Dziś w kartce z kalendarza przypominamy felieton niezastąpionego Pawła Zarzecznego, w którym – jak to on – zwinnie skakał między tematami, które akurat leżały mu na sercu. Najbardziej zapadł nam w pamięć fragment, w którym „Pezet” napisał o stawianiu na młodych Polaków. Nie tylko w piłce.
Z polityki – fajny pomysł Liroya (zaskakująco opanowany w Sejmie, całkiem jak nie Scyzoryk), by radiostacje puszczały połowę piosenek polskich! Zaraz skontrował to jeden śpiewak z Zetki, że to za dużo, że jedna trzecia by wystarczyła, bo aż tylu dobrych nie ma…
Zdaje mi się, że jest nawet więcej zdolnych ludzi, co widać po wszystkich konkursach i domach kultury (przy okazji życzonka dla Panasa, wychowanka jakiejś żołnierskiej kapeli, dziś ma urodziny, oczywiście fan piłki zaprzysięgły). Natomiast młodzi Polacy nie mają przestrzeni do rozwoju, obojętne w jakiej dziedzinie. I jak im jej nie stworzymy, to kolejne pokolenie zmarnujemy, poza drobnymi wyjątkami.
Wracając do początku – Krzysztof Klenczon śpiewał i komponował lepiej od Lennona i McCartneya. Tyle że oni zarobili miliardy i sławę, a Polak skończył jako dozorca w Chicago. No, ale na wygnaniu kończyli też Chopin, Norwid (nawet w przytułku), Mickiewicz, by nie wspomnieć o moich nauczycielach języka polskiego – Hłasko i Tyrmand!
No więc ten Liroy niegłupi jak na Scyzora, a dotyczy ta jego uwaga również świata piłki. Młodzi Polacy zasługują na więcej miejsc w zespołach! Tylko przestrzeń pomoże im się rozwijać.