Wygląda na to, że do naszego ulubieńca wreszcie zaczyna docierać, że zrobił w ostatnim czasie kilka głupot i jakoś nie zdążył sobie tego wynagrodzić regularną grą dla Udinese. Właściwie – do dziś nie wystąpił w ani jednym meczu. Jedyne, co zaprezentował, to świetną włoską mowę i umiejętność pisania listów, kiedy postanowił poinformować Stefana Majewskiego, że ma w poważaniu jego młodzieżówkę. Bo przecież on tu walczy o swoje miejsce w lidze włoskiej. Już jakiś czas temu dostrzegliśmy pierwsze sygnały, kiedy Wojtuś zaczął opowiadać w mediach, że tak dłużej być nie może. Ł»e grzanie ławy jako trzeci bramkarz zaczyna go już irytować, więc jeśli sytuacja się nie zmieni, pójdzie z prośbą o możliwość gry w Primaverze.
Widać, do Pawłowskiego już dochodzi, że NIE GRA NIGDZIE i nie jest to optymalna sytuacja. Może gdyby nie zrezygnował z tej nieszczęsnej młodzieżówki, przynajmniej raz na kilka tygodni złapałby jakąś piłkę w oficjalnym meczu. Jasne, nie ma żadnej gwarancji, że dostawałby powołania, ale przynajmniej byłaby na to jakaś szansa. Taki Klich nie grał w Wolfsburgu całymi miesiącami, a Majewski i tak na niego stawiał.
W świeżym wywiadzie dla „SportKlubu” Pawłowski przyznaje:
– To był chyba mój błąd. W kadrze w końcu mogłem zachować jakąś regularność w grze. W przypadku Udinese, nic nie poradzę na decyzje trenera. Wcześniej grał Zelijko Brkić, teraz broni Damiene Padelli, a ja? Czekam na swoją szansę.
W związku z tym, że ciągle czeka, zamierza zadzwonić do Marcina Dorny i tym razem grzecznie spytać, czy przypadkiem kadra młodzieżowa nie potrzebuje go z powrotem. Zamierza też odkręcić w PZPN-ie sprawę tego nieszczęsnego pisma, które krążyło gdzieś po korytarzach między Majewskim a Engelem.
Cóż, drogi Wojtku, pewnie ciągle nie wiesz, że kadra to nie kino, do którego idziesz albo z niego rezygnujesz – w zależności od własnych chęci i wolnego czasu. Raczej robisz z siebie durnia po raz trzeci, jako piłkarz i jako człowiek. Ale w sumie już przywykliśmy. Zawsze jest jakaś szansa, że w kadrze też patrzą na ciebie przez palce i jednak się zlitują.