Wygląda na to, że jeśli saga związana z Kamilem Adamkiem w końcu dobiegnie końca (którego póki co nie widać), to na pewno nie będzie on szczęśliwy dla samego zawodnika. Na tę chwilę prezes Drzewiarza Jasienica, Mirosław Łaciok nakazuje zawodnikowi powrót do klubu, a z nowym menedżerem Adamka zamierza pójść na wojnę, o czym opowiada w rozmowie z Weszło.
Nie jest panu żal tego Adamka? Tak po ludzku?
A jak pan myśli?
Mam wątpliwości…
Szkoda mi go, i to bardzo, ale pewne sprawy są już poza moim zasięgiem. Niestety, bo zależy mi na dobru zawodnika. Wie pan, ja nawet nie mam do niego większych pretensji. To prosty chłopak, ale myślę, że w końcu pójdzie po olej do głowy i jakoś się dogadamy. Na razie straciłem z nim kontakt i… niech mi pan powie, co ja mam robić?
Przekaz medialny jest taki, że utrudnia mu pan odejście z Drzewiarza.
Ale ja próbowałem mu pomóc, tylko on nie chce ze mną rozmawiać! Niby jego pełnomocnikiem jest pan Tomasz Kaczmarczyk, ale z jakiej racji mam go uznawać za reprezentanta Kamila, skoro on wcześniej podpisał umowę o reprezentowanie na wyłączność ze wskazanym przeze mnie mecenasem Grzegorzem Zieleckim? I to właśnie Zielecki, a nie kto inny, został oficjalnie upoważniony do przeprowadzenia transferu definitywnego do Podbeskidzia, co zostało zawarte przy wypożyczeniu. I nagle wszyscy zapomnieli o tej pierwszej umowie. Jak mogli o niej nie wiedzieć? Pan Kaczmarczyk doskonale znał sytuację prawną Adamka, ale nie rozumiem, dlaczego nie pomyślał o rozwiązaniu umowy z Zieleckim. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, natomiast jedno jest pewne – Kaczmarczyk nie działa zgodnie z prawem.
Grzegorz Zielecki, tak? Dobrze zrozumiałem?
Tak. Po kolei – Kamil związał się z nim umową cywilno-prawną o reprezentowanie – podkreślam – na WYŁÄ„CZNOŚÄ†. Zielecki przygotowywał wszystkiego jego umowy i wszystko było OK, dopóki nie pojawił się Kaczmarczyk, czyli menedżer Jelenia. Zaczęły się problemy. Kaczmarczyk coś mu naobiecywał i podpisali umowę.
Niezłe zarobki w lidze szwajcarskiej zadziałały Adamkowi na wyobraźnię.
Dokładnie.
Widzi pan jakąkolwiek płaszczyznę porozumienia z Kaczmarczykiem i Adamkiem?
Z Kamilem jak najbardziej! Po pierwsze to mój zawodnik, po drugie jakoś go wypromowałem, po trzecie – no, szkoda młodego chłopaka. A Kaczmarczyk? Jego postępowanie rzuca cień na całe środowisko menedżerskie. Tacy agenci powinni być eliminowani.
Zieleckiego Adamek też lekceważy? Mają jakiś kontakt?
Nie. Zerwał kontakt i ze mną, i z Zieleckim.
Szykujecie proces?
Nie chcę robić problemów Kamilowi. Po prostu wróci do mnie do grania. Może potrzebuje takiego kubła zimnej wody, skoro wierzy jedynie Kaczmarczykowi, a słowa otoczenia, nawet kolegów i sztabu szkoleniowego, kompletnie na niego nie działają. Niech pan mi uwierzy – nigdy nie miałem problemu z tym chłopakiem, aż rozpoczęły się te manipulacje. Wszystko zostało ucięte. Nie rozumiem też, dlaczego wszystkie media piszą o finansach. Przecież nie rozmawiamy o sprzedaży Kamila, tylko o wypożyczeniu.
To jaki pan miał plan na jego przyszłość? Drzewiarz też przecież chciałby zarobić, co jest zrozumiałe.
Nie ukrywam, że dostałem propozycje od kilku wyżej notowanych klubów niż Podbeskidzie i mieliśmy się zastanowić, czy zostanie w Podbeskidziu, czy pójdzie gdzieindziej. Ale od dwóch miesięcy nie odbiera ode mnie telefonu i ewidentnie mnie unika. I jak mam rozmawiać o jego dalszych losach, skoro on sam nie chce ze mną rozmawiać?
Poczuł, że Podbeskidzie to dla niego za niskie progi?
Nie wiem, co Kaczmarczyk mu naobiecywał, ale obawiam się, że tak. Ten człowiek musiał rozmawiać w imieniu Kamila z innymi klubami, na co – co najdziwniejsze – nie miał legalnego pełnomocnictwa.
Na koniec Adamek przedstawił panu zwolnienie L4 i zakomunikował, że nie pojawi się na treningu Drzewiarza. Nikt logicznie myślący nie wierzy w jego chorobę.
Tylko w kontrakcie ma zapisane, że powinien się udać do lekarza wskazanego przez klub. A on nawet do nas nie zadzwonił. Sytuacja jest prosta – poinformowali mnie SMS-em, że prześlą L4 i kiedy je dostaniemy, przekażemy pismo, by zgłosił się do naszego lekarza. Nie mogę wykluczyć, że Adamek faktycznie się rozchorował po treningu, ale z tego, co wiem – bo rozmawiałem ze sztabem Podbeskidzia – schodził z boiska w doskonałej formie.
Wierzy pan, że Adamek po zwolnieniu medycznym pojawi się na treningu Drzewiarza? Bo ja nie…
Wie pan, z drugiej strony jeśli Kaczmarczyk tak doskonale zna przepisy, to w końcu się zorientuje, że tylko szkodzi temu chłopakowi.
Nie odpowiedział pan na poprzednie pytanie. Adamek nie odbiera od pana telefonu i teraz nagle miałby się pojawić na treningu w Jasienicy? Pan wybaczy, ale nie wierzę.
To w takim wypadku podpisze pod siebie wyrok i zaprzepaści dalszą karierę.
Nie obawia się pan, że cała ta sytuacja zaszkodzi wizerunkowi pańskiego klubu i Drzewiarz będzie postrzegany jako klub, który hamuje zawodnikom karierę?
Nie, nie, nie… Przekaz medialny jest taki, że powstał konflikt, w który wmieszał się menedżer, który wsiadł do jadącego pociągu, gdy Kamil zaczął strzelać bramki. Rozmawiam z mediami i myślę, że tak jest to odbierane. Wie pan, miałem też kontakt z jednym z najważniejszych menedżerów w Polsce i wiem, że oni się odcinają od Kaczmarczyka. Wynająłem teraz jednego z lepszych adwokatów sportowych, pana Marcina Kwietnia, i sprawa trafi do Trybunału Arbitrażowego w PZPN, gdzie będziemy wnioskować o zawieszenie praw licencyjnych Kaczmarczyka. Czy się obawiam? Nie zrobiłem niczego złego. Prawda się sama obroni.
Podsumowując – kto jest największym przegranym tej historii?
Kamil Adamek.
Ć