Tekst czytelnika: Polska ogrywa 5:0 San Marino! Klękajcie narody!

redakcja

Autor:redakcja

27 marca 2013, 08:57 • 4 min czytania

Długo się zastanawiałem czy w ogóle oglądać ten mecz, ale z braku ciekawszych zajęć postanowiłem jednak zasiąść przed telewizorem. Na półtorej godziny wyłączyłem swój układ nerwowy coby się nie denerwować i zanadto nie przeżywać boiskowych wydarzeń. Jednakże, wyłącznik chyba nieszczególnie zadziałał, ponieważ już po dziesięciu minutach wymyślałem coraz to nowe przekleństwa pod adresem Macieja Iwańskiego, który komentował to szlagierowe spotkanie. Na początku transmisji zaznaczył, że przed meczem sobie z Juskowiakiem ustalili, że nie będą zbyt często wracać do piątkowego meczu z Ukrainą. Najwyraźniej według Iwańskiego „niezbyt często” oznacza, że trzeba było o tym koszmarze przypomnieć kilkukrotnie, już w pierwszym kwadransie gry. Konsekwentny z niego gość nie ma co. „Jusko” taktownie trzymał się przedmeczowych ustaleń. Dobra, nie miałem pisać o komentowaniu, tylko o grze Biało-Czerwonych.
Szybko sobie sprawdziłem w słowniku synonimów, jakich słów mogę użyć zamiast „zły” bo tak chciałem opisać to co wyczyniali nasi kadrowicze. Oto wyniki: badziewny, bublowaty, do dupy, kiepski, lichy, marny, niedobry, niedoskonały, niepełnowartościowy, podły, ułomny, wadliwy, złej jakości. Niedawno w wywiadzie Jacek Bąk powiedział, że Motor Lublin by wygrał z takim San Marino. Jeśli pomyśleć logicznie to nasz wybitny reprezentant miał rację. Drużyny z II ligi polskiej powinny śmiało ogrywać drużyny pokroju naszego wczorajszego rywala. Piłkarze z tego maleńkiego państwa spotykają się na treningach 2-3 razy w tygodniu. U nas w II lidze panuje względny profesjonalizm, zawodnicy chociaż codziennie trenują i na pewno zarówno jeśli chodzi o technikę, taktykę i przygotowanie fizyczne, przewyższają Sanmaryńczyków. Nasza reprezentacja pomimo tego, że jest słaba powinna ich ogolić 10:0 i dobranoc, ale po co się przemęczać? Przecież ten orzełek na koszulkach nic nie znaczy, ludzie na trybunach niech sobie marzną. Zaraz będziemy w klubach, tam dobrze płacą, będzie git. Nie wierzę, że oni sobie w podświadomości tak nie myślą. Ja, nabrałbym większego szacunku do Lewandowskiego gdyby on był szczery i nie opowiadałby przed meczem farmazonów o tym jaki to będzie trudny mecz. Mógłby po prostu powiedzieć dziennikarzom: „panowie, co wam będę ściemniał, nie chcę, żeby mi tu gnaty połamali, moi koledzy z kadry to skończone łajzy, które nie umieją mi dobrze dograć, no to z jakiej okazji ja mam się starać i ryzykować karierę klubową?”. W sumie to nawet nie sposób odmówić racji takiemu rozumowaniu. Tyle, że jest bardzo dobre rozwiązanie, skończyć reprezentacyjną karierę i powiedzieć, że chce się skupić na grze w klubie. Kilka portali napisało o wielkim przełamaniu Roberta, naprawdę nie ośmieszajmy się. Gość, który strzelił gola Realowi, nie potrafił z gry pokonać księgowego. Dwa wykorzystane karne, z czego jeden z wielkimi problemami.

Tekst czytelnika: Polska ogrywa 5:0 San Marino! Klękajcie narody!
Reklama

Cała drużyna wypadła wczoraj bardzo źle, ślamazarne tempo rozgrywania akcji, zero pomysłu na grę, podania pomiędzy stoperami. Naprawdę bardzo mocno trzymałem kciuki, żeby San Marino zdobyło w tym meczu chociaż jedną bramkę. Ta grupka amatorów mogłaby naszym zawodnikom udzielać wykładów z takich dziedzin jak: waleczność, ambicja i determinacja. Bardzo szkoda, że nie udało im się wykorzystać tej sytuacji z 89 minuty. Oczywiście wspomniany przeze mnie na początku komentator był bardzo zniesmaczony zachowaniem publiczności, która skandowała nazwę naszego rywala. Ludzie po prostu sympatyzowali z tymi chłopakami, którzy w piłkę grać nie umieją, ale im się chce, nie odstawiają nogi i nie mam im za złe, że trochę naszych pokopali.

Fajna była akcja, po której gola zdobył Teodorczyk, tyle, że podobnych sytuacji powinno być w tym meczu z dziesięć-piętnaście. Mimo to, jak znam życie, jutro w mediach będziemy karmieni informacjami o przełamaniu, o tym, że nadzieja umiera ostatnia, że jeśli wygramy z Mołdawią, Czarnogórą, Ukrainą i Anglią to będzie wszystko dobrze. Jak wiadomo, dobrze nie będzie, istnieje możliwość, że zajmiemy w tej grupie przedostatnie miejsce. Wracając jeszcze do wczorajszego meczu, pokazał on tylko jak puste są słowa naszych reprezentantów. Było gadanie o tym, że poważnie porozmawiają, że zmienią podejście, że będzie walka i w ogóle ogień. Nie zauważyłem, żeby spełnili swoje obietnice. Ł»al tych wszystkich ludzi zgromadzonych na stadionie, którzy największe przypływy adrenaliny odczuwali gdy widzieli samych siebie na telebimach.

Reklama

Właśnie wpadłem na pomysł jak zmotywować nasze gwiazdy do zwycięstw w ostatnich czterech meczach, albo ogólnie, żeby wygrywali w przyszłości. Dzień przed meczem odprawę z piłkarzami przeprowadza prezes Zbigniew Boniek. Jak wiadomo jest on zwolennikiem legalizacji zakładów bukmacherskich w Polsce. Także Zibi sprzedaje zawodnikom taki tekst: „Panowie każdy z was ma postawić 50 000 euro (może paść wyższa kwota, należałoby wymyślić jakiś algorytm, żeby kieszeń każdego zawodnika strata pewnej kwoty naprawdę zabolała) na to, że jutro wygracie, ci bardziej pewni siebie niech zaryzykują i postarają się wytypować jak dużą różnicą bramek uda wam się zwyciężyć”. Zawodnicy, którzy mieli w przeszłości problemy z hazardem byliby zwolnieni z tego obowiązku, dla nich wymyśliłoby się co innego. Oczywiście wiem, że takie rozwiązanie jest nierealne bo nikt nie może piłkarzom mówić co mają robić ze swoimi pieniędzmi, ani zachęcać ich do hazardu. To był tylko taki przykład, ale naprawdę potrzebny jest jakiś pomysł, który sprawi, że skoro nasi zawodnicy nie mają wrodzonej waleczności, to może uda się ją jakoś wywołać!

Marcin Nowicki

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama