– Panie trenerze, gdzie gubimy talenty w polskiej piłce? – pytają dziennikarze Przeglądu Sportowego.
– Nie wychwytujemy ich z małych klubów, żeby trafiali do lepszych zespołów i bardziej wymagającego środowiska. Po drugie w drużynach młodzieżowych powinna być normalna kadra. Pierwszy trener, drugi i trener bramkarzy – odpowiada Michał Probierz.
– W większości klubów to nierealne. Koszty.
– Kurczę, skoro nierealne, to nie oczekujmy za kilka lat wyników. To podstawa.
Rzeczpospolita
Legia w sparingach była słaba, choć zimą znacznie się wzmocniła
Legia jest liderem, zimą dokonała ciekawych transferów, ale wyniki sparingów były złe. Pięć meczów, trzy porażki, jedno zwycięstwo.
Trener Romeo Jozak próbował nowego ustawienia taktycznego. Z trzema pomocnikami i trzema zawodnikami w pierwszej linii. Chociaż nie wychodziło to zbyt dobrze, Chorwat zapowiedział, że przeciwko Zagłębiu właśnie tak ustawi zespół. Obiecał też, że choć przez chwilę da zagrać Miroslavovi Radoviciowi, który przez całą poprzednią rundę był kontuzjowany.
Oczy kibiców będą jednak zwrócone przede wszystkim na nowych piłkarzy, których zimą sprowadzono na łazienkowską. Pytanie, ilu z nich zagra od pierwszej minuty.
Dziś rozpoczynamy igrzyska, Rzeczpospolita pisze więc także o olimpijskim spokoju Polaków
– Staram się skakać tak jak najlepiej potrafię. Wiem, że mogę się poprawić, ale i tak czerpię radość z tego, że tu jestem tak dobrze przygotowany (…) – mówił Kamil Stoch, mistrz olimpijski z Soczi.
Dumnych prognoz od sportowców zatem nie było, ale jedną udało się uzyskać. Gdy wysłannik “Rzeczpospolitej” nieco prowokacyjnie powiedział na widok prezesa Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusza Tajnera, znanego optymisty w kwestiach zdobywania medali, że zaraz usłyszymy o siedmiu krążkach w skokach na siedem możliwych, dostał całkiem rzeczową odpowiedź: – Może być nawet osiem, jeśli będą mieli takie same noty
Super Express
Rado wraca po 250 dniach. Kapitan Legii nie może się doczekać starcia w Lubinie.
– Nie wiem na jak długo, ale Rado na pewno pojawi się na boisku. Daję słowo – obiecuje trener mistrzów Polski, Romeo Jozak.
Radović wyjawił, że przed dzisiejszym meczem ma większą tremę niż po powrocie do Legii z Chin, i dodał: – Kiedy leczenie się przedłużało, wielu mnie skreśliło. Nie wierzyli, że wrócę na boisko. Cierpliwie robiłem swoje i się udało! Teraz proszę kibiców o wyrozumiałość. Potrzebuję czasu, ale jestem pewien, że jeszcze dam drużynie wiele radości.
Obok – nowy napastnik poznańskiego Lecha, Elvir Koljić, mówi, że wzoruje się na Dżeko.
– Jakiego typu napastnikiem jesteś?
– Najlepiej czuję się na szpicy. Lubię grę kombinacyjną, lubię też często być przy piłce, szukam pozycji. Cieszę się, kiedy to my prowadzimy grę. Jak każdy napastnik kocham strzelać gole, ale najważniejsze, żebyśmy zawsze zdobywali ich więcej niż przeciwnicy.
– Masz jakiś wzór albo ulubiony zespół?
– Świetnym napastnikiem z Bośni jest Edin Dzeko, ma ogromne umiejętności. Strzelał gole dla wielu klubów. Ja jednak najbardziej lubię grę Barcelony, od dziecka kibicuję tej drużynie
Przegląd Sportowy
Wraca Ligowy weekend, a w nim między innymi rozmowa z Michałem Probierzem.
– Jesienią dał Pan zadebiutować w Ekstraklasie młodym jak Adam Wilk, Sebastian Strózik, Sylwester Lusiusz, postawił na Pestkę. Przy negocjacjach z kolejnymi młodymi, o których rywalizuje kilka klubów, to ma znaczenie, że widzą drogę do składu?
– Często na rozmowy przyjeżdżają z rodzicami. Z nimi też rozmawiam, przedstawiam pomysł na ich dziecko. Inny klub może zaoferować większe pieniądze, ale nie wszyscy się tym kierują. Wielu trenerów mówi, że stawia na młodych i… tylko mówi.
– Dlaczego Pan się decyduje?
– Chyba dlatego, że jako siedemnastolatek sam już grałem w Ruchu. Dobrze, jeśli piłkarz w wieku 17-20 lat jest już w lidze. Uważam, że jeśli do tego czasu nie przebije się do Ekstraklasy, trzeba stawiać na innych, młodszych.
Leon Zawodowiec – do Stanisława Sętkowskiego wszyscy w Zabrzu mają respekt, nawet policja.
Sławę przyniosły mu koguty, które rozdaje najlepszemu, według niego, zawodnikowi meczu. Drobiowa tradycja przy Roosvelta zaczęła się w 1986 roku. – Jeden piłkarz, nie powiem nazwiska, bo że tak powiem, poszedł w tango, odwiedził mnie kiedyś i powiedział, że chętnie wziąłby jednego do domu, to żona zrobiłaby obiad na niedzielę. Traf chciał, że w najbliższym meczu zdobył zwycięską bramkę. Dałem mu koguta i pomyślałem, że mogę tak robić cały czas – opowiada Leon.
Co pokaże nowa Jagiellonia? – zastanawia się Tomasz Frankowski
To, że Artur Sobiech zachwalał swojego klubowego kolegę z 2. Bundesligi, a Tomek Kupisz barwnie opisywał walory swojego kumpla z ligi włoskiej, to sympatyczne gesty, lecz niewiele wnoszące. Co potafią przybysze będzie można ocenić po 2-3 spotkaniach (…) Przygnębiająca jest mnogość zagranicznych piłkarzy w lidze. Dotyczy to również Jagiellonii. Nie daję wiary w powtarzaną opinię, że zawodnicy sprowadzani z zagranicy są tańsi od polskich. Przecież zakontraktowanie ich wiąże się nie tylko z wynagrodzeniem, często też z sumą odstępnego dla poprzedniego pracodawcy i prowizjami menedżerskimi, a te potrafią być spore.
Obok – wywiad z Michałem Buchalikiem. Naśladowanie Neuera często nie popłaca.
– To chyba nie jedyna zmiana. Trener Joan Carrillo chce, by bramkarze grali znacznie dalej od bramki, niż dotychczas. Jak pan to odbiera?
– Gdy zmienia się ustawienie, niektórzy mogą myśleć, że bramkarzy to nie dotyczy, bo cały czas grają na tej samej pozycji. Ale to nie jest prawda. My też musimy się przestawić na inne granie. Z treningu na trening wyglądało to coraz lepiej i wierzę, że przeniesiemy to na ligę.
– By lepiej się przygotować do takiego stylu gry, oglądał pan w zimie archiwalne występy Manuela Neuera, słynącego z odważnej gry poza polem karnym?
– Nie ma co ukrywać, że jest najlepszy w grze nogami, ale nie dajmy się zwariować. W mojej grze nie chodzi o bieganie gdzieś poza pole karne i próbowanie ratowania każdej sytuacji. Jeśli jest taka możliwość, staram się pomóc z dala od bramki, jednak nie wariuję. Paru bramkarzy po ostatnim mundialu zaczęło grać wyżej i źle się to kończyło. Grunt to być skutecznym. Naśladowanie Neuera nie popłaca.
W swoim cyklu “Chwila z…” Iza Koprowiak rozmawia z Maciejem Szczęsnym. “Śmierć córki uświadomiła mi, ile znaczą zdjęcia”.
– Gdyby dziś miał Pan uchwycić się na zdjęciu, jakiego człowieka by przedstawiało?
– Trudno mi teraz określić, bo jestem przede wszystkim bardzo stęskniony za żoną. Życie na odległość zaczęło nam dokuczać. Dopadło mnie ogromne zmęczenie związane z przygotowaniem tej wystawy. Ostatnie dwa tygodnie spałem po dwie godziny na dobę, potrafiłem rozmawiać z człowiekiem trzy razy dziennie o tym samym, bo zapominałem, że już coś ustaliliśmy.
– Zdecydował się Pan na projekt nie tylko trudny, ale i zaskakujący. Robi to Pan dla siebie, czy chce coś pokazać, udowodnić?
– Chciałem pokazać, że sportowiec może mieć pasję, która go rozwija, a nie przeszkadza mu jako piłkarzowi. I zmazać błędne wyobrażenie jakie ludzie mają na mój temat.
Oprócz tego, Przegląd Sportowy również przygotowuje nas do igrzysk w Pjongczangu. “Czwartkowe kwalifikacje potwierdziły siłę polskich skoczków” – pisze Kamil Wolnicki.
Za treningi i kwalifikacje nikt medali nie rozdaje, ale w Pjongczangu po raz pierwszy w historii mamy prawo liczyć nie tylko na lidera kadry, ale też jego kolegów, bo wszyscy skaczą daleko. Trener Stefan Horngacher przed kwalifikacjami odstawił od składu Piotra Żyłę, który pełni na razie rolę rezerwowego, ale i on w każdej chwili i będzie groźny dla najlepszych. (…) Polacy są gotowi. Horngacher od początku sezonu zapowiadał, że szczyt formy ma przyjść w czasie igrzysk i wygląda na to, że jego słowa się sprawdzają.
Gazeta Wyborcza
– Taka ma być moja Legia – mówi Dariusz Mioduski.
– Jak podoba się Panu chorwacki sznyt w Legii?
– Zatrudnienie Jozaka i jego ludzi było ryzykowne, i na początku przyjęto je nieufnie. Ale zadziałało. Świetnie nam się pracuje. Podobnie jak ja Jozak wiele lat spędził w Stanach. Nadajemy na tych samych falach. A jego ludzie są zdyscyplinowani i znakomicie przygotowani merytorycznie.
– Zimowe transfery?
– Życie zweryfikuje, czy były udane. Ale tym razem mam poczucie, że zrobiliśmy wszystko optymalnie. Jakościowi zawodnicy przyszli jeszcze przed pierwszym obozem, czego w Legii nie było od lat.
– Hitem jest 36-letni Eduardo…
– Ciągle wkłada mi się w usta, że chcę Legii najmłodszej w lidze, grającej chłopakami z akademii. Nieprawda. Nie ma na świecie drużyny, która wygrywałaby tytuły tylko młodzieżą.