Zdążyliśmy już zaobserwować, że w Niemczech są dwa tematy – poza przepychankami związanymi z Monachium i Dortmundem – które żyją własnym życiem. Pierwszy to chory psychicznie Breno, który podpalił swoją chałupę i stał się bohaterem co najmniej kilkudziesięciu artykułów w niemieckiej prasie. A drugi to… Babak Rafati. Były arbiter, który półtora roku temu próbował popełnić samobójstwo, zaczął ostro wypowiadać się na temat szefa sędziów. I mamy wrażenie, że nie jest to ostatni głos w tej sprawie.
– Kiedy tylko Herbert Fandel został nowym bossem, czułem absolutny brak jakiegokolwiek wsparcia. Był zimny i pozostawał obojętny na wiele spraw. Zamiast wypełniać obowiązek dbania o swoich podopiecznych, często okazywał brak szacunku do mnie, brak zaufania. W ten sposób schodziło ze mnie całe to powietrze – opowiada dziś na łamach magazynu „Stern” Rafati. I daje jasno do zrozumienia, że przy tym, co wydarzyło się 19 listopada 2011 roku Fandel nie był bez winy…
To właśnie tamta data odegrała dużą rolę w niemieckim futbolu, a przecież wydawało się, że to dzień jak każdy inny. 41-letni Rafati, który w Bundeslidze prowadził wcześniej ponad 80 spotkań, szykował się w Kolonii do starcia FC Koeln-Mainz. Gdy nadeszła pora spotkania sędziów, brakowało tego najważniejszego i dwie godziny przed meczem zaczęli go szukać. Znaleźli. Leżał zakrwawiony w swoim pokoju w hotelu. Ale na szczęście zdążyli…
Pół roku później do wiadomości mediów podano, że Rafati do pracy z gwizdkiem już nie wróci. Sven Menke, prawnik, tłumaczył, że jego klient nie radził sobie z całym tym napięciem. Z presją mediów, która wytykała mu każdy błąd, a „Kicker” w ciągu czterech lat trzykrotnie wybierał najgorszym sędzią ligi.
Dotychczas Rafati nabierał wody w usta i dziękował za uratowanie życia. Dziś próbuje jednak rozliczyć wydarzenia z przeszłości. Jego zdaniem, Fandel wiedział o jego problemach i złej kondycji psychicznej. Nie zareagował. – Nie miałem o jego chorobie żadnej wiedzy. Poza tym, nieprawdą jest to, co mówi. Traktowałem go na równi ze wszystkimi – odpowiada szef sędziów w Niemczech. Jednak na zarzuty, że nikt z tamtejszej federacji się nim nie zainteresował, riposty już brak…