tego, że w spotkaniach z nami to rywale muszą atakować, a my mamy okazję, aby wyprowadzić kontratak. Najważniejsze, że ta taktyka przynosi nam punkty. Skoro mamy na rozkładzie takie renomowane firmy, jak PSG i Lyon, to chyba powinniśmy pomyśleć o występach w… Lidze Mistrzów – żartuje pomocnik kadry Fornalika.

RZECZPOSPOLITA

Zapowiedź Ligi Mistrzów.

Po bezbramkowym remisie w Maladze stracony gol sprawi, że Borussia będzie musiała odpowiedzieć dwoma. A logika niekoniecznie musi się przydać w meczu, w którym po jednej stronie stoi klub uporządkowany od góry do dołu, właściwie pewny tego, że za rok też będzie zarabiał w Lidze Mistrzów (wicelider Borussia ma już 
10 pkt. przewagi nad czwartym Schalke, trzy kluby z Bundesligi awansują bezpośrednio), a po drugiej desperados z Andaluzji (zresztą z Antonio Banderasem jako najsłynniejszym kibicem), którzy jeszcze nie wiedzą, jakim klubem będą za kilkanaście tygodni. Czy będą mogli grać w europejskich pucharach, czy jednak kara od UEFA za długi zostanie podtrzymana. Czy odejdzie połowa drużyny, czy trzy czwarte. Kto będzie trenerem po Manuelu Pellegrinim, który tę wielką Malagę zbudował, bo wydaje się nieprawdopodobne, żeby udało się go zatrzymać.

Malaga jest trochę jak Polonia Warszawa, zachowując wszelkie proporcje. Bogaty wujek z Kataru dał jej krótkie życie jak w bajce: przepłacał wszystkich, od trenera po dzieciaki z klubowej akademii, oferując ich rodzicom po 4 tysiące euro miesięcznie, żeby wybrali Malagę, a nie Barcelonę czy Real. Potem wujek uznał, że to jednak nie ma sensu i pieniędzy już nie daje, a stadion omija.

GAZETA WYBORCZA

Zapowiedź Pucharu Polski.

A najbliższe mecze w lidze to wyjazd do Krakowa na mecz z Wisłą, a tydzień później mecz z Pogonią Szczecin u siebie, i Legia nie może sobie w nich pozwolić na stratę punktów. Lech w lidze gra równie dobrze i coraz bardziej regularnie. Dlatego do Chorzowa nie pojechali bramkarz Duszan Kuciak, obrońcy Jakub Wawrzyniak, Bartosz Bereszyński, skrzydłowy Jakub Kosecki i napastnik Danijel Ljuboja. Serb, podobnie jak Kuciak, z reguły nie gra w meczach Pucharu Polski. Dla pozostałych, grających regularnie w lidze, to jedna z niewielu okazji, by odpocząć. Urban ma jednak szeroką kadrę. Do zdrowia po infekcji wraca rezerwowy stoper Marko Szuler, za to drobny uraz uda wyleczył już inny ze środkowych obrońców – Tomasz Jodłowiec.

– Mamy wyrównany zespół. Również w lidze stosujemy rotację, w zależności od aktualnej formy piłkarzy. Chcę się przekonać, czy piłkarze zasłużyli na kolejne szanse w lidze. Pomimo zmian bardzo poważnie podchodzimy do tego spotkania – mówi w rozmowie z legia.com trener Urban. – Wielu zawodników jest zmęczonych. Na regenerację po meczu z Zagłębiem i przed wyjazdem do Chorzowa było mało czasu. Jeden potrzebuje go więcej, inny mniej. Bardziej doświadczeni umiejętnie zarządzają siłami, a ci młodsi jeszcze tego nie potrafią.

DZIENNIK POLSKI

Tydzień prawdy dla Wisły Kraków.

Już jutro podopieczni trenera Tomasza Kulawika rozegrają we Wrocławiu pierwszy półfinałowy mecz Pucharu Polski ze Śląskiem (rewanż zaplanowano na 17 kwietnia w Krakowie). W sobotę natomiast na ul. Reymonta przyjedzie lider ekstraklasy – Legia Warszawa. Sukcesy w tych dwóch meczach mogą sprawić, że Wisła jeszcze uratuje – przynajmniej częściowo – ten najgorszy w jej wykonaniu od lat sezon. Porażka będzie oznaczała, że drużynie Tomasza Kulawika pozostanie jedynie dokończyć smutne rozgrywki.

Jak jednak myśleć o sukcesie w starciu z mistrzem i wicemistrzem Polski, jeśli zespół popełnia tak koszmarne błędy, jak w meczu z Piastem? Spotkanie, które przez długi czas wydawało się toczyć pod dyktando wiślaków, zostało przegrane w niewytłumaczalny wręcz sposób w ciągu zaledwie trzech minut. Goście z Górnego Śląska strzelili dwie bramki po stałych fragmentach gry. Nie może tego zrozumieć Kamil Kosowski, który mówi: – Mieliśmy przewagę wzrostu w naszym polu karnym, więc powinniśmy bez większego problemu wygrywać pojedynki. Stało się inaczej, straciliśmy dwie niemal identyczne bramki i z „wygranego” meczu zostaliśmy z niczym. Tutaj nawet nie trzeba było jakoś specjalnie nastawiać się na te stałe fragmenty gry Piasta. Każdy po prostu powinien być w pełni skoncentrowany i powinien robić to, co do niego należy na boisku. Jeśli ktoś się z tego wyłamuje, to potem są takie konsekwencje jak w tym spotkaniu.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Szymanek odpowiada Stokowcowi.

Te słowa oburzyły zawodnika. – Zostałem odsunięty od drużyny za kilka słów prawdy? Za to, że walczę o to, by klub wrócił do normalności – pyta zdenerwowany. – Poza tym trener Stokowiec mówi nieprawdę. Zaległości w wypłatach mojej pensji są wyższe niż za dwa miesiące. W rzeczywistości sięgają jeszcze zeszłego roku. Nigdy nie deklarowałem, że chcę opuścić klub. I nie powiedziałem nic ponad to, o czym trener Stokowiec wspomniał po meczu z Legią. Chcę także podkreślić, że o zaklejeniu logo firmy na koszulkach wspomniałem w żartach, absolutnie nie miałem zamiaru nikogo obrażać – dodaje.

Obrońcę zabolało także, że Stokowiec zarzucił mu brak zaangażowania. – Nie sprawdziłem się sportowo? Niech to oceni trener z doświadczeniem. Powiem tylko, że kiedy byłem na boisku w pełnym wymiarze czasowym, drużyna tylko raz przegrała i zremisowała, a pozostałe mecze wygrała. Z Polonią jestem związany od lat, dłużej niż ktokolwiek w drużynie. Nie wypowiadałem się tylko w swoim imieniu, ale w imieniu wszystkich zawodników, którzy grają od kilku miesięcy bez wypłat. To właśnie my, piłkarze, pomimo że klub nie wywiązuje się z zobowiązań finansowych, zostawiamy serce i zdrowie na boisku – mówi „PS” zawodnik.

Tekst o agonii فKS-u.

Współwłaściciel piłkarskiej spółki فKS Filip Kenig poinformował nas, że wciąż prowadzone są rozmowy z wierzycielami, ale konkretów nie ma. Z kolei dyrektor sportowy فKS Zbigniew Domżał stwierdził, że szanse na to, by drużyna dokończyła sezon, są już znikome. – Trudno być optymistą, skoro na przykład pan Adamowicz (były drugi trener فKS – przyp. red.) zażądał od naszego klubu 50 tysięcy złotych. Takich pieniędzy spółka nie jest teraz w stanie wygospodarować. Wydaje mi się, że to koniec. Trzeba będzie zacząć wszystko od nowa – zawyrokował Domżał.

Zdanie Domżała podzielają byli piłkarze i trenerzy łódzkiego klubu, jak choćby Ryszard Polak czy Marek Chojnacki. Piłkarze związani kontraktami z ŁKS, a nie będący wypożyczeni ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego, też zaczynają szukać nowych klubów. Jeśli zostaliby wolnymi zawodnikami, to jeszcze w tym sezonie mogą starać się o angaż w innych drużynach.

I wywiad z Markiem Koźmińskim.

Podoba się panu pomysł reformy ligowych rozgrywek?
Za mało się w naszej lidze gra, więc coś trzeba było zmienić. Ten konkretny pomysł – podział na grupy – z założenia premiuje kluby, które będą grały o coś, natomiast „karze” tych, którzy będą w dolnych rejonach tabeli. Jednak to nie jest głupie. Za sukces trzeba nagradzać, a za porażkę płacić.

Może należało zrobić rzecz najprostszą, czyli zwiększyć liczbę zespołów w ekstraklasie.
Ale jaka liczba byłaby optymalna? Dwadzieścia, czternaście, może dziesięć. Chociaż dziesięć, to byłoby za mało, a przy dwudziestu trzeba by zadać sobie pytanie, czy mamy aż tyle dobrych zespołów, żeby to robić. Mógłby z takiego powiększenia wyjść niezły pasztet. Dlatego postanowiono zostać w 16-zespołowym składzie i zrobić ukłon w stronę wielkich klubów. Teraz one będą grały ze sobą częściej, będę mogły podnieść umiejętności i więcej zarobić. Idziemy w stronę modelu hiszpańskiego, gdzie też jest kilka wielkich drużyn. Myślę sobie jednak, że z oceną pomysłu trzeba się wstrzymać dwa, trzy lata. Jeśli w tym czasie wyrosną nam kluby zdolne walczyć w europejskich pucharach, to będzie dobrze. Jak nie, to będzie klapa.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama