Kwestie reprezentacji poszły w zapomnienie. Dziś tematem numer jeden są derby Warszawy.
FAKT
Jodłowiec deklaruje, że wie jak strzelić Przyrowskiemu.
Czy trener Urban już cię pytał, jakie są najsłabsze strony Polonii?
– Rozmowy nie było. Wiemy, o co gramy. Czeka nas dużo walki w meczu. Polonia jest waleczna, ale jestem przekonany, że w sobotę nas w tym elemencie nie pobije.
Czy słabym punktem Polonii jest Sebastian Przyrowski?
– Wszyscy się Sebka czepiają, ale on jest dobrym i doświadczonym bramkarzem.
Czy strzelałeś mu gole na treningach w Polonii?
– Kilka razy go pokonałem. Teraz czas powtórzyć w meczu. Przy rzutach rożnych czy wolnych będę wchodził w pole karne i strzelał głową.
Wiesz, gdzie strzelić, by pokonać Przyrowskiego?
– Mocny i precyzyjny strzał jest bardzo trudny do obrony dla każdego bramkarza. Sebek dobrze broni nogami, ale ma słabe strony i ja je znam. Na pewno nie będę strzelał kozłem czy po ziemi.
Fotostory z Tomaszem Hajtą na zakupach w warszawskiej galerii.
– Pan Tomasz szukał przede wszystkim telefonu komórkowego dla najmłodszego dziecka. Trwało to trochę czasu, ale w końcu córka wybrała odpowiedni model. Tata już tak nie kaprysił, tylko szybkim krokiem udał się do kasy. Ł»ona również nie mogła narzekać, mąż kupił jej kilka drobiazgów. Hajto przed świętami obdarował rodzinę, ale piłkarze Piasta nie mogą liczyć na podobną hojność. Z Gliwic Jagiellonia chce wywieźć komplet punktów. – Przed nami trzy spotkania, które pokażą, czy będziemy bili się o miejsce w czołówce, czy na dobre ugrzęźniemy w okolicy dziesiątego miejsca. Wierzę, że stać nas na wygranie najbliższych meczów – mówi Faktowi Hajto.
RZECZPOSPOLITA
Bardzo obszerny, historyczny tekst S. Szczepłka pt. „Jedenastka moich snów”.
Jakieś 20 lat temu zadzwonił do mnie Andrzej Roman, wspaniały dziennikarz. Powiedział, że zwrócił się do niego prezes RSW Prasa – Książka – Ruch, z propozycją napisania książki o Józefie Młynarczyku. Prezes pochodził z miasta Łodzi, gdzie kult Młynarczyka był żywy. Andrzej Roman pewniej czuł się jako znawca tenisa niż futbolu, zaproponował więc współpracę mnie, a najlepsze miało dopiero nastąpić. Przez kilka niedziel spotykaliśmy się w mieszkaniu Andrzeja na Nowym Mieście w Warszawie. Gospodarz, Józek Młynarczyk, ja i magnetofon kasetowy Grundig. Podczas kilku parogodzinnych sesji, pijąc wino słuchaliśmy opowieści Józka o Widzewie, Porto, Bastii, reprezentacji. Andrzej dorzucał swoje o tym, jak ze swoim kuzynem Zbigniewem Brzezińskim uciekał borowcom, żeby mieć trochę spokoju. I jak podczas okupacji wyrecytował oficerowi Wehrmachtu skład Schalke, co być może uchroniło rodzinę od represji. A ja patrzyłem na wiszący na ścianie piękny, osiemnastowieczny plan Warszawy.
GAZETA WYBORCZA
Nowak receptą na brak goli Bełchatowa?
Nowością jest to, że w kadrze znalazł się Dawid Nowak, który w ubiegłym tygodniu dołączył do pierwszego zespołu z Młodej Ekstraklasy. W drużynie rezerw był od początku stycznia. Wszystko jednak wskazuje na to, że 28-letni napastnik nie znajdzie się w pierwszym składzie PGE GKS-u. Co prawda na treningach spisuje się bardzo dobrze, ale wciąż ma braki w przygotowaniu fizycznym. Na pewno nie byłby w stanie wytrzymać pełnych 90 minut. – Najważniejsze, że szatnia dobrze przyjęła Dawida. Szybko wkomponował się do zespołu. O tym, czy wyjdzie w podstawowej jedenastce powiem dopiero w dniu meczu. Wciąż trwa walka o to, kto zagra od pierwszej minuty – mówi Kiereś. – Trzeba pamiętać, że Dawid miał długą przerwę. Na pewno brakuje mu rytmu meczowego. Liczę jednak, że z treningu na trening będzie się czuł coraz lepiej.
Polonia jak wioska Galów – przed derbami Warszawy.
– Legia walczy o mistrzostwo, a naszym celem jest panowanie w Warszawie, prestiż i satysfakcja – zaznaczył w piątek Stokowiec. 41-letni szkoleniowiec od początku rundy kombinuje z taktyką i wykorzystuje psychologię, by zmotywować do pracy nieopłacanych od dłuższego czasu piłkarzy. Jest niczym Panoramiks – druid, który sporządzał Galom wywar dający nadludzką siłę. Jaką miksturę przygotuje na Wielką Sobotę? – Jeżeli mam eliksir, to po to, żeby spożyć go po meczu – zażartował Stokowiec. Ale na poważnie. Najsilniejszą stroną Legii jest atak (39 goli w 19 meczach, najwięcej w lidze), więc Stokowiec musi wymyślić sposób na ograniczenie siły rażenia rywali. Polonia grywała już w tej rundzie trójką środkowych i dwójką bocznych obrońców, ale może trener Polonii zdecyduje się też na manewr „przyklejenia” Łukasza Piątka do Miroslava Radovicia? Defensywny pomocnik „Czarnych Koszul” kiedyś udanie ograniczył rozgrywającego Wisły Maora Meliksona, biegając za nim przez cały mecz, a Radović to legijny dyrygent, który w sezonie ma już siedem asyst. – To on powinien poprowadzić nas do wygranej, jest w najlepszej formie – mówi o Serbie skrzydłowy Legii Jakub Kosecki.
DZIENNIK POLSKI
Piłkarze Wisły nie mają w tym roku świąt.
Zawodnicy Lechii będą mieć tę przewagę, że do meczu przygotowują się u siebie. Z drugiej strony świąteczny nastrój może ich rozleniwić. Krakowskich piłkarzy może natomiast znużyć długa podróż. Wyruszą na nią po wielkanocnym śniadaniu, które zjedzą w klubie. Zdecydowano, że drużyna pojedzie nad morze autokarem. Wiślacy nie mogą więc liczyć na taki komfort jak chociażby zawodnicy pierwszoligowej Cracovii, którzy niedawno na mecz z Arką w Gdyni polecieli samolotem. – Tym razem data wyjazdu jest niefortunna. To pierwszy dzień świąt i każdy z nas chciałby spędzić ten czas z rodzinami, ale trudno – mówi obrońca Wisły Arkadiusz Głowacki. – Czy jest inny sposób na podróż? Może jest. Ale jest to też pierwszy dzień świąt i nie wiem, czy nie byłoby problemów z innymi połączeniami niż autokarowe. Pojedziemy długo, ale myślę, że będziemy mieli tyle miejsca, żeby się gdzieś położyć i odpoczywać, ile się da – dodaje „Głowa”. Wspomina, że dość dalekie wyjazdy są też do Białegostoku, gdzie wiślacy także jeżdżą autokarem. – Jakieś doświadczenie już jest – zaznacza Głowacki.
SUPER EXPRESS
Emilijus Zubas chce przedłużyć serię meczów bez straty gola.
Miło jest być niepokonanym, ale jeśli GKS marzy o uratowaniu Ekstraklasy, to kolejny remis nie wystarczy. Jesteście w stanie pokonać Śląsk?
– Ależ my potrzebujemy tego zwycięstwa! Nie możemy ciągle remisować. Zresztą głupio by było spaść z ligi jako niepokonana drużyna przez całą rundę (śmiech). Obym ja przedłużył swoją serię bez puszczonej bramki i oby jakiś kolega zdobył gola. To wystarczy do zdobycia trzech punktów.
Zatrzymałeś już Legię i Lecha, a Śląsk ma gorszych napastników…
– Piłka nożna to szalony sport. Możesz być niepokonany przez 10 spotkań i nagle puścić 5 goli w meczu. No dobra, może takiej opcji nie zakładajmy (śmiech).
Właśnie zaliczyłeś udany debiut w kadrze Litwy.
– Nie taki udany, bo przegraliśmy z Albanią 1:4. Ja wszedłem na boisko w 61. minucie już przy stanie 0:4, więc gola nie puściłem, ale porażka to porażka.
Miłosz Przybecki kontra Jakub Kosecki, zapowiedź derbów.
Jeden napędza akcje Polonii, drugi – błyszczy na skrzydle Legii. Obaj imponują dynamiką, szybkością, dryblingiem i skocznością. Podobnie grają i… wyglądają. Miłosz Przybecki (22 l.) i Jakub Kosecki (23 l.) mogliby razem zagrać w filmie jako bracia bliźniacy. Dziś powalczą w derbach Warszawy. – Rzeczywiście, ja i Miłosz jesteśmy do siebie podobni. Nie tylko fizycznie, ale również jeżeli chodzi o prezentowany na boisku styl gry – śmieje się Kosecki, gwiazdor Legii, starszy o rok i niższy o 8 centymetrów od rywala z Polonii. – Ostatnio miałem przyjemność spotkać się z Miłoszem i trochę się razem pośmialiśmy z tych porównań i podobieństw. Na pewno będzie to fajny i ciekawy pojedynek, choć oczywiście indywidualne starcia nie są ważne. Najważniejsze jest zwycięstwo drużyny.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Roman Kosecki: Po świętach spotkanie z Fornalikiem
Podtrzymuje pan opinię, że w kadrze mamy przedszkole?
– Trochę źle zostałem odebrany. Chodziło mi, że teraz piłkarze mają wszystko. Najlepsze hotele, boiska. Za moich czasów trenowało się we własnym sprzęcie klubowym, każdy wyglądał inaczej. Teraz naszym zawodnikom niczego nie brakuje. Kwestia umiejętności. Muszą się w końcu zgrać. Liczę, że ten zespół nie jest jeszcze stracony.
Od dłuższego czasu problemy mamy jednak te same. Zawodnicy są źle ustawiani czy trener nie potrafi wykorzystać ich potencjału?
– Trenera zostawmy w spokoju. Po świętach, wraz z prezesem Bońkiem, będziemy mieli spotkanie z selekcjonerem. Chcemy, żeby trener Fornalik przedstawił nam wizję i plany na przyszłość. W dniu meczu miałem spotkanie z byłymi selekcjonerami. Posłuchałem różnych ciekawych opinii. Może w lany poniedziałek trenerzy i piłkarze zleją sobie głowy zimną wodą, żebyśmy do tematu mogli podejść opanowani, bez emocji? Na pewno wszystko przeanalizujemy.
Dlaczego wygrywamy tylko wtedy, gdy nikt na nas nie stawia?
– Każdy piłkarz musi zweryfikować swoje umiejętności i podejście do meczów. Czasem decyduje forma dnia. Z Anglią mogliśmy wygrać. Teraz oni mieli zwyciężyć z Czarnogórą, a zremisowali.
Józef Birka utrzymuje, że Solorz pomógł Śląskowi.
Jest szansa, że dogadacie się z władzami Wrocławia bez udziału sądu? Sekretarz miasta twierdzi, że Polsat musi wypłacić Śląskowi odszkodowanie, bo nie wybudował obiecanej galerii, wy z kolei żądacie zwrotu pieniędzy za wykopanie dziury w ziemi.
– Pan Patalas wykazuje niezrozumienie istoty sprawy. Prezes Solorz w umowie z 2009 roku zobowiązał się do zapewnienia finansowania dla klubu, ale na warunkach, jakie podyktują banki. A sytuacja na rynku zrobiła się taka, że banki zażądały wkładu własnego klubu na poziomie 37 procent. Śląsk musiałby więc mieć 200 mln zł wkładu, żeby ten kredyt w ogóle dostać! Pan Solorz zapewnił finansowanie, ale klub nie był w stanie zrealizować warunków banków. Pewnie, środki na wkład własny też można było pożyczyć, ale symulacje spłat przy szacowanych zyskach z centrum handlowego wskazywały, że to wszystko kompletnie się nie opłaci. Druga, nie mniej ważna sprawa: kiedy oficjalnie ogłosiliśmy, że galerii nie będzie, zawarliśmy z miastem porozumienie. Zostało ono podpisane w grudniu 2011 roku. Z niego jasno wynika, że zadecydowaliśmy o zamknięciu tego projektu wspólnie.
Czujecie się jako Polsat współwinni złej sytuacji finansowej Śląska?
– W żadnym wypadku. Zygmunt Solorz, wchodząc do Śląska, jasno określił zakres swojego udziału w przedsięwzięciu. Co więcej, po fiasku projektu z galerią, rozmawialiśmy z prezydentem, czy można wypracować inne formuły pomocy. Sugerowaliśmy przyciągnięcie większej liczby sponsorów czy też potencjalnych akcjonariuszy z Wrocławia i regionu. To się da zrobić. Proszę pamiętać, że Śląsk dzięki mariażowi z telewizją jest bardzo dobrym nośnikiem reklamowym. Wiecie, czemu Tauron tu przyszedł? Bo za klubem stała telewizja, a oglądalność meczów drużyny była najwyższa w ekstraklasie. Oni dzisiaj są bardzo zadowoleni ze współpracy ze Śląskiem. Chciałbym podkreślić jeszcze jedną rzecz: prezes Solorz nie pożyczał Śląskowi pieniędzy tak jak inni właściciele. On je dawał.