Nie ma w Polsce drugiego tak zdesperowanego piłkarza, jak Łukasz Broź. Piłkarza, który na każdym kroku, przy każdej możliwej okazji opowiada, jak to bardzo chciałby zmienić pracodawcę. Opowiada tak w każdym wywiadzie, w strefie mieszanej po meczach, a nawet na konferencji przedmeczowej – siedząc tuż obok trenera – przyznaje, że zamierza jak najszybciej opuścić Widzew. Mijają kolejne tygodnie, mijają miesiące, za chwilę zaczną mijać lata, a położenie Brozia wciąż się nie zmienia.
– Jeżeli byłaby taka możliwość, to chciałbym spróbować swoich sił w mocniejszym klubie. Ale nie w Polsce, tylko za granicą – mówi w jednym z wywiadów Broź. Wywiad ma miejsce w sierpniu 2011 roku, czyli już półtora roku temu. Od tamtej rozmowy upłynęło osiemnaście miesięcy, jak Łukasz był w Widzewie, tak jest nadal, a w ciągłym gadaniu o planowanym odejściu zaczyna upodabniać się do Maćka Murawskiego.
Nie, nie będziemy w tym miejscu cytowali wszystkich wypowiedzi Brozia. Po pierwsze, to raczej niemożliwe, bo sporo pewnie pominiemy. Po drugie, zasnęlibyście w połowie. I po trzecie, po prostu nam się nie chce. Wybraliśmy więc tych wypowiedzi tylko kilka, a przekaz i tak zostanie zachowany:
27.06.2012 r. „Szukam przede wszystkim komfortu psychicznego. Jestem tu już sześć lat. Potrzebuję stabilizacji, nowych wyzwań. Nie ukrywam, że chciałbym grać o jakieś wyższe cele, ale czas pokaże, czy tak się stanie. Jestem otwarty na propozycje.”
16.09.2012 r. „Czułem i nadal czuję, że potrzebuję odmiany, czegoś nowego. Chcę coś zmienić w życiu. Przekwitłem już tutaj, potrzebuję zmiany miejsca, zmiany otoczenia.”
18.12.2012 r. „Oczywiście były takie momenty, że mogłem odejść i może dobrze by było, gdyby tak się stało, ale… Nie ma sensu oglądać się za siebie, rozpamiętywać tego, co było i minęło. Pewnie popełniałem błędy, ale czy teraz mogę to zmienić? Wolę patrzeć do przodu, może teraz coś się wydarzy (…) Mam nadzieję [że ta zima będzie przełomowa, że teraz uda się odejść z Widzewa]. Od dawna nie ukrywam, że chcę odejść, że chcę się rozwijać i spróbować czegoś nowego.” (w wywiadzie dla Gazety Wyborczej)
18.01.2013 r. „Mam nadzieję, że na Zachodzie znajdzie się jakiś klub, który byłby w stanie tyle zapłacić [milion złotych] (…) Na pewno chciałbym zrobić krok do przodu. To ostatni dzwonek. Mam 27 lat i to jest moment, w którym trzeba coś zmienić, bo te trzy lata do trzydziestki mogą być przełomowe. A jeżeli nie uda się wyjechać w tym okienku, czerwiec będzie ostatecznym terminem. Czuję się mocny, wiem, że sobie poradzę. (…) Siódmy sezon będzie w czerwcu. Czuję potrzebę zmiany otoczenia i nie ukrywam, że moim kierunkiem jest zagranica. ” (w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego)
Dziś Broź zapewnia, że zimą Widzewa jednak nie opuści, bo nie ma ofert, zostanie więc na wiosnę i przy okazji zdradza, że – ta informacja może być dla wielu szokująca – „moje dni w tym klubie dobiegają końca i latem chciałbym zmienić otoczenie”.
Łukasz, wrzuć odrobinę na luz, spróbuj zabawić się w dyplomatę. Jeśli co pięć minut będziesz opowiadał, jak to w Widzewie jesteśmy wypalony i jak bardzo chcesz odejść, to Mroczkowskiemu albo co gorsza Cackowi w końcu puszczą nerwy. Bo, możesz nam wierzyć na słowo, o twoich planach odejścia wiedzą już wszyscy – wie o tym każdy licencjonowany menedżer w tym kraju, każdy nielicencjonowany również, wiedzą też o tym kibice, wiedzą też w każdym klubie. Teraz takie gadanie może tylko odbić się dla ciebie czkawką.
A jak już naprawdę masz dość i nie wiesz, co ze sobą zrobić, to skontaktuj się z menedżerem Suworowa. Transferu to może on ci nie załatwi, ale testy w poważnych klubach jak najbardziej.