– Słyszę opinie, że należy rozliczyć odpowiedzialnych za to, że Stadion Narodowy nie bilansuje. Spokojnie! Rozliczyć, to należy tego, kto z Narodowego zrobi cyrk i wpuści tam nie tylko siatkówkę, skoki narciarskie, ale i pokazy ciężarówek – powiedział Zbigniew Boniek portalowi interia.pl. I dodał jeszcze: – Z przymrużeniem oka patrzę na nagonkę, jaką się robi na Stadion Narodowy. Kosztuje 20 mln zł na przestrzeni roku, więc niektórzy sugerują, że co miesiąc trzeba robić jakąś wielką imprezę, żeby się obiekt utrzymywał. Tymczasem fakty są takie, że Narodowy jest centrum polskiego sporu. To także pomnik nowoczesności naszego państwa. Ludzie przyjeżdżają do Warszawy z dzieciakami, by obejrzeć ten obiekt, jest on dla nich czymś wspaniałym, ozdobą stolicy.
Super, pięknie. Pomnik sportu. Ale od kiedy pomniki kosztują dwa miliardy? Za dwa miliardy można naprawdę strzelić taki pomnik, że przyjeżdżać będą ciekawscy nie tylko z Rzeszowa, ale nawet z Hamburga. Chrystus Odkupiciel z Rio by się schował. A my postawiliśmy nie pomnik, tylko stadion, który – jak się teraz okazuje – ma się dobrze prezentować z zewnątrz, a nie od wewnątrz. To w takim razie ewenement na skalę światową.
To dwadzieścia milionów rocznie może i nie brzmi jak coś, co miałoby rozłożyć budżet państwa na łopatki, ale lepiej mieć dwadzieścia milionów niż nie mieć. Zwłaszcza jeśli dodamy te wspomniane dwa miliardy wydane na wstępie. W dziesięć lat ten obiekt „wart” będzie już 2,2 miliarda, a w dwadzieścia lat – 2,4 miliarda. Naprawdę, wypadałoby te koszty MINIMALIZOWAĆ.
To raz.
A dwa – nie zapomnijmy, że mówimy o niczym innym, jak tylko o obiekcie użyteczności publicznej. Został zbudowany z naszych podatków nie po to, by ładnie wyglądał na fotkach, ale po to, by nam służył. Boniek może nie być fanem pokazów ciężarówek, ale innym może się to podobać. Takie zawody organizuje się na przeróżnych obiektach, np. na Stade de France. Czym różni się stadion paryski od warszawskiego? Niczym. I jeśli Boniek uważa, że lepiej jeśli stadion będzie pusty niż jeśli „zrobi się z niego cyrk”, to niestety gada głupoty. Stadion TO JEST arena cyrkowa. Ogromna arena cyrkowa. Powinien tętnić życiem tak często, jak to tylko możliwe, najlepiej codziennie. Jeśli mogą być na nim walki bokserskie – niech będą. Koncerty – kiedy tylko się da. Zawody ciężarówek – jasne. Zbiorowe puszczanie latawców nawet, albo i mistrzostwa w grillowaniu. Cokolwiek. Byle stadion służył ludziom i jeśli nie spłaca się finansowo, to niech spłaca się jako „organizator wolnego czasu”. On ma generować dodatkową ofertę rozrywkową dla ludzi. Taki jest jego cel.
Stadionem zarządzają konkretni ludzie, biorący za to zarządzanie konkretne wynagrodzenie. Nie zostali wynajęci do tego, by ścierać kurze i by stadion z zewnątrz dobrze wyglądał w obiektywie. Nikt im nie powiedział: dbajcie o nasz pomnik. Zostali zatrudnieni, by wypełniać kalendarz imprez i zarabiać pieniądze. Jeśli nie potrafią ani jednego, ani drugiego (a chyba nie potrafią), to nadają się do zwolnienia. Smutna rzeczywistość jest taka, że z Narodowego wieje nudą i że trudno odnieść wrażenie, by ktoś na ten obiekt miał pomysł. Boniek sugeruje, że tak być powinno i że jak na Narodowym trzy razy w roku zagra reprezentacja PZPN, to już wystarczy. Niech przez pozostałe 362 dni w roku obiekt służy za tło do zdjęć.
Bzdura. Za pieniądze, jakie wpompowali w ten stadion Polacy, można oczekiwać znacznie więcej. Ciężarówek też.