Od kiedy Rafał Wolski trafił do Fiorentiny, miejscowa prasa wprost się nad nim rozpływała. “Piccolo fenomeno”, “centrocampista moderno”, przyszłość Violi – epitety można było mnożyć i jedyne, co dziwiło, to liczba ekspertów, którzy tak dobrze znali charakterystykę zawodnika z prowincjonalnej ligi. Od tamtej pory minęło prawie półtora miesiąca, Wolski wciąż zbiera komplementy za swoją przeszlość, tylko jakoś na boisko mu nieśpieszno. 42 dni i ani minuty na murawie. Tak wygląda dorobek byłego legionisty na obczyźnie i jeśli wierzyć włoskim mediom, znacząco się on raczej wkrótce nie zmieni.
Oceniając sytuację Wolskiego w skrócie, nasuwają się trzy główne problemy:
1. Olbrzymie braki w przygotowaniu fizycznym.
2. Spora konkurencja i problemy ze znalezieniem miejsca na boisku.
3. Brak komunikatywności.
Wolski już od pierwszych wywiadów zapowiadał, że nie interesuje go rola rezerwowego, nie czuje już bólu po kontuzji i z miejsca zacznie walczyć o skład, ale rzeczywistość brutalnie zweryfikowała jego plany. Co prawda działacze Fiorentiny wciąż są zadowoleni, że udało im się wygrać wyścig z kilkoma innymi klubami o pozyskanie Rafała, ale wypowiadając się na temat jego stanu fizycznego, nawet nie gryzą się w język. – Wielka jakość, ale fizycznie wygląda słabo – powiedział jeden z dyrektorów “Violi” w rozmowie ze Zbigniewem Bońkiem.
Taka odpowiedź nie może jednak nikogo dziwić. Ostatni w miarę poważny mecz, w którym Wolski wziął udział, miał miejsce drugiego czerwca 2012. Polska grała z Andorą, a 20-latek pojawił się na boisku po przerwie. Potem, z powodu kontuzji pięty, przesiedział całe Euro na ławce i kiedy już miał wracać do gry, mniej więcej w połowie sierpnia, uraz się odnowił, a zdaniem lekarza Bayernu, który monitorował zdrowie Polaka – jego dotychczasowe leczenie było nieudolne, a operacja była zupełnie niepotrzebna. Efekt – kolejne miesiące bez treningów i… mimo wszystko dość nieoczekiwana przeprowadzka do Fiorentiny, bo sam prezes Leśnodorski mówił, że Wolski chodzi o kulach i na testy się nie nadaje. – Ten transfer to ryzyko tak, jak w przypadku Sissoko, Rossiego i El Hamdaouiego. Wolski wypadł z gry w najgorszym dla siebie momencie – ocenia były reprezentant Włoch, Salvatore Bagni.
Poza tym głosem, trudno natrafić na jakąkolwiek krytykę pod adresem działaczy Fiorentiny. Większość dziennikarzy chwali klub za mądry transfer, nie narzucając przy tym żadnej presji trenerowi Montelli. Podkreślają, że Wolski to nieprzewidywalny zawodnik, który gra z podniesioną głową, zawsze wie, co ma zrobić, więc warto cierpliwie na niego poczekać. – Trener woli bardziej doświadczonych zawodników, ale z Rafałem wiązane są bardzo duże nadzieje. Kibice bardzo go lubią – mówi David Fabbri z Fiorentinanews.com. – Przewiduję, że kupili go w kontekście przyszłego sezonu. Teraz będzie mu ciężko o grę od pierwszej minuty. Ewentualnie może zagrać w drugiej połowie, jeśli wynik będzie dobry – tłumaczy w rozmowie z Weszło Giovanni Sardelli, dziennikarz “La Gazzetta dello Sport”. – Montella pokazał w Catanii i Fiorentinie, że lubi pracować z młodymi, więc Wolski powinien się wybić w ciągu… dwóch lat – dodaje Kenneth Zeigbo, były piłkarz Legii, mieszkający od lat we Włoszech. Bardziej optymistyczny pozostaje dyrektor sportowy klubu, Daniele Prade, który stwierdził przed kilkoma tygodniami, że Wolski musi najpierw przepracować 40 dni, by móc się realnie liczyć w walce o skład.
Jeśli klub rzeczywiście tak zaplanował rozwój Polaka, jego debiut powinien nastąpić już w tej kolejce. W niedzielę o 20.45 z Lazio. Tyle tylko że Rafał nie do końca pasuje do obecnej taktyki Fiorentiny. – Trener nie używa już modelu z typowym “trequartistą”. Gdyby tak było, na tej pozycji grałby Aquilani – tłumaczy Fabbri, z czym nie do końca zgadza się Sardelli: – Montella nie ma problemu ze zmianą systemu, dostosowując go do charakterystyki piłkarzy. Poza tym w 4-3-3 Wolski mógłby zagrać jako jeden ze skrzydłowych – dodaje dziennikarz “La Gazzetty”. Były reprezentant Włoch, Salvatore Bagni w rozmowie z “Radio Fiesole” przekonywał natomiast, że Wolski poradziłby sobie jako napastnik. – Coś w tym jest. Ludzie w Fiorentinie mówią, że może odgrywać taką rolę jak Jovetić lub Ljajić – dodaje Sardelli, który nie widział jeszcze Wolskiego w akcji, bo wszystkie treningi Fiorentiny są zamknięte, a całą wiedzę czerpie z prywatnych rozmów z pracownikami klubu. Podobnie zresztą jak wielu innych ekspertów, takich jak Igor Protti, który stwierdził, że Wolski to jeden z największych talentów w Europie.
Niemniej jednak bliższa lub dalsza konkurencja Rafała wygląda tak (statystyki za Serie A i Coppa Italia):
– David Pizarro (środkowy pomocnik) – 33 lata – 21 meczów, 1 gol, 1 asysta
– Alberto Aquilani (środkowy pomocnik) – 28 lat – 20 meczów, 4 gole, 6 asyst
– Borja Valero (środkowy pomocnik) – 28 lat – 31 meczów – 1 gol, 10 asyst
– Matias Vecino (ofensywny pomocnik) – 21 lat – 0 meczów
– Matias Fernandez (ofensywny pomocnik) – 26 lat – 18 meczów, 1 asysta
– Stevan Jovetić (napastnik) – 22 lata – 25 meczów, 11 goli, 4 asysty
– Adem Ljajić (napastnik) – 21 lat – 22 mecze, 5 goli, 1 asysta
– Mounir El Hamdaoui (napastnik) – 28 lat – 16 meczów, 3 gole, 0 asyst.
I od biedy:
– Juan Cuadrado (prawoskrzydłowy) – 24 lata – 29 meczów, 1 gol, 4 asysty
– Romulo (prawoskrzydłowy) – 25 lat – 17 meczów, 1 gol, 1 asysta
– Manuel Pasqual (lewoskrzydłowy) – 30 lat – 28 meczów, 3 gole, 5 asyst
Biorąc pod uwagę, że Matias Fernandez, który na ogół wchodzi z ławki, najprawdopodobniej zostanie skreślony, głównymi rywalami “Wolaka” w walce o jedenastkę są Aquilani, Jovetić, Ljajić i ewentualnie Borja Valero. Czyli absolutne gwiazdy Serie A, które – nie licząc znakomitego Joveticia – raczej zbyt prędko się z Florencją nie pożegnają. Z racji na wiek (albo za młodzi, albo za starzy) i pozycję w drużynie. W odwodzie pozostaje jeszcze ściągnięty z myślą o przyszłości za 2,5 miliona euro Vecino, który podobnie jak Wolski jeszcze nie doczekał się debiutu, a w ciągu kilkunastu tygodni do zdrowia powinien dojść świetny Giuseppe Rossi, którego mimo, a raczej z powodu kontuzji wykupiono za dziesięć milionów z Villarrealu. Jedynie dziesięć milionów.
Spory problem Wolskiego, zdaniem nie tylko dziennikarzy, ale też samych piłkarzy polega też na tym, że Polak jest absolutnie niekomunikatywny. – To młody chłopak i potrzebuje czasu, ale przede wszystkim musi się nauczyć języka, bo na razie z nikim nie rozmawia – powiedział przed miesiącem Gonzalo Rodriguez na łamach “Corriere Fiorentino”. W tym miejscu warto się zastanowić – od kiedy Wolski mógł wiedzieć, że nie będzie przez całe życie się przemieszczał między stadionem Legii, Korony i Widzewa? Pewnie od jakichś dwóch lat. A od roku interesowało się nim – jeśli wierzyć prasie – pół Europy. Przez ten czas chłopak wyszkolił się na tyle, że na powitanie w Fiorentinie powiedział łamaną angielszczyzną, że “I’m happy” i ogólnie “I’m happy”.
Sytuacja Wolskiego jest więc jedną wielką niewiadomą. Nie wiemy nawet, z kim on tak naprawdę rywalizuje – czy o środek z Aquilanim i Borją Valero, czy może ze wspomnianymi Joveticiem i Ljajiciem o któreś z miejsc w ataku. Wiemy natomiast, że włoskie media są nad wyraz cierpliwe i jeszcze nie zamierzają rozliczać ani Fiorentiny, ani Wolskiego. Jeśli nie wydarzy się cud, musimy na to poczekać do przyszłego sezonu…
TĆ