Ben Starosta na Filipinach, Genkow może odejść, Polanski chciał zostać

redakcja

Autor:redakcja

29 stycznia 2013, 09:42 • 8 min czytania

Najwięcej materiałów wartych przeczytania – dziś na łamach Przeglądu Sportowego. Eugen Polanski przyznaje, że nie chciał odchodzić z Mainz. Piotr Stokowiec opowiada o całokształcie przygotowań do rundy wiosennej. Natomiast w Super Expressie Grzegorz Krychowiak zapewnia, że Reims nie spadnie z ligi.

Ben Starosta na Filipinach, Genkow może odejść, Polanski chciał zostać
Reklama

FAKT

Ben Starosta: Z Legnicy do raju

Reklama

Taki to pożyje! Ben Starosta (26 l.) właśnie wylądował na Filipinach. Wiele wskazuje na to, że właśnie tam kontynuować będzie swoją karierę piłkarską. Piłkarskie losy Bena Starosty są niezwykle poplątane. Gdy miał 15 lat grał w juniorskiej reprezentacji Anglii, potem grał w reprezentacji Polski U-20. Wydawało się, że przed nim duża kariera, niestety stało się inaczej. Starosta nie podbił ani Anglii, ani Polski. W sierpniu zeszłego roku rozwiązał kontrakt z pierwszoligową Miedzią Legnica. Teraz zamienił Legnicę na Filipiny. W Azji może liczyć na wspaniałe widoki i wyjątkową pogodę, ale Filipiny to futbolowa prowincja. W rankingu FIFA reprezentacja tego kraju zajmuje 147. miejsce – tuż za Maltą i Nikaraguą.

Tekścik o menedżerach w polskiej piłce.

Kilka dni temu zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej opublikował oficjalną listę polskich agentów. – Uważam, że to zawód jak każdy inny, dlatego nie widzę powodu, by ich umowy z zawodnikami miały być tajne. Jeśli ktoś jest profesjonalistą i działa zgodnie z prawem, to nie ma nic do ukrycia – argumentował prezes PZPN, Zbigniew Boniek (57 l.). Na liście znalazło się 73 licencjonowanych menedżerów. Większość z nich posiada w swojej „stajni” po kilkunastu zawodników. Rekordzistą jest Marek Citko (39 l.), który ma podpisane umowy z 79 piłkarzami. Większość z nich stanowią juniorzy, którzy stawiają dopiero pierwsze kroki w profesjonalnym futbolu. Najbardziej znanym zawodnikiem współpracującym z Citką jest Waldemar Sobota (26 l.) ze Śląska Wrocław. (…) Zarobki menedżerów są jedną z największych tajemnic w futbolowym środowisku. Przyjmuje się, że za każdy przeprowadzony transfer do kieszeni agenta trafia ok. 10% z wartości transakcji. W niektórych przypadkach w grę wchodzą więc zawrotne sumy.

RZECZPOSPOLITA

Tekst o Błaszczykowskim: Od biletera do bohatera

Jakub Błaszczykowski odkreślił 
nieudany rok 2012 i wrócił na szczyt w wielkim stylu. Ostatnie półtora roku spędził na huśtawce. Zaczęło się na samym dole. Trener Borussii Dortmund Juergen Klopp zepchnął go w dół klubowej hierarchii, nie zabierając do Monachium na hitowy mecz z Bayernem. Błaszczykowski grał rzadko, jego miejsce w składzie zajmował Mario Goetze. Wydawało się, że chemia między Błaszczykowskim i trenerem Juergenem Kloppem się skończyła. Niemieckie gazety cytowały kapitana reprezentacji Polski, który miał powiedzieć, że w Borussii jest wykorzystywany. Miał powiedzieć, bo jak twierdzi – jego wypowiedź zmanipulowano po to, żeby zrobić miejsce w klubie dla jakiegoś innego piłkarza. Na zgrupowania reprezentacji Polski Kuba przyjeżdżał podłamany. Franciszek Smuda liczył, że poprowadzi drużynę w Euro 2012, a on czuł, że być może ostatnie pół roku przed turniejem spędzi na ławce rezerwowych. (…) Błaszczykowskim latem interesowało się wiele znanych klubów: Liverpool, Lazio, Valencia. Został w Dortmundzie, a konkurencja o miejsce w składzie zmusiła go do jeszcze większego wysiłku. W 15 meczach tego sezonu (kilka tygodni stracił przez kontuzję) strzelił osiem goli i miał pięć asyst.

GAZETA WYBORCZA

Marek Citko zapewnia, że transfer Waldemara Soboty do Rosji wciąż realny.

– Nadal prowadzimy rozmowy w sprawie transferu Soboty do Lokomotivu – twierdzi Citko i podkreśla: – Jednak nieprawdą są informacje rosyjskiego dziennika „Izwiestia”, jakoby Rosjanie chcieli zapłacić za niego dwa czy nawet trzy miliony euro. Citko zaznacza, że w grę wchodzi znacznie mniejsza suma, jednak nie chciał ujawnić jaka. „Przegląd Sportowy” podał, że Sobota ma w kontrakcie wpisaną klauzulę odstępnego i wynosi ona milion euro. Natomiast działacze Śląska twierdzą, że nic nie wiedzą o transferze Soboty do Rosji. Na łamach „Gazety” prezes Piotr Waśniewski stwierdził: – „Nie mamy sygnałów ze strony Lokomotivu. Bardzo się dziwię, że kolejny zawodnik jest sprzedawany bez wiedzy klubu”. Citko twierdzi, że Sobota jest zainteresowany transferem do moskiewskiej drużyny. – Dla Waldka zainteresowanie takiego klubu to spora nobilitacja.

Latem siedmiu wiślakom kończą się kontrakty.

Sergiej Pareiko, فukasz Burliga, Kew Jaliens, Ivica Iliew, Kamil Kosowski, Radosław Sobolewski i Daniel Sikorski za pięć miesięcy mogą już nie być zawodnikami Wisły. Wszystkim wygasają kontrakty, a większość nie ma co liczyć na pozostanie przy Reymonta. Latem powinno zacząć się wielkie uzupełnianie składu, a szkoleniowiec będzie miał kilka tygodni na jego poukładanie. Krakowianie nie mogą sobie teraz pozwolić na budowanie zespołu na przyszły sezon, bo klub wciąż nie wyszedł na finansową prostą. W Wiśle nastały takie czasy, że aby zatrudnić jakichś graczy, wcześniej należy kogoś wykreślić z listy płac. – W pierwszej kolejności musimy odzyskać płynność, ustabilizować się finansowo i zbudować perspektywiczną drużynę na kilka sezonów – przyznał wiceprezes Jacek Bednarz.

SPORT

فukasz Skorupski m.in. o Borucu i transferze.

– Nie ukrywam, że chciałbym się z nim kiedyś spotkać i wreszcie porozmawiać. Z drugiej strony – nie trzeba z nim rozmawiać, żeby wiedzieć, że ma mocny charakter. To mi się podoba. No i oczywiście umiejętności. Ostatnio miał taki moment, kiedy nie grał, ale ja wiedziałem, że zaraz „odpali” – mówi o Arturze Borucu Skorupski. Skorupski nie będzie też musiał… dzielić pokoju z Jakubem Błaszczykowskim. – Zaraz przy pierwszym spotkaniu Kuba o tym wspomniał. Pomyślałem, że może ma do mnie pretensje, ale wziął do na żarty, pośmialiśmy się – opisuje bramkarz, który przy okazji zapewnia, że z zawodnikiem Borussii Dortmund jest o czym rozmawiać… Rozmawiać nie ma o czym w kontekście nowego klubu dla bramkarza. – Na razie w tym temacie panuje cisza. Jestem w Górniku i myślę, że tej zimy raczej się to już nie zmieni. Telefon dzwoni, ale konkretnej oferty nikt na razie nie złożył – wyjaśnia „Skorup”. O co więc powalczy wiosną ze swoją drużyną?

DZIENNIK POLSKI

Cwetan Genkow ma zgodę na transfer.

Do Wisły zgłosił się agent, który twierdzi, że ma propozycje z Turcji dla Cwetana Genkowa. Krakowianie dali mu pełnomocnictwo na rozmowy z zainteresowanymi pozyskaniem Bułgara klubami. Gazeta donosi także, że Wisła byłaby skłonna sprzedać napastnika za kilkaset tysięcy euro. Bułgar może być kolejnym zawodnikiem, który zimą opuści Wisłę. Z klubem spod Wawelu pożegnali się już Maor Melikson, Romell Quioto i Jan Frederiksen, a niedługo w ich ślady może iść także Osman Chavez. Sprawa jego transferu do Chin rozstrzygnie się na początku lutego. Niewykluczone, że następcą Genkowa w Wiśle zostanie Marcin Robak.

SUPER EXPRESS

Tekst z wypowiedziami Grzegorza Krychowiaka.

– Przed dwoma laty jako prezent na urodziny dostałem od sędziego czerwoną kartkę. Teraz jest znacznie lepiej, bo strzeliłem gola, który dał mojej drużynie punkt z Tuluzą – mówi pomocnik Stade de Reims Grzegorz Krychowiak, który dziś kończy 23 lata. – Niektórzy mówią, że to bardziej prezent ze strony bramkarza rywali niż moja zasługa – uśmiecha się Polak. – Ale nie zmienia to faktu, że to jednak po moim strzale piłka wpadła do siatki. Przyjęcia urodzinowego jednak nie będzie ze względu na to, że we Francji jestem bez rodziny – zdradza pomocnik. Krychowiak zbiera pozytywne oceny za występy, ale tego samego nie można powiedzieć o jego klubie. Stade de Reims zajmuje 18. miejsce. Ale najgorsze jest to, że beniaminek nie wygrał już 14 meczów z rzędu. Ostatnie zwycięstwo miało miejsce na początku… października 2012. – Nigdy wcześniej nie miałem takiej złej serii – wylicza. – Wpadliśmy w jakiś dołek, bo z Tuluzą nawet rzutu karnego nie wykorzystaliśmy. Wcześniej z Sochaux przegraliśmy, bo sędzia nie zobaczył, że rywal dotknął piłkę rękę. Każdy zadaje sobie pytanie, w czym tkwi problem. Alarm musi być, bo za długo to już trwa. Ale wyjdziemy z tego.

Rozmowa z Robertem Lewandowskim.

Walczycie o obronę mistrzowskiego tytułu, czy już raczej tylko o drugie miejsce?
– Strata do Bayernu Monachium jest bardzo duża (12 punktów – red.). Rywale musieliby przegrać cztery mecze, a my powinniśmy cały czas zwyciężać. Skupiamy się na swojej grze i chcemy po prostu wygrywać.

Ostatnio w Bundeslidze gola za golem strzelają byli napastnicy Lecha Poznań. Do twoich 12 goli aż 8 dołożył Artjoms Rudnevs z HSV Hamburg. Robicie „Kolejorzowi” znakomitą reklamę.
– I bardzo dobrze! Śledzę poczynania Artjomsa i cieszę się przede wszystkim z tego, że regularnie gra. Dzięki temu ma dużo okazji do strzelania goli i wiele z nich wykorzystuje.

Niedawno niemiecki „Bild” napisał, że okradziono twój dom w Dortmundzie. Udało się coś odzyskać?
– Nie, pewnie te rzeczy zostały już gdzieś sprzedane. Skradziono mi głównie rzeczy elektroniczne: laptopa, iPada itp. Złodzieje działali „na szybkości”, więc łapali wszystko to, co wpadło im pod rękę. Trafili na moment, kiedy w domu nikogo nie było, bo moja narzeczona Ania wyjechała do sklepu. Na szczęście nie zginęły pamiątki.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Eugen Polanski o transferze do Hoffenheim.

Nie grał pan mało w FSV Mainz. 711 minut w 12 meczach Bundesligi.
– Tyle że w większości niepełnych, od pierwszej do ostatniej minuty zagrałem tylko cztery razy. Najczęściej trener zdejmował mnie z boiska przed końcem. Denerwujące to było.

Komu bardziej zależało na tym transferze – panu, czy władzom Mainz?
– Nie chciałem odchodzić. Sytuacja zaczęła jednak robić się coraz bardziej niejasna, a musiałem znać swoją przyszłość. Mój kontrakt z klubem wygasał w czerwcu przyszłego roku. Pytałem, czy chcą przedłużyć ze mną umowę. Nie doczekałem się żadnej odpowiedzi, nikt nie potrafił się określić. No to jak nie potrafił, a pojawiła się oferta z Hoffenheim, to z niej skorzystałem.

A także Piotr Stokowiec o przygotowaniach Polonii.

Zdolność dostosowywania się do okoliczności – można się tego nauczyć czy to cecha wrodzona?
-„Adaptuj się albo umieraj” – takie motto przyświeca mi już od dawna. Jeszcze na studiach jeden z wykładowców powiedział mi, że bardzo szybko potrafię odnaleźć się w każdej sytuacji.

Bieganie o 7.30 rano po plaży ma na celu zahartowanie piłkarzy?
– Piłkarz inaczej zaczyna dzień, gdy obudzi się biegiem regeneracyjnym, nie przychodzi wtedy zaspany na zajęcia. To zwiększa też objętość treningu. Mówiąc bardzo ogólnie, przyczynia się do poprawienia wydolności organizmu. Ale nie upieram się, że jest to szczególnie ważne.

Nie komentuje pan zamieszania z finansami, z kontraktami, powtarza, że nie interesuje go, kto odejdzie, że pracuje z grupą ludzi, których ma w danej chwili. To sposób, by w trudnej sytuacji nie zwariować?
– Czasem odcinanie się od problemów naprawdę pomaga. Po co mam komentować całe to zamieszanie, na które praktycznie nie mam wpływu? Wolę skoncentrować się na pracy. Moim zadaniem jest doprowadzić zawodników do jak najlepszej formy. Patrząc na popyt na naszych piłkarzy, zarówno tych młodszych, jak i starszych, można stwierdzić, że pracujemy nie najgorzej. Czekam na zamknięcie okienka w Polsce i za granicą. Chciałbym utrzymać tę ekipię, która jest teraz. Wtedy będzie dobrze. Cały czas są w niej klasowi zawodnicy, którzy mają niekwestionowaną pozycję, jak Wladimer Dwaliszwili. Cieszę się, że wrócił.

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
1
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama