Sobiech wychodzi przed szereg, tylko że argumentów jakoś brak

redakcja

Autor:redakcja

29 marca 2013, 10:03 • 3 min czytania

Artur Sobiech ma ostatnio niewiele powodów do radości. W Bundeslidze gra niewiele i strzela niewiele, a jak już w sparingu pokazał się z dobrej strony i trafił pięć razy, to z rywalem mało poważnym, bo reprezentacją miasta Rinteln (?!). W międzyczasie wyleciał też z kadry Waldemara Fornalika i stracił szansę na drugie trofeum w karierze, choć tym pierwszym i jedynym i tak był Puchar Weszło… Napastnik Hannoveru nie mógł tego przeboleć i już na początku tygodnia wylał swoją frustrację w rozmowie z niemieckim „Bildem”.
Image and video hosting by TinyPic

Sobiech wychodzi przed szereg, tylko że argumentów jakoś brak
Reklama

– Nie wiem, dlaczego nie otrzymałem powołania na te mecze eliminacyjne. Nikt ze mną o tej decyzji nie rozmawiał. Jestem bardzo rozczarowany – przyznaje Sobiech i w tych słowach nic nadzwyczajnego nie ma. Ale dalej zapytany, czy brak powołań to wynik braku regularnych występów w Hannoverze, odpowiada: – Nie wydaje mi się. W końcu powołany do kadry został Milik z Leverkusen, a ja gram i strzelam więcej goli, niż on. Jest mi przykro, liczyłem na szansę.

„W końcu powołany do kadry został Milik z Leverkusen, a ja gram i strzelam więcej goli, niż on”. Szczerze? Jesteśmy pod wrażeniem, bo Sobiech ani w kadrze nic dobrego jeszcze nie pokazał, ani w klubie od blisko dwóch lat nie może sobie wywalczyć pewnego miejsca w składzie. I teraz, kiedy kompletnie brak mu własnych argumentów, to wskazuje palcem kolegę i wykrzykuje: „ha, on gra jeszcze mniej!”.

Reklama

Sobiech nie zdając sobie sprawy, że właśnie wypchnął reprezentacyjnego kolegę przed szereg, nie przebiera też w słowach w temacie Pawła Wszołka. Piłkarza, z którym przebywał na zgrupowaniu młodzieżówki wtedy, gdy wywiad się ukazał. Mówi więc nasz napastnik tak: – Znamy się z reprezentacji, namawiałem go na transfer. Ale jego problem polega na tym, że jest zbyt zmienny i niezdecydowany. Nie umiał podjąć decyzji i okazał się niewystarczająco dojrzały na Hannover…

I jeszcze słowem wyjaśnienia, dlaczego „Bild” nagle zainteresował się polskim napastnikiem. W walczącym o europejskie puchary Hannoverze nie może teraz zagrać Mame Diouf (pauzuje za kartki), a Sobiech wydaje się jego naturalnym następcą. Choć Artur zapewnia, że na sobotnim mecz z Augsburgiem jest świetnie przygotowany, to gazeta przypomina, że po raz ostatni trafił w lidze do siatki… na początku listopada. Pisaliśmy to ostatnio, ale napiszemy raz jeszcze, bo niektórzy jakby żyli w nieświadomości: odkąd AS wyjechał do Niemiec, w Bundeslidze zdobył marne cztery bramki. Od tamtej pory bilans napastników Hannoveru wygląda tak:

Didier Ya Konan – 11 goli, 3240 minut
Mohammed Abdellaoue – 18 goli, 2782 minuty
Mame Diouf (przyszedł w styczniu 2012 r.) – 16 goli, 2302 minuty
Artur Sobiech – 4 gole, 968 minut

Nie uwzględniamy w tym porównaniu Jana Schlaudraffa, bo ustawiany jest na różnych pozycjach, choć goli i tak ma więcej od Polaka (pięć)… Dlatego wywiady, w których Sobiech wytyka palcami kolegów i nie zgadza się z Fornalikiem, to na razie jedyna droga, żeby przypomnieć się w Polsce.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama