Kiedy Waldemar Fornalik został selekcjonerem, napisałem, że to pod jednym względem wybór dobry: gwarantuje bowiem, że cała odpowiedzialność wreszcie spadnie na piłkarzy. Niech oni albo coś wygrają, albo przerżną, nie chwytając się nogawki szkoleniowca. Utrzymywałem, że ten trener to wybór dość bezpieczny: może niczego wielkiego WF nie wymyśli, ale na pewno też niczego koncertowo nie spieprzy. Nie jest debilem, co nie o każdym poprzedniku dało się napisać.
Naiwniak ze mnie.
Minęła jakaś chwila, dość krótka, ale znów się okazuje, że problemem jednak jest trener. Cokolwiek zrobią piłkarze – lub czegokolwiek nie zrobią – to zawsze przez przełożonego, który nie krzyknął, nie rozkazał, nie podpowiedział, nie wspomniał, nie nastraszył, nie przewidział, nie przeanalizował, nie zarządził, nie zabronił, nie puścił, nie odpuścił. I tak dalej. Aż dojdziemy do punktu najważniejszego – nie strzelił gola i nie wybił lecącej do naszej bramki piłki. Jakiego trenera potrzebuje kadra? Właśnie takiego wszechstronnie uzdolnionego. Takiego, który strzeli gola zamiast Lewandowskiego i obroni strzał zamiast Boruca. Wszyscy inni rozbiją się o te same problemy: piłka wpada do naszej bramki, zamiast do bramki przeciwnika, a oni – jak te kołki – stoją w garniaku przy ławce. I tak jest od lat mniej więcej pięciu.
Usłyszałem, jak Marcin Wasilewski powiedział, że nie wie, co się stało w meczu z Ukrainą i że trzeba „poważnie porozmawiać”. Jakże popularne są te puste hasła – „trzeba poważnie porozmawiać”. Nie ma chyba bardziej rozgadanej kadry niż ta nasza. Gdyby cofnąć się właśnie o pięć lat i przeanalizować mecze o stawkę, to będzie to wyglądało następująco…
Niemcy – PZPN 2:0: trzeba poważnie porozmawiać
Austria – PZPN 1:1: trzeba poważnie porozmawiać
Chorwacja – PZPN 1:0: trzeba poważnie porozmawiać
PZPN – Słowenia 1:1: trzeba poważnie porozmawiać
San Marino – PZPN 0:2: hurra, zwycięstwo, nie trzeba rozmawiać!
PZPN – Czechy 2:1: hurra, zwycięstwo, nie trzeba rozmawiać!
Słowacja – PZPN 2:1: trzeba poważnie porozmawiać!
Irlandia Północna – PZPN 3:2: trzeba poważnie porozmawiać
PZPN – San Marino 10:0: hurra, zwycięstwo, nie trzeba rozmawiać!
PZPN – Irlandia Północna 1:1: trzeba poważnie porozmawiać
Słowenia – PZPN 3:0: trzeba poważnie porozmawiać
Czechy – PZPN 2:0: trzeba poważnie porozmawiać
PZPN – Słowacja 0:1: trzeba poważnie porozmawiać
PZPN – Grecja 1:1: trzeba poważnie porozmawiać
PZPN – Rosja 1:1: trzeba poważnie porozmawiać
PZPN – Czechy 0:1: trzeba poważnie porozmawiać
Czarnogóra – PZPN 2:2: trzeba poważnie porozmawiać
PZPN – Mołdawia 2:0: hurra, zwycięstwo, nie trzeba rozmawiać!
PZPN – Anglia 1:1: trzeba poważnie porozmawiać
PZPN – Ukraina 1:3: trzeba poważnie porozmawiać
I tak sobie gadają, a mi się zdaje, że mogliby skończyć gadać, a zacząć grać – gdyby tylko potrafili. Pogadać to sobie mogli piłkarze Barcelony przed meczem z Milanem, kiedy zorientowali się, że bez trenera mają pod górkę – pogadali, ustalili, wyszli i wygrali. Ci nasi na razie potrafią realizować punkt pierwszy, czyli bełkotać pod nosem. Wasilewski – jeśli wierzyć ogólnym doniesieniom – powoływany jest głównie jako członek klubu dyskusyjnego, a nie jako piłkarz, co według mnie nie jest sytuacją normalną. Lata temu jak trzeba było, żeby na kadrze ktoś opowiedział dowcip, to podjeżdżał Marcin Daniec. Powołania wysyłano nie tym od atmosfery, tylko tym od kopania.
Trener jest jaki jest, mógłby być lepszy, mógłby być gorszy. Wszystko jedno. Jaka kadra, taki trener. Głównym problemem nie jest on, tylko piłkarze, ale nie ci konkretnie, tylko w ogóle polscy piłkarze (oraz ci podbierani). Nie wiem, czy jest druga reprezentacja w Europie, która serio myśli o awansie na wielkie imprezy, a jej największym pewniakiem na środku pomocy jest zawodnik Reims (czego?!). Teraz jeszcze obok wyszli: zawodnik z drugiej ligi angielskiej, no i z Legii, która – przypominam – marzenia o europejskich pucharach zakończyła w Trondheim. Bryndza, drodzy państwo, bryndza. Co jakiś czas eksperci wspominają o jakimś mitycznym potencjale tej drużyny, ale ja żadnego wielkiego potencjału nie widzę. Poza trójką z Dortmundu reprezentanci albo grają w słabych klubach (w skali Europy), albo nie grają w ogóle.
Wyniki w eliminacjach mistrzostw świata są póki co raczej logiczne. Wygrana z Mołdawią u siebie (na wyjeździe może być gorzej), porażka z Ukrainą plus dwa remisiki. Na koniec będzie pewnie jak najbardziej logiczne czwarte miejsce w grupie. Nie trzeba niczego „poważnie przedyskutowywać”, nie trzeba też zastanawiać się, kto za Fornalika. Trzeba się po prostu PRZYZWYCZAIĆ.