Zahorski, Gusić – będą kolejni. Najgorsze decyzje podjęte zimą przez polskie kluby

redakcja

Autor:redakcja

26 stycznia 2013, 16:57 • 6 min czytania

Zahorski? Obecny. Gikiewicz? Jest. Gusić? Lekko spóźniony, ale też w końcu będzie.

Zahorski, Gusić – będą kolejni. Najgorsze decyzje podjęte zimą przez polskie kluby
Reklama

Trzeba przyznać, że polityka kadrowa polskich klubów jest tej zimy wyjątkowo klarowna. Z grubsza składa się z trzech podstawowych filarów – prawie jak nasz system ubezpieczeń. Pierwszy – sprzedać wszystko, co ma jakąś wartość i pozwoli na oddłużenie klubu. Drugi – jeśli nie da się sprzedać, to przynajmniej oddać za darmo tych z najwyższymi pensjami. I wreszcie filar trzeci: pod żadnym poziorem nie kupować! Jak już trzeba, to łatać dziury!
Wszystko przypomina taką starą, zardzewiałą karuzelę, z której ktoś najpierw wypada, bo okazuje się za dużą pierdołą, ale zaraz znów jest gotowy do tej zabawy i tylko czeka, gdzie zwolni się miejsce. Jak tylko na horyzoncie pokaże się jakiś wolny metr kwadratowy, już inne pierdoły machają rękami – chodź do nas! Tutaj jest wolne. Rozumiecie, co mamy na myśli.

Z braku wizji, a może braku pieniędzy – nie będziemy o tym teraz rozstrzygać – w Ekstraklasie dominują tej zimy decyzje: ryzykowne, średnio rozsądne, głupie albo bardzo głupie. My oczywiście mamy swoich faworytów – dlatego zebraliśmy kilka najgorszych decyzji, jakie podjęły (lub jakich – NA RAZIE – nie podjęły) kluby naszej najwyższej ligi.

Reklama

Nasza lista wygląda tak:

ZASTÄ„PIENIE MILIKA ZAHORSKIM – tytuły prasowe w stylu „Górnik szuka następcy Milika, czy będzie nim Tomasz Zahorski?” spokojnie mogłyby aspirować do nagrody pt. „głupota tygodnia”. Problem w tym, że na ten moment… one są niestety prawdziwe.

Jasne, podpisanie niskiego kontraktu z Zahorskim, w dodatku tylko na najbliższe pół roku, nie jest dla Górnika ryzykiem. Ryzyko czai się jednak gdzieś indziej – i jest nim po prostu brak lepszych opcji straszenia rywali. Na dziś w ataku zabrzan, czwartej drużyny w lidze, mogą grać Oziębała, Zachara, ewentualnie ten nieszczęsny Zahorski. Bogdan Zając z Adamem Nawałką mogą sobie opowiadać do woli, że TZ to napastnik o uznanej marce, który potrafi grać w piłkę. Ale nam, wybaczcie, na samą myśl zbiera się tylko do śmiechu.

SPROWADZENIE BUZAفY ZA TRAORE – kolejny sztandarowy przykład, jak robi się transfery w lidze polskiej. Wyjmujemy z zespołu najważniejsze ogniwo, dziennikarzom opowiadamy, że dobre wyniki to zasługa całej drużyny i w końcu ściągamy na pomoc Buzałę – niepotrzebnego już w innym klubie, tak więc za darmo. Chłopaka, który ma tylko dwie cechy pozwalające mu grać na poziomie ekstraklasy. Pierwsza – to szybkość. Druga – dobre wyczucie granicy spalonego (zauważcie, jak często wychodzi na” sam na sam”).

Gdyby tylko nie brakowało mu tej trzeciej cechy, którą Traore akurat miał. Pewnie się domyślacie.

NIEZNALEZIENIE KLUBU GIKIEWICZOM – Rafał Grodzicki ostatnio na łamach „Sportu”, tego katowickiego, powiedział mniej więcej takie słowa a propos konfidentów w piłkarskiej szatni: – Takie osoby nie są mile widziane i akceptowane. Jeden z panów, przez którego wybuchło to wielkie zamieszanie (w sprawie Patrika Mraza), został w klubie i pewnie jeszcze długo w głowach będziemy mieli to, co zrobił, ale jesteśmy zespołem. Trzeba starać się o takich sprawach zapomnieć…

„Trzeba się starać zapomnieć” – to akurat takie typowe, za przeproszeniem, piłkarskie pierdolenie, bo ogólnie sprawa jest jasna i Grodzicki tego nie kryje. Obaj Gikiewicze – przede wszystkim فukasz, choć i wstawiający się za nim braciszek – nie są dziś w Śląsku mile widziani. Pół biedy, gdyby nie byli przez prezesów, kierownika albo pana Jasia od koszenia trawnika. Ale oni są nieakceptowani przez szatnię. Są w niej skończeni. فukasz jest beznadziejnym napastnikiem, Rafał trochę lepszym bramkarzem, ale trzeba się ich pozbyć.

Znaleźć im nowe kluby.

ŚCIÄ„GNIĘCIE GUSICIA DO PODBESKIDZIA – prezes Wojciech Borecki, który jeszcze niedawno pracował w Jagiellonii i teraz na potęgę ściąga z Białegostoku wszystko, co ma korki oraz dwie nogi – choćby krzywe – już poinformował, że Gusić dogadał się w sprawie kontraktu. Dla nas to wręcz doskonała wiadomość, choć napisaliśmy już o nim tyle złego, że zaczyna brakować nam słów, żeby ująć to jakoś inaczej. W każdym razie trzymamy się swojej wersji. Gusić w składzie to nie szukanie ratunku, tylko błaganie o szybszy wyrok.

ODPUSZCZENIE STACHOWIAKA PRZEZ BEفCHATÓW – w Bełchatowie zdążyli już podjąć niezliczoną ilość głupich decyzji (o jednej będzie jeszcze za chwilę), ale jakoś wyjątkowo rzuca się nam w oczy rozstanie z Adamem Stachowiakiem. Chłopak pojechał teraz robić karierę w Bułgarii, a jesienią był chyba jedynym – a przynajmniej jednym z nielicznych – którzy, w GKS-ie trzymali jakiś poziom. Byle jaki, ale JEDNAK POZIOM.

W Bełchatowie najwyraźniej uznali, że w perspektywie gry w pierwszej lidze taki zawodnik im już niepotrzebny

PRZEKAZANIE DRUŁ»YNY W RĘCE KIERESIA –w takim położeniu w jakim znajduje się teraz Bełchatów, który nie tylko dobił dna, ale jeszcze po kolana zakopał się w mule, wyobrażamy sobie, że w rundzie wiosennej przydałby się w szatni jakiś facet z charakterem.

Przydałby się trener.

Ktoś, kto by do tej drużyny przemówił, zebrał w kupę, zmobilizował, stanowił autorytet. Sorry, ale ostatni, kto jest teraz w Bełchatowie potrzebny, to Kiereś. Z Kieresiem – z tego, co słychać o nim w środowisku – to się nawet nie chce wychodzić na trening, nie mówiąc o walce o utrzymanie w ekstraklasie. Jesteśmy dla niego surowi, być może. Ale niestety Kiereś to jest szkoleniowiec pokroju Kulawika. Intuicyjnie każdy wyczuwa, o co chodzi.

BRAK DECYZJI O ZWOLNIENIU KULAWIKA – nie, nie, o nim też nie mogliśmy zapomnieć. Przeczytajcie raz jeszcze ostatnie zdania powyżej, zmieńcie nazwisko „Kiereś” na „Kulawik” i wszystko będzie wiadomo. Oczywiście, Wiśle raczej nerwowa walka o utrzymanie nie grozi, niemniej z Kulawikiem nie grożą jej też raczej większe sukcesy.

OPIERANIE OFENSYWY RUCHU NA JANKOWSKIM I KUŚWIKU – w Chorzowie już wypuścili w świat info, że po odejściu Piecha wzmocnień w ataku nie będzie. Wiosną Ruch ma radzić sobie w tym składzie, którym dysponuje obecnie, czyli z napastnikami, którzy nie strzelają goli – Jankowskim oraz Kuświkiem – a także Niedzielanem, po którym nie bardzo wiadomo, czego już się obecnie spodziewać.

Rozumiemy, że cała liga uznaje, że spadek w tym sezonie nie grozi nikomu innemu niż Podbeskidziu i Bełchatowowi, ale wiązanie nadziei na bramki z Kuświkiem to hiper-optymistyczny, a przy tym dosyć naiwny sposób myślenia.

UTRZYMANIE STANU RZECZY W WIŚLE – spoglądamy czasem jednym okiem na zimowe sparingu wiślaków i już widzimy, co tutaj się święci. Plujemy sobie też w brodę, bo pamiętamy jak nierozsądnie przed sezonem typowaliśmy, że Wisła podniesie się z kolan. Zakładaliśmy, że drugi równie fatalny w przypadku tego zespołu jest niemożliwy. A jednak.

Teraz ustrzegamy się już nawet myślenia o tym, ze runda rewanżowa musi być lepsza niż ta jesienna, bo – tak na dobrą sprawę – za bardzo nie widzimy podstaw. Wszystko wskazuje na to, że trzon zespołu na wiosnę będą stanowić ci sami piłkarze. Wisła będzie słabsza o brak Meliksona, przyjdzie jakiś Sarki albo inny testowany…Ktoś jeszcze zapełni lukę po Frederiksenie i karawana pojedzie dalej. Czujemy, że w tym samym kierunku, co ostatnio.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama