Stefana Szczepłka najwyraźniej uciska kapelusz…

redakcja

Autor:redakcja

07 kwietnia 2013, 23:32 • 3 min czytania

Stefan Szczepłek obejrzał mecz Ruch Chorzów – Podbeskidzie i mu wyszło na to, że „kręcą lody”. Najwyraźniej uznał, że w normalnym świecie nie padają takie bramki, jak te dla bielszczan, które zdobył Robert Demjan. Dość bezpośrednio doświadczony pan redaktor zasugerował, że mecz opchnął obrońca Lewiński, dla którego był to dopiero piąty występ na poziomie ekstraklasy.
„Idzie wiosna, kręcą lody” – napisał Szczepłek w tytule, a dalej popełnił takie coś:

Nie było żadnych tego rodzaju sygnałów przed meczem Ruchu z Podbeskidziem a PZPN powinien zająć się także nim. Podbeskidzie zwyciężyło w Chorzowie 3:1. Liga jest pełna niespodzianek, ale okoliczności, w jakich chorzowianie tracili bramki, budzą wiele wątpliwości. Zwłaszcza drugą i trzecią. Obrońcy Ruchu pozwolili spokojnie oddać strzał i nie przeszkodzili w dobitce. A w doliczonym czasie obrońca Arkadiusz Lewiński podał piłkę na nogę Robertowi Demjanowi, który strzelił trzeciego gola.

Stefana Szczepłka najwyraźniej uciska kapelusz…
Reklama

Oczywiście można przyjąć, że obrońcy Ruchu są wyjątkowymi nieudacznikami i takie błędy w ich wykonaniu wynikają z braku umiejętności. Wolałbym bardziej wierzyć w to (chociaż Ruch jest wicemistrzem Polski) niż w krążącą po trybunach stadionów wersję o sprzedaży, bo na wyniku 1:3 można było zarobić u bukmacherów spore pieniądze. W wersję drugą, że Podbeskidzie musi się utrzymać, nie wierzę.

A może po prostu zawodnicy Ruchu chcieli w ten sposób doprowadzić do zwolnienia trenera, czego domagają się trybuny na Cichej? Ale jeśli tak, to dlaczego w Lubinie walczyli do ostatniej minuty, w której strzelili zwycięską bramkę? Tak czy inaczej byliśmy świadkami skandalu. Bramkarz Ruchu, który przed laty wrzucił sobie piłkę do własnej bramki, ma godnych następców.

Szczepłka chyba uciska kapelusz. Trzeba naprawdę rzadko oglądać tę ligę, by zarzucać nieuczciwość zawodnikom, którzy po prostu nie potrafią grać w piłkę – co udowadniają bardzo regularnie. Kolejkę wcześniej szmaty przepuścili Zajac i Przyrowski, teraz w bramce „cuda” wyczyniał Buchalik, Piast nie potrafił wykorzystać dwóch karnych z rzędu (Polonia nawet czterech), a w zespole Wisły gra napastnik, który od kilku lat nie strzelił gola. Dziennikarz „Rzeczpospolitej” doszukał się jednak korupcji w zagraniu młodego chłopaka, dla którego ekstraklasa to po prostu zbyt wysokie progi. I porównał go do Janusza Jojki, który w meczu o wszystko sam wrzucił sobie piłkę do bramki.

Reklama

Hmm, dlaczego nie napisał tego samego po podaniu Jędrzejczyka do Kędziory w meczu Legia – Piast, niemal identycznego, jak zagranie Lewińskiego do Demjana? Czyżby liczył na to, że Jędrzejczyk podaruje mu kiedyś swoją przepoconą koszulkę? A może Jędrzejczyk już to zrobił i ma taryfę ulgową? Dlaczego tamtego chłopaka nie oskarżył publicznie, skoro przychodzi to redaktorowi z taką łatwością?

Równie dobrze my możemy napisać: Szczepłek chyba założył się o 100 000 złotych z kolegą, że napisze najgłupszy felieton dnia, bo inaczej nie można wyjaśnić zamieszczania takich idiotyzmów. Dowody mamy równie mocne: tak jak Lewiński słabo zagrał, tak Szczepłek słabo napisał. Niemożliwe, by brakowało w tym podtekstu korupcyjnego. Ile wziąłeś, Stefan, co?

„Tak czy inaczej byliśmy świadkami skandalu”. Kto był, ten był. Zdaje nam się, że facet, który chodzi po ulicy przebrany za „Strażnika Teksasu” może częściej natrafiać na skandale niż ktokolwiek inny…

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama