Dzisiejsze gazety bardzo powoli wracają do wydarzeń ligowych. W końcu już jutro zaczyna się świąteczna kolejka ligowa. Rozpraw dotyczących reprezentacji też jednak nie mogło zabraknąć.
FAKT
Tekst pt. „Fornalik wolał relaks od pracy”.
Waldemarowi Fornalikowi (50 l.) coraz częściej zarzuca się lenistwo. Selekcjoner kilka dni temu wolał siedzieć w hotelu, niż oglądać spotkania reprezentacji młodzieżowych naszego kraju. Podobna historia wydarzyła się na początku lutego. W czasie zgrupowania kadry w Hiszpanii selekcjoner wybrała się na wycieczkę na Gibraltar, a zupełnie nie interesowały go mecze z udziałem najlepszych zawodników reprezentacji Ukrainy. Na początku lutego reprezentacja przebywała na zgrupowaniu w Hiszpanii. Tam przygotowywała się do meczów towarzyskich z Rumunią i Irlandią. W tym samym czasie obozy przygotowawcze w Hiszpanii miały czołowe ukraińskie kluby – Dynamo Kijów i Szachtar Donieck. Nikt ze sztabu reprezentacji nie był jednak zainteresowany oglądaniem poczynań reprezentantów naszego grupowego rywala. Szachtar występował w turnieju Copa de Sol, w którym w finale zmierzył się z Widzewem. Zespół z Doniecka przygotowywał się wówczas do rozgrywek pucharowych. – Z nami zagrali wszyscy najlepsi piłkarze – wspomina trener Widzewa Radosław Mroczkowski (46 l.).
RZECZPOSPOLITA
Tekst Stefana Szczepłka o kadrze młodzieżowej.
Trener kadry U-21 Marcin Dorna awansował na to stanowisko po ubiegłorocznym sukcesie z reprezentacją juniorów U-17, która w mistrzostwach Europy zajęła trzecie miejsce. – Mamy wielu zdolnych piłkarzy, urodzonych w roku 1992 – mówi „Rz” trener. – Grają w klubach polskich i już zagranicznych. Bartosz Stępiński, strzelec dwóch bramek w meczu z Litwą, urodził się w roku 1995, a Arkadiusz Milik w 1994. Wielu z tych, którzy trafili do U-21, gra regularnie w klubach ekstraklasy. Podczas dwóch meczów i wcześniejszej konsultacji w Grodzisku Wielkopolskim wielu zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Sensem gry tej drużyny są nie tylko mistrzostwa Europy, których finały odbędą się w roku 2015 w Czechach. Trzy najlepsze reprezentacje z tych mistrzostw awansują do turnieju piłkarskiego igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro (2016). Ale tam będą mogli grać zawodnicy z rocznika 1993 plus trzech poza limitem wieku.
GAZETA WYBORCZA
Wrocław kontra Polsat: Czy spór o pieniądze skończy się w sądzie?
Prezydent Dutkiewicz nie podpisał żadnego oświadczenia gwarantującego Zygmuntowi Solorzowi zwrot kosztów poniesionych podczas prac na działce obok stadionu – twierdzi Paweł Czuma, rzecznik prezydenta Wrocławia. Czy spór Polsatu i władz Wrocławia o pieniądze trafi do sądu? Zygmunt Solorz sprzedaż piłkarskiego Śląska miastu uzależnia od odzyskania pieniędzy, jakie zainwestował w prace inwestycyjne na działce obok stadionu. Miała powstać tam galeria handlowa, ale ostatecznie jej nie wybudowano. Prace przygotowawcze na tym terenie Solorz wycenił na ponad 20 mln zł. I czeka na pieniądze lub podanie terminu, kiedy suma zostanie mu zwrócona. – Posiadamy dokument, który gwarantuje prezesowi Solorzowi zwrot poniesionych kosztów przy inwestycji obok stadionu. Pod gwarancją podpisali się prezydent Rafał Dutkiewicz oraz skarbnik miasta Marcin Urban – mówi Józef Birka, przewodniczący rady nadzorczej Śląska i równocześnie najbliższy współpracownik Solorza.
Rozmowa ze Stanislavem Levym.
Prawda jest jednak taka, że w ostatnich tygodniach Śląsk nie prezentuje zbyt wysokiej formy. Drużyna zremisowała kolejno trzy mecze, ostatnio u siebie z przedostatnim w tabeli Podbeskidziem Bielsko-Biała w ostatniej minucie.
– Fakt jest też taki, że nie przegraliśmy ostatnich ośmiu meczów z rzędu, a wiosną w czterech spotkaniach z pięciu udało nam się odwrócić wynik. O tym jednak wielu ludzi już zapomniało. Przegrywaliśmy przecież z Widzewem, u siebie z Flotą, przez 60 minut grając w osłabieniu, z Koroną i z Podbeskidziem. Mimo to w żadnym z tych pojedynków nie ponieśliśmy porażki. Mało tego, dwukrotnie udało nam się zwyciężyć. To wiele mówi o charakterze tego zespołu, o tym, że nie ma problemów kondycyjnych.
Wiele mówi też o tym, że Śląsk w ekstraklasie po prostu traci punkty ze słabymi rywalami.
– Słabymi? Przecież Korona przed meczem z nami ograła Legię Warszawa, poza tym w przeciwieństwie do nas miała cały tydzień na spokojne przygotowanie się do spotkania. Ruch zasłużenie wyeliminował Zagłębie Lubin z Pucharu Polski i awansował do półfinału. A Podbeskidzie jest może przedostatnie, ale to lepsza drużyna niż jesienią. Nie mówię, że we wszystkich tych meczach graliśmy dobrze i należy nas za nie chwalić, ale krytyka też musi być obiektywna. Z Koroną nawet jeśli byliśmy słabi, to przy odrobinie szczęścia mogliśmy w końcówce zwyciężyć. Z Ruchem brakowało nam bramki na 2:0 i byłoby po meczu. Z Podbeskidziem powinniśmy zdobyć gola w 45 minutach. OK, mieliśmy wygrać, nie zrobiliśmy tego, ale widać, że mimo trudnych momentów zespół walczy, nie odpuszcza. To też trzeba docenić.
Czego dowiedzieliśmy się z meczu z San Marino… Fragment:
Fornalik drużynę pozbawił… sadzając na ławce Ludovica Obraniaka. Zastępujący pomocnika Bordeaux Adrian Mierzejewski nie wiedział, w jaki sposób ma dośrodkowywać z rzutów rożnych i wolnych, bardzo często nic z nich nie wynikało, gdyby rywal był ciut lepszy, po niektórych próbach pomocnika Trabzonsporu wyprowadziłby kontrę. Lepiej od niego bił je w piątek Radosław Majewski, o Obraniaku nawet nie wspominając – po jego wrzutkach Polska strzeliła w eliminacjach dwa gole.
SPORT
Wojciech Kędziora przeszedł rekonstrukcję więzadła.
W lutym podczas treningu Kędziora skręcił staw kolanowy. Pierwsze prognozy wskazywały, że być może napastnik zdąży się wyleczyć już na pierwsze spotkanie – derby z Górnikiem Zabrze. Gdy mijały kolejne tygodnie, a postępów w leczeniu nie było, zdecydowano się przeprowadzić artroskopię. Operacja miała miejsce wczoraj. – Potwierdziły się wcześniejsze obawy. W tej sytuacji konieczna była rekonstrukcja więzadła krzyżowego – powiedział lekarz Sławomir Zdonek. Oznacza to, że Kędziora nie tylko może zapomnieć o występach w tym sezonie, ale także straci przynajmniej kilka tygodni z rundy jesiennej. Czeka go bowiem półroczna rehabilitacja. W tej sytuacji, transfer Marcina Robaka okazał się bardzo dobrym posunięciem. To on, wraz z Tomasem Doczekalem, będzie głównym zastępcą blisko 33-letniego Kędziory.
Marcin Baszczyński jak reprezentanci Polski. Przemotywowany!
Sam siebie wtedy zaskoczyłem. Jak można się tak przemotywować w wieku 36 lat? Byłem przekonany, że mi się już coś takiego nie może przytrafić – wspomina swój powrót do Ruchu Chorzów Marcin Baszczyński. Przyjściu Baszczyńskiego na Cichą towarzyszyła duża euforia. Zachwyceni byli działacze i kibice. Debiut szybko sprowadził ich na ziemię. – Za bardzo udzieliła mi się entuzjastyczna atmosfera związana z moim powrotem do Chorzowa. Wywiady, kamery, mikrofony. Telefony od przyjaciół, znajomych, kibiców, rodziny… Poddałem się tej szalonej gorączce, więc już na wejściu zapłaciłem dość słone wpisowe – przyznaje obrońca.
DZIENNIK POLSKI
Wojciech Stawowy próbuje zdjąć presję z zawodników.
Cracovia w rundzie rewanżowej zdobyła już siedem punktów, co przy sprzyjających okolicznościach – porażkach najgroźniejszych konkurentów, odwoływaniu meczów – dało jej awans na pierwsze miejsce w tabeli. Po spotkaniu inaugurującym wiosnę trener „Pasów” Wojciech Stawowy mówił, że najważniejsze są punkty, a nie styl wygranej nad Okocimskim. Po ostatnim meczu – z Katowicami – może to powtórzyć. – Dla mnie w ligowych spotkaniach zawsze będą najważniejsze punkty. Bardzo się cieszę, że je zdobywamy – mówi opiekun Cracovii. – Natomiast byłem, jestem i będę trenerem, który chce łączyć ze zdobyczami punktowymi dobrą grę. Tak pracujemy, by zespół grał widowiskowo. Mam świadomość, że stać nas na dużo lepszą grę, ale wiem, że będzie ona z meczu na mecz coraz lepsza. Szkoleniowiec nie ma zamiaru robić nerwowych ruchów, rewolucji w składzie. Choć z pewnością w najbliższym meczu ze Stomilem będzie kilka zmian, bo Marcin Budziński wróci po pauzie za kartki, a Damian Dąbrowski przyjedzie do klubu z kadry U-21. Kontuzji nabawił się Krzysztof Nykiel, zagra więc Andraż Struna.
SUPER EXPRESS
Króciutki tekst na temat Rafała Wolskiego.
Fiorentina kupiła w zimowym okienku sześciu piłkarzy. Okazji do gry nie otrzymali jeszcze Giuseppe Rossi, który leczy uraz, Urugwajczyk Vecino i Wolski. Polak siedem ligowych meczów obejrzał z ławki, nie wchodził nawet na końcówki. Co gorsza, do gry gotowy jest już Matias Fernandez występujący na tej samej pozycji. – Mimo iż Wolski ma ogromny talent, pod względem fizycznym jest daleko z tyłu. Jaka będzie jego rola na boisku? Dobrzy piłkarze mogą występować na każdej pozycji – podsumował Montella, który wydaje się nie tracić wiary w umiejętności Polaka. Słabą kondycję Wolskiego potwierdza występ w kadrze do lat 21. We wczorajszym towarzyskim meczu z Łotwą Wolski wystąpił jedynie w roli zmiennika.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Tekst o najwyższych zwycięstwach reprezentacji w historii. Fragment:
– Anglia też jest dobrą drużyną, ale to co Polacy dzisiaj pokazali, to coś dużo więcej. Podczas mundialu na pewno daleko zajdzie – nie mógł się nachwalić ówczesny selekcjoner Azerbejdżanu, Carlos Alberto Torres. Zupełnie, jakby zapomniał, że to jego zespół był tak słaby. Fakt, Brazylijczyk pierwszy raz w życiu zobaczył aż tak wysoki wynik na tablicy świetlnej. – Grałem w wielu miejscach, ale tak fantastycznej postawy drużyny nie widziałem – dodawał.Trzy z ośmiu bramek zdobył wtedy Tomasz Frankowski, który w dużej mierze wywalczył nam awans na mistrzostwa świata w Niemczech. Za zachodnią granicę „Franek” jednak nie pojechał. Mimo to, zdążył na chwilę wpisać się do notatnika człowieka z Wysp Brytyjskich.
– Jak nazywa się ten facet? – zapytał skaut Arsenalu, Bobby Bennet, wskazując palcem na byłego snajpera Wisły Kraków.
– Frankowski – odpowiedział przewodnik.
– A ile ma lat?
– 31.
– Szkoda – zakończył konwersację, po czym skreślił nazwisko polskiego napastnika z kartki.
Wywiad z Marcinem Kusiem o powrocie do Górnika.
Gdzieś przeczytałem, że Kuś to bardzo dobry piłkarz, ale po co on Górnikowi potrzebny?
– Każdy ma prawo do wyrażenia swojego zdania. W Polsce mamy czterdzieści milionów ludzi i każdemu się wydaje, że byłby świetnym trenerem. Poczekajmy, za chwilę się okaże, czy się Górnikowi przydam.
Negatywne opinie pewnie biorą się stąd, że gdy zawodnik po trzydziestce wraca do kraju, to jest takie przekonanie, że już tylko będzie odcinał kupony.
– W moim przypadku piłka to jest hobby, które w pewnym momencie przerodziło się w zawód i sposób zarabiania na życie. To nie jest tak, że wróciłem i już nie mam motywacji, już mi się nie chce. Chce, bo granie w piłkę ciągle mnie cieszy, bawi i czuję, że mam przed sobą jeszcze kolejne wyzwania. Po trzydziestce naprawdę nie jest się emerytem. Będę nim, gdy skończę 60 lat. Gdy już zakończę karierę, to dalej będę grał, tyle że w oldbojach.
W reprezentacji pan grał. Kiedyś Zbigniew Boniek mówił, że Kuś zrobi wielką karierę.
– Był wtedy trenerem i jako pierwszy powołał mnie do kadry. Ostatecznie nie wszystko poszło zgodnie z planem. Na pewno swoje zrobiły kontuzje. Wyhamowały mnie w najważniejszych momentach. Piętno na moim rozwoju odcisnęły też problemy, jakie miałem z moim pierwszym klubem, Polonią Warszawa. Ale do tego nie chcę wracać.