Charlie Morgan, czyli co można osiągnąć na boisku w wieku 17 lat

redakcja

Autor:redakcja

24 stycznia 2013, 16:55 • 2 min czytania

Jeden krótki, szybki ruch nogą zaowocował tysiącem dyskusji, nagłówkami w każdej szanującej się brytyjskiej gazecie oraz potężnymi analizami zdarzeń z dokładnymi zbliżeniami wideo włącznie. Od kilkunastu godzin najpopularniejszym angielskim nastolatkiem jest Charlie Morgan, kibic Swansea, syn dyrektora sportowego tego klubu. Jeśli istnieje jeszcze ktoś, kto nie zna go po nazwisku – ten siedemnastolatek wczoraj zaliczył bliskie spotkanie ze stopą Edena Hazarda.
O sprawie informowaliśmy już wczoraj, ale nie mieliśmy pojęcia, że cały incydent odbije się tak szerokim echem. Spójrzmy jeszcze raz na powtórkę najważniejszej akcji wczorajszego meczu Swansea – Chelsea.

Charlie Morgan, czyli co można osiągnąć na boisku w wieku 17 lat
Reklama

Czerwona kartka – jak najbardziej zasłużona, ale komentarze o „skopaniu bezbronnego chłopczyka” zdają się być nieco przesadzone. Hazard ewidentnie nie polował na brzuch „ball-boya”, ale próbował wykopać spod niego piłkę. Nie zmienia to oczywiście faktu, że jako profesjonalny piłkarz powinien trzymać nerwy na wodzy. Cała sytuacja stała się jednak ciekawa, nie ze względu na zachowanie belgijskiego zawodnika, ale z uwagi na postać nie-takiego-młodego Charliego właśnie.

Reklama

Wykreowany na bezbronnego dzieciaka chłopak to w rzeczywistości kawał cwaniaczka. Na swoim koncie twitterowym przed meczem zamieścił taką oto „zapowiedź”.

A na fotce profilowej nie przypomina niewinnego dzieciątka skrzywdzonego przez brutalnego zawodnika.

Twitterowe konto oraz ujawnienie wszelkich powiązań ze Swansea, a także przesłanki wskazujące na to, że komedia z Hazardem była zaplanowana przez Morgana o wiele wcześniej zupełnie zmieniły temat dyskusji. Zamiast apeli o 8-miesięczną dyskwalifikację (poprzez odwołanie do kopnięcia Erica Cantony) pojawiły się opinie takie jak Joeya Bartona, który w swoim stylu „ćwierknął”: „jedyną winą Hazarda jest to, że nie kopnął go mocniej”.

Głos zabrali oczywiście wszyscy angielscy mędrcy z Rio Ferdinandem i Michaelem Owenem na czele, a drobny incydent przerodził się w dyskusję nad tym, czy cwaniactwo podawaczy piłek jest już problemem wymagającym jakichś zdecydowanych działań piłkarskich władz.

Istny efekt motyla.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama