Jeszcze przed chwilą reprezentanci PZPN kompletnie nie zdawali sobie sprawy z rangi tego wypadu na kadrę. Jeśli spodziewali się, że to kolejne zwykłe mecze o punkty w eliminacjach – są w sporym błędzie. Stawka okazała się znacznie większa i już za kilkadziesiąt godzin kilku podopiecznych Waldemara Fornalika, ale i sam Fornalik, stanie przed niepowtarzalną okazją osiągnięcia pierwszego sukcesu w karierze. Na czele z bramkarzem Arsenalu!


Tomasz Brzyski w jednym z wywiadów stwierdził ostatnio, że jedynym trofeum, jakie dotychczas zdobył, jest Puchar Weszło. Ale takim osiągnięciem poszczycić się może jeszcze kilku piłkarzy, którzy wtedy wystąpili w Polonii Warszawa – o, choćby Łukasz Trałka, Artur Sobiech czy Łukasz Piątek. Taki Andreu, wychowanek Barcelony, żeby półki z pucharami wciąż nie miał pustej, na swój najważniejszy mecz w karierze musiał wybrać się do Bytomia. A dla Adriana Mierzejewskiego, który wcześniej zgarnął tylko Puchar Polski z Wisłą Płock, to też musiał być jeden z najbardziej wzruszających momentów w życiu.



Najbardziej szkoda nam dziś Sobiecha. Mógł mieć szansę po raz drugi w życiu coś wygrać, zbliżyć się – jak Mierzejewski – po drugi Puchar Weszło, ale jak na złość zdążył go odstrzelić Waldemar Fornalik. I zamiast prestiżowego starcia na Stadionie Narodowym, pojedzie do Legionowa z kadrą U-21 na sparing z Łotyszami. Współczujemy.



32-letni Marcin Wasilewski nigdy niczego nie wygrał, będąc w drużynie z (prawie) samymi Polakami – po pierwsze laury musiał wyjechać za granicę. Sebastian Boenisch zdobył kiedyś Puchar Niemiec, został nawet mistrzem Europy do lat 21, tylko że w nieco innych barwach, niż występuje dziś. Z kolei Kuba Kosecki niby po krajowy puchar sięgnął, ale grając jedynie w 1/16 finału przeciwko… rezerwom Rozwoju Katowice.



Kamil Glik, Bartosz Salamon, Grzegorz Krychowiak, Eugen Polanski, Arkadiusz Milik i Wojciech Szczęsny. Cała szóstka zapewne jeszcze dziś uda się z delegacją do Waldemara Fornalika i poprosi, żeby zagrać we wtorek z San Marino. Bo to właśnie dzięki nam będą mieli możliwość powalczyć o pierwsze trofeum w życiu. Szczęsny może i wyjechał do Anglii, może i trafił do wielkiego Arsenalu i pod skrzydła słynnego Wengera, ale po premierowy puchar może sięgnąć w Warszawie. Brytyjskie media mogły donosić, że sezon dla Kanonierów się już zakończył, ale akurat dla Wojtka na pewno nie.



I jeszcze Waldemar Fornalik. Można go wytykać palcami, mówić że z reprezentacją PZPN ma słaby bilans, ale za chwilę może zapisać się na kartach historii polskiej piłki: sięgnąć z kadrą po wielkie trofeum. Tym bardziej, że jako trener jeszcze nigdy nic nie wygrał…