Jak Irek Król coś powie – to już powie. I koniec, basta. Temat zamknięty. Kiedyś mówiło się – możesz polegać, jak na Zawiszy. Teraz powinno się mówić – możesz polegać, jak na Irku. To zdecydowanie najbardziej słowna osoba w polskim futbolu, tylko czasami… zmienia zdanie. No ale któż nie zmienia?
Cztery dni temu na łamach „Przeglądu Sportowego” wypowiedziałÂ się tak: – – Już raz powiedziałem wam, że temat przenosin Teodorczyka w tym oknie transferowym trzeba zamknąć na zawsze. Nie ma ceny za jaką można by pozyskać tego młodego napastnika przed ligą. Nawet jak będzie 10 milionów euro, to się nad tą propozycją nie pochylę.
To musiały być bardzo ciekawe negocjacje.
Lech: – To co, dasz nam tego Teodorczyka już teraz?
Król: – Jak dacie 10 milionów euro, to nie dam!!!
Lech: – Tyle nie damy.
Król: – A ile?
Lech: – 125 tysięcy euro…
Król: – O, za tyle to w porządku.
I już – Teodorczyk w Lechu od wiosny.
Postać Ireneusza Króla powinna się pojawić w Monty Pythonie. Przydałby się tam taki „byznesmen”, który się nadyma, zarzeka, puszy, a na koniec przychodzi sprzedawca zapiekanek i okazuje się, że przebija Króla wiedzą o robieniu interesów.
Może niech PZPN – z troski o dobro klubów – wprowadzi wymóg, by każdy właściciel klubu musiał zdać prosty test? Na przykład:
125 tysięcy euro to…
a) więcej niż 10 milionów euro
b) mniej niż 10 milionów euro
c) tyle samo