W ostatnich dniach na naszej stronie pojawiło się sporo materiałów o reprezentacji PZPN. Były wywiady z Salamonem, Borysiukiem i Krychowiakiem (to jeszcze nie koniec), były komentarze do wypowiedzi starego Szczęsnego – ogólnie było co poczytać. Dziś na dziesięć godzin przed meczem czas w końcu poświęcić parę słów dzisiejszym rywalom kadry Fornalika. Doszliśmy do wniosku, że zaczniemy od tego co lubimy najbardziej – od szydery. Bo przeglądając statystyki ukraińskich snajperów, ogarnia nas pusty śmiech (trochę pisaliśmy już wczoraj). Na początek drobna statystyka:

Czterech gości, osiem goli, 77 meczów. Mizeria. Największa zresztą od rozpadu Związku Radzieckiego. Wobec takiej formy powołanych, wolelibyśmy już straszyć emerytowanym Andrijem Szewczenką. Temu jednak nie w głowie ratowanie „Sbornej”, bo od dwóch dni cieszy się licencją trenerską UEFA A+B. A buty dalej wiszą na kołku…
Celowo w tabeli zawarliśmy też duet aktywnych zawodników, bo ci mają dwukrotnie lepszy rezultat strzelecki w kadrze niż powołani. Tyle, że Woronin już zszedł ze sceny i skupia się na grze w Fortunie Dusseldorf, a Artem Miłewski nie cieszy się zaufaniem selekcjonera Fomenki. Efekt jest zatem taki: 3 mecze w eliminacjach, 2 zdobyte punkty (remisy: 0:0… z Mołdawią, 1:1 z Anglią i porażka 0:1 z Czarnogórą) jedna strzelona bramka, w dodatku autorstwa pomocnika Konoplanki, który nie zagra dzisiaj z powodu kontuzji pleców.
***
A skoro już o absencjach mowa – Ukraińcy są pozbawieni tego, który mógł wyręczyć pokracznych napastników. Pod warunkiem, że ustawi mu się piłkę na 30. metrze. Ołeksandr Alijew (wypożyczony do Dnipro z Dynama Kijów) to prawdopodobnie najlepszy egzekutor wolnych jakiego Ukraina miała od upadku bloku wschodniego, ale też najbardziej niesforny. Próbka boiskowych popisów poniżej.
Gość zamiast przylecieć do Warszawy pozostał w domu, bo ponad piłkę lubi przekładać imprezy. Do zarzutów o brak profesjonalizmu odnosi się raczej niechętnie, choć ostatnio wzięło go na umiarkowaną szczerość. – Zgoda, czasem bywało różnie z moim nastawieniem, ale jeśli mówimy o historii z 2008 roku z czasów gry w Dynamie Kijów. Wówczas złamaliśmy reżim trenera przed finałem Pucharu Ukrainy z Szachtarem i wyruszyliśmy do restauracji z Artemem Miłewskim. Byliśmy wtedy w gazie i pewni siebie, więc nie sądziłem, że na drugi dzień nie dotknę piłki przez pierwszy kwadrans i rozegram łącznie 70 żenujących minut do momentu zejścia z boiska. A w dodatku przegramy 0:2…
No, to by tłumaczyło też, skąd też taki zmierzch w karierze Miłewskiego. Ten z kolei był jeszcze przed dwoma laty na celowniku PSG i angielskich klubów, a tej zimy pytał o niego już tylko Arsenał… ale z Kijowa.
***
Farbowane lisy. Temat żywy także na Ukrainie, choć zupełnie niegrzejący opinii publicznej. Lokalne autorytety najwyraźniej doszły do wniosku, że ktoś naturalizowany zwyczajnie im się należy. Z niesprawiedliwości losu, bo po rozpadzie ZSRR wielu zawodników pochodzących z terenów nad Wołyniem wybierało grę dla silniejszej Rosji. Wystarczy wymienić Nikiforowa, Onopkę, Kariakę…
Niemniej – współczesny eksperyment z poszukiwaniami odpowiednika Rogera Guerreiro był u naszych sąsiadów zupełnie chybiony. Niejaki Edmar z Metalistu Charków i „Sborna” to śmieszny epizod. Jeden mecz, porażka 0:1 ze Szwecją w 2011 roku i wyjazd.
Innym graczem z importu, tym razem powołanym na Polskę, jest Marko Dević. Urodzony w Belgradzie, ale od siedmiu lat rozbijający się za naszą wschodnią granicą, gdzie jest już traktowany jak swój chłop. Ukraińcy zaczęli nawet zapisywać jego nazwisko jako „Dewycz”.
***
Kiedy szukaliśmy informacji o meczu w kraju rywali kadry Fornalika, urzekła nas jedna rzecz. Fakt, że większość mediów kompletnie olała występ swoich piłkarzy i w kontekście Polski pisała nie o Lewandowskim czy Błaszczykowskim, a o… Leszku Balcerowiczu mówiącym o korupcji i dyktaturze. Expres.ru z przedwczoraj:
A tak poza tym, coś ciekawego znaleźliśmy tylko w ukraińskim wydaniu „Konsomolskiej prawdy”, która daje do zrozumienia, że ich drużyna jest… gorsza od Polski. Cytujemy:
Trenerzy:
Polska 6:6 Ukraina
Po Euro 2012 w obu zespołach doszło do zmiany w sztabie szkoleniowym. Smuda poniósł porażkę i odszedł, a Błochin odszedł z własnej woli, nasłuchawszy się wcześniej wielu zarzutów. Waldemar Fornalik czy Michaił Fomenko? Pod względem doświadczenia w pracy z aktualnymi zespołami stawiamy ich na tym samym poziomie.
Formacje defensywne:
Polska 7:5 Ukraina
Obrona nie jest wielkim atutem Polaków, ale za plecami stoperów może grać kilku bramkarzy najwyższej klasy – wystarczy wymienić Fabiańskiego, Szczęsnego, Boruca lub Kuszczaka. W naszym zespole liczymy na Andrieja Piatowa, który na jesieni błyszczał, ale teraz jego dyspozycja to jeden wielki znak zapytania.
Formacje ofensywne:
Polska 8:6 Ukraina
Wiadomo już, że z powodu kontuzji odpada Jewhen Konoplanka, a w dodatku mamy w pamięci, jak Dortmund z polskim trio w składzie eliminował ostatnio nasz Szachtar w 1/8 Ligi Mistrzów.
Gotowość:
Polska 6:7 Ukraina
Tylko Tymoszczuk gra spośród naszych zawodników zagranicą i wygląda znakomicie fizycznie. Można spodziewać się większej świeżości po Ukraińcach, bo większość Polaków jeszcze niedawno rozgrywała mecze w najważniejszych europejskich ligach, by tylko wspomnieć o rozgrywkach w Niemczech, Francji, Włoszech, Anglii czy Turcji.
Morale:
Polska 8:9 Ukraina
Dla nas to mecz o wszystko i ostatni dzwonek, by uratować nadzieje na wyjazd do Brazylii w 2014 roku. Po słabych rezultatach na jesieni, motywacja powinna sięgać zenitu.
Łącznie: Polska 37:31 Ukraina
Gdzieś przed oczami przemknął nam też wywiad z Mariuszem Lewandowskim: – To mecz o śmierć i życie. Naturalnie dla obu drużyn, więc brak zdobyczy w postaci trzech punktów będzie klęską dla obu stron. Chciałbym awansu na turniej obu drużyn, ale już wiem, że to niemożliwe.
(…)
– Naturalnie nie muszę uczulać nikogo na trio z Dortmundu, choć powiem tak – nie można się ich bać, ale należy szanować. A skupiłbym uwagę też na Rybusie z Tierieka. Nie dbam o końcowy rezultat i nie obstawię konkretnego wyniku – grunt, żeby zwyciężył mój kraj.
***
Największe zagrożenia? Naturalnie Tymoszczuk i Jarmołenko. Ludzie z dwóch różnych biegunów, przecinak z ofensywnymi zapędami, rekordzista pod względem meczów w kadrze (125) i jedyny nadal grający facet, który wystąpił przeciwko nam w eliminacjach MŚ 2002. Po drugiej stronie wschodząca gwiazda, największy talent ukraińskiej piłki. Tyle, że Jarmołenko został ostatnio potwornie wyśmiany przez redakcję sports.ru.
Cale te plotki łączące go z Realem Madryt brzmią pięknie, ale bajkowo, abstrakcyjnie. To zdolny chłopak, ale wróćmy na ziemię – prędzej sieci zarzucą na niego chińskie albo arabskie kluby…
Biorąc jednak pod uwagę kontuzję Konoplanki i formę napastników, zawodnik Dynama Kijów to nadal najpoważniejszy kandydat, żeby ewentualnie ośmieszyć obronę zespołu Fornalika. Dla odmiany Tymoszczuk powinien zagwarantować spokój, bez którego Ukraina na pewno nie wywiozłaby we wrześniu punktu z Wembley. Swoją drogą, to chłop inteligentny, władający kilkoma językami i intrygujący. Ale jakby zatrzymany w komunie, bo każdą wypowiedź przed kamerami traktuje jako wystąpienie niekoniecznie kapitana, a radzieckiego wodza. Z koniecznym zwrotem „druzja” lub „bracia”. – Ukraińscy bracia, czekają nas bardzo ważne spotkania z Polską i Mołdawią. Ich wyniki zaważą na naszej przyszłości w kwalifikacjach do przyszłorocznej imprezy. Pogubiliśmy punkty, ktoś mógł zwątpić w sukces. Ale wciąż mamy przyszłość. I o nią zamierzamy walczyć.
Prawdziwek. Ale i kawał piłkarza.
***
Kilka słów należy się też selekcjonerowi naszych sąsiadów. Mychajło Fomenko ma kilka dość egzotycznych pozycji w CV, by tylko wymienić reprezentację Iraku czy Gwinei. Tyle, że już sama lista sukcesów nie jest zbyt obfita. Dochodzimy do wniosku, że najlepszym rezultatem, jaki kiedykolwiek wykręcił, był awans z… gruzińską Gurią Lanczchuti do rosyjskiej ekstraklasy w 1989 roku. Jak na ironię, chwilę później legł mur berliński i rodacy Kachy Kaładze nigdy już nie dostali szansy rywalizowania jak równy z równym z Moskwą i Petersburgiem…
***
Jedno z dziwniejszych powołań do kadry to 37-letni Ołeksandr Horiajinow. Bramkarz Metalista jest o rok starszy np. od Grzegorza Szamotulskiego, ale ani myśli o końcu kariery. I pewnie marzy o rozpoczęciu tej reprezentacyjnej na poważnie, bo do tej pory w „Sbornej” zagrał tylko dwa razy. Co ciekawe, pojawiając się na boisku w 2010 roku w meczu z Litwą w wieku 34 lat (4:0)… już wtedy był najstarszym debiutantem w historii kadry. Niby kiedyś ustanowił rekord ligi ukraińskiej bez straty gola (944 minuty), ale było to… 14 lat temu w 1999 roku. To trochę za mało, by móc wygryźć z miejsca między słupkami Piatowa. Wybacz, Sasza, to nie będzie twój dzień.
FILIP KAPICA


