Ruch Chorzów mniej więcej tak często znajduje się na zakręcie, jakby to był niekończący się wyścig żużlowy. Niestety, co i raz zalicza bolesne wypadki. Po niektórych wstaje, otrzepuje się i jedzie dalej. Wolniej i wolniej, ale jedzie.
Teraz już się może nie otrzepać.
Przepowiadanie totalnej wywrotki „Niebieskim” o tyle nie sprawia nam satysfakcji, że jest zwyczajnie nudne. No ale trzeba.
Aktualnie Komisja Licencyjna PZPN prowadzi przeciwko Ruchowi dwa postępowania i w zasadzie lekarz powinien zacząć od pytania: – Na początek informacja zła czy bardzo zła?
Zacznijmy od złej.
Ruch Chorzów ma do spłacenia długi z początku 2017 roku, jeszcze z czasów gry w Ekstraklasie. Wynoszą one około trzech milionów złotych (w tym dług wobec wycyckanej Norymbergi). Niespłacenie ich oznacza karę punktową i ona jest w zasadzie jak w banku. Będzie wynosić kilka punktów (3-4), jeśli Ruch spłaci wkrótce te zaległości, albo drugie tyle, jeśli ich nie spłaci. Biorąc pod uwagę, że chorzowianie zajmują ostatnie miejsce w tabeli pierwszej ligi ze stratą czterech punktów do miejsca barażowego, taki cios na pewno by zabolał.
Ale żeby w ogóle walczyć o utrzymanie w pierwszej lidze, to najpierw trzeba w niej wystartować.
Ruch miał też spłacić około 0,5 miliona złotych długów własnej fundacji. Miał wyznaczony termin, natomiast tuż po tym jak został on wyznaczony klub ogłosił, że rozpoczął postępowanie układowe i w związku z tym – niespodzianka! – płacić nie ma prawa. PZPN jest przychylny: nie wyrzucamy was z ligi z powodu postępowania układowego, ale zapłacić zaległości macie tak, jak się umówiliście.
W związku z tym wszystko wskazuje na to, że w poniedziałek licencja Ruchu zostanie zawieszona. Od startu ligi daleko, można licencję odwiesić, ale najpierw trzeba spłacić wspomniane zaległości. A na to się nie zanosi.
Ultraoptymistyczny scenariusz jest więc taki, że na początku wiosny Ruch będzie miał do barażowego miejsca w tabeli jakieś 7-8 punktów straty, wciąż optymistyczny – od 10 do 12 punktów, a pesymistyczny – że zostanie w ogóle z ligi wyrzucony.
I w sumie obstawiamy ten pesymistyczny…
Fot.FotoPyK