Rafa Benitez nie ma łatwego i przyjemnego życia na Wyspach. Jak nagle zaczął upominać się o transfery, to jego prośby do właściciela brutalnie odbiły się od ściany. Jak stwierdził, że w klubie ma pod górkę, bo jako jeden z niewielu nie dostał kasy na transfery, nie mógł przygotować zespołu do sezonu, a jako jedyny w trakcie rozgrywek musiał lecieć z zespołem do Japonii, to nikt nic sobie z tego nie robił. Kibice Chelsea, cokolwiek by się działo, właściwie przy każdej możliwej okazji nie dają mu choćby na chwilę zapomnieć, że najzwyczajniej w świecie go nienawidzą… A gdyby tego było mało – bo opinie fanów to jedno, a ludzi ze świata piłki to drugie – Marco Materazzi, legenda Interu, wysłał właśnie pod adresem Rafy kolejny policzek.
Akurat pod tym względem polscy trenerzy narzekać nie powinni. Większość z nich z mediami ma spokój, czasem jedynie od dziennikarzy dostanie po głowach, ale tylko od dziennikarzy. Piłkarze, nawet ci byli, przeważnie wolą ugryźć się w język. Za wiele mają do stracenia, wolą nie ryzykować, boją się, że kiedyś na tego trenera jeszcze trafią… Gdzieś w cieniu walki Jose Mourinho z całym piłkarskim światem – od mediów, przez działaczy, aż po samych zawodników – publicznie przepychają się właśnie Materazzi z Benitezem. Przepychają w żółwim tempie, bo przecież pierwsza przejażdżka walcem Włocha po byłym menedżerze miała miejsce ponad dwa miesiące temu, a teraz znów wypłynęła na powierzchnię.
Materazzi wbijanie szpilek zaczął pod koniec minionego roku. Po pierwsze, że Rafa zgrywał w Interze osobę wszechwiedzącą, a tak naprawdę bał się własnego cienia. Po drugie, że wymyślał jakieś własne zasady, których nikt nie rozumiał, a wszyscy czuli się jak w szkole. Po trzecie, że ze ściany pełnej fotografii największych trenerów Interu zdjął tę z Jose Mourinho, czym „pokazał swą prawdziwą słabość”. I po czwarte, że gdyby zarządzał klubem, to nigdy nie powierzyłby prowadzenia drużyny komuś takiemu.
Minęło trochę czasu, zanim rękawicę podjął Hiszpan –w ringu zdążyli stanąć Joey Barton i Dietmar Hamann. Ale tę walkę również warto wziąć pod lupę. Tym bardziej, że dotyczy ona menedżera Chelsea, że zaczyna przybierać coraz większego rozmiaru. I, co najważniejsze, znienawidzony przez wszystkich Benitez jest w defensywie…
Benitez: – On kłamie. Marco Materazzi kłamie. Kłamie, kłamie, kłamie! Wszystko, co powiedział, jest kłamstwem. Proste. Historia o jego rozmowie z Mourinho to kłamstwo, bo nikt nie wiedział wtedy, że idę do Interu, nawet ja. Kłamstwo. A ta cała sytuacja, że zdjąłem zdjęcie Mourinho, to też kolejne kłamstwo. Tak więc Materazzi jest kłamcą!
Materazzi: – Jeśli ja jestem kłamcą, to on jest chudy. Taka sama logika… Mówię to z bólem, ale i tak życzę mu powodzenia w Chelsea. A dla jej kibiców – szczere wyrazy współczucia.
Materazzi – Benitez 2:1. No, ale sam się Rafa o to wszystko prosił…