Czy Romario Balde jest dobrym piłkarzem? Mamy poważne wątpliwości, ale do końca tego nie wiemy, chłopak spędził przecież na ekstraklasowych boiskach ledwie 320 minut i choć jeden z byłych selekcjonerów potrzebowałby z nim tylko chwili na schodach, my nie wydamy lekką ręką jednoznacznej opinii. Ograniczymy się więc do stwierdzenia, że gość z pewnością jest szybki. Tylko teraz jak bardzo?
By wyprzedzać ligowych rywali? Tak. Pamiętamy akcję w meczu z Jagiellonią, kiedy Balde z łatwością odstawił Mitrovicia, a potem wystawił piłkę na pustaka do Marco Paixao. Kojarzymy też sytuację w Zabrzu, gdy plecy skrzydłowego musiał oglądać Wieteska, a następnie cały stadion zobaczył futbolówkę już w siatce po błędzie Loski i dobitce Flavio. Pozostając w śląskich tematach, jest też jedyny gol Balde, przeciwko Piastowi, gdy – wówczas – debiutant spokojnie nadążył za kontrą Lechii i wpakował bramę między widły.
By uciec pracodawcy? Tak. Adam Owen mówił w Przeglądzie Sportowym: – Nie mam pojęcia, gdzie jest, ani co robi. Wysłałem mu wiadomość, ale do dziś nie dostałem odpowiedzi. Przypomnę tylko, że ten zawodnik wciąż ma ważny kontrakt z Lechią. Romario dostał bowiem chwilę urlopu dłużej niż reszta zespołu, jego partnerka jest w ciąży, ale przecież ostatecznie to nie on rodzi i „chwila” też się kiedyś kończy, niestety piłkarz jej finału nie uznał.
Zawodnik przeciwnikom w lidze uciec więc potrafił, uciekł też teoretycznym sprzymierzeńcom, ale czy będzie umiał zrobić to samo, gdy przyjdzie mu zmierzyć się z karami nałożonymi przez tych drugich? Ha, zapewne w kolejnych dniach i tygodniach to sprawdzimy, teraz będziemy mieli już jasność, czy piłkarz to sprinter zawodowy, czy tylko jednak hobbystyczny. Uciekać jest przecież przed czym, gdański klub nałożył na niego 20 tysięcy euro grzywny i sześciomiesięczną dyskwalifikację, wszystko oczywiście za olanie klubowych obowiązków. Potrafimy sobie jednak wyobrazić, jak agent piłkarza i on sam próbują się dogadać z Lechią, by karę jednak zmniejszyć, może nawet anulować, byle tylko nie wchodzić sobie z klubem w drogę. A Lechia też może na to przystać, po co jej w końcu taki ananas, nawet najszybszy. I wtedy ucieczka – już po jednej rundzie – byłaby skończona, a Balde byłby rzeczywiście jak błyskawica.
A mówiąc już zupełnie poważnie, jeśli chodzi o transfery do klubu, panuje cisza jak makiem zasiał i trudno się spodziewać, że klub, którego problemy znają w sumie wszyscy, ściągnie zaraz szereg kozaków. Romario Balde bliżej miał umiejętnościami do Bobo Balde niż do Romario, co i tak jest za dużym komplementem, ale jako joker parę razy się sprawdził. Bez niego na skrzydłach zostają starsi Flavio i Peszko, do tego Oliveira i dopiero wracający po kontuzji Haraslin. Po aferze z Wolskim, aferka z Balde to kolejny krok do tezy, że Lechii w tym sezonie trudno będzie wlecieć nawet do pierwszej ósemki.
Fot. 400mm.pl