Pomóc Gazzie niełatwo. فatwiej już na nim zarobić

redakcja

Autor:redakcja

14 lutego 2013, 19:20 • 4 min czytania

Jak pomóc człowiekowi, którego jedynymi nałogami przez całe życie były futbol, alkohol i narkotyki? Jak pomóc w momencie, gdy piłka – ta ostatnia deska ratunku – to przeszłość? Kiedy została mu już tylko wóda? Cały świat sportu jest niewątpliwie poruszony stanem Paula Gascoigne’a. Magika futbolu, wyglądającego dziś jakby jedną nogą na własne życzenie wchodził do grobu. Wdowa po George’u Beście apeluje na łamach prasy: ratujcie! Niech ktoś wyciągnie do niego rękę, bo skończy jak inna dawna legenda.
Tabloidy to chętnie drukują. Znamy to medialne współczucie, sprowadzające się niestety głównie do tego, że podbija słupki sprzedaży. Dawni koledzy z boiska też jednym głosem krzyczą: pomożemy! Może nawet zbierzemy pieniądze, opłacimy leczenie. Ósme, dziesiąte, piętnaste. Wielki, niekończący się odwyk.

Pomóc Gazzie niełatwo. فatwiej już na nim zarobić
Reklama

Gazza znów pije. Choć „znów” brzmi dość groteskowo, bo kiedy on nie pił? Gascoigne był alkoholikiem… właściwie od zawsze. A przy tym – jak twierdzą jego dawni kumple z boiska – autentycznym wariatem, duszą towarzystwa. Po prostu pozytywnym facetem. W nie tak dawno wydanej autobiografii Paula Mersona, innego bardzo dobrego niegdyś piłkarza, który swoją karierę rozmieniał przy barze, jest taki fragment:

„Gaz był alkoholikiem. Ja byłem alkoholikiem i hazardzistą, który niegdyś brał twarde narkotyki. Byliśmy jak bomba zegarowa, która nieuchronnie musiała wybuchnąć. (…) Kiedy któregoś dnia jechałem na trening pociągiem, po spędzeniu czasu z rodziną, spotkałem Gazzę w połowie trasy. Miał w torbie butelkę czerwonego wina i bez żenady zaczął z niej pić, gdy tymczasem inni pasażerowie raczyli się na śniadanie kawą i słodkimi bułkami. Chyba sto razy mu powtórzyłem:

Reklama

– Gaz, nie rób tego, stary. Nie możesz pić przed treningiem, i to w trakcie sezonu. Bo nie pojedziesz na mistrzostwa świata.

Moje słowa go nie powstrzymały. Osuszył całą butelkę.”

Gazza, jeszcze u szczytu swojej kariery, nawet wagę kontrolował w sposób, hm, nietypowy. Po treningu od razu zażywał tabletki nasenne i kładł się do łóżka. Uważał, że to jedyny sposób, który może powstrzymać go od jedzenia. Wieczorem, kiedy tylko się budził, brał kolejne tabletki – byle dociągnąć do porannego treningu. Razem z Mersonem urządzali sobie też zawody alkoholowe, które obejmowały zażywanie tabletek nasennych i popijanie ich czerwonym winem. – W tej zabawie liczyła się odporność. Ten, kto najdłużej powstrzymywał się od snu, wygrywał. Kiedy Gazza mieszkał ze mną, zagraliśmy w tę grę kilka razy. To cud, że żadnego z nas nie zabiła, lecz nie mieliśmy w domu nic innego do roboty, a przynajmniej nic takiego, co by nas naprawdę mocno zajęło – to jeszcze jeden fragment bardzo mocnej autobiografii Mersona.

Nie mieli niczego, co by ich równie mocno zajęło – to fraza aktualna w życiu Gazzy do dzisiaj.

Do sieci wypłynęło właśnie kolejne mocne wideo. Były kumpel (hm, ciekawe dlaczego już były?) i współlokator Gascoigne’a twierdzi, że nagrał je na dzień przed jego wylotem na kolejną próbę leczenia. W prywatnej klinice w Phoenix, w której tygodniowy pobyt kosztuje ponad siedem tysięcy dolarów. Shane Abbott, bo tak rzekomo nazywa się „życzliwy znajomy”, zdradził dziennikarzom, że Gazza jednego dnia potrafił przyjąć 30 tabletek antydepresantów, brał kokainę, a ponadto wypijał piętnaście piw i dwa litry dżinu. Dawkę, której nie jest w stanie przyjąć żaden normalny człowiek. No, chyba że jest Polakiem.

Abbott przekazał materiał jednemu z brytyjskich tabloidów. Od kilku godzin krąży po sieci. Przez cały dzień stanowił on nawet czołówkę sportowego działu „Daily Mail”. W końcu został usunięty, ale przecież dziś w sieci nic już nie ginie. Wystarczy, że raz się pojawi, zaczyna żyć własnym życiem.

Czy Abbott przekroczył granice? Co chciał tym osiągnąć? Jeśli udowodnić, że Gazza potrzebuje pomocy, to mu cholernie nie wyszło. Jeśli tylko zarobić, to pewnie ma dziś pełne kieszenie. Może wreszcie będzie stać go na wynajęcie własnych czterech kątów i nie będzie musiał dłużej dzielić mieszkania z alkoholikiem.

Na Wyspach nagle zaroiło się od ekspertów i dawnych przyjaciół Gascoigne’a. Ł»aden jednak nie trafia tak celnie jak Jimmy Greaves, inny świetny piłkarz lat 60-tych, który mówi: – Wiem, na czym polega ten problem. Sam nieraz budziłem się w ośrodku dla uzależnionych, pełnym nieznanych mi ludzi, roztrzęsionych i mówiących do siebie. Ja z tego wyszedłem. Ale na końcu tunelu Gazzy nie widzę światełka.

Gazza gasi światło, tylko medialne flesze ciągle błyskają.

Najnowsze

Anglia

Duży cios dla Manchesteru United. Fernandes długo nie zagra

Maciej Piętak
1
Duży cios dla Manchesteru United. Fernandes długo nie zagra
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama