Używanie mózgu zamiast nogi czasem przynosi korzyści…

redakcja

Autor:redakcja

23 stycznia 2013, 23:41 • 2 min czytania

Tak na szybko, kilka luźnych myśli, po tym, co działo się dziś na boiskach w Anglii.
Po pierwsze – rzadkość. Z dużą przyjemnością obejrzeliśmy Arsenal…

Używanie mózgu zamiast nogi czasem przynosi korzyści…
Reklama

…który przez ostatnie dwa tygodnie konsekwentnie udowadniał, że gra z ligowymi potentatami nie przynosi mu chluby, ani punktów, ale kiedy na Emirates przyjechał West Ham, zmiótł go z boiska w sposób absolutnie spektakularny. Chyba nie przesadzimy, jeśli napiszemy, że Lukas Podolski zagrał dziś najlepsze – najbardziej efektowne i zarazem efektywne – kilkadziesiąt minut, od kiedy oglądamy go w Londynie. Strzelił fenomenalnego gola i zaliczył dwie świetne asysty.

To oczywiście nie oznacza, że w drużynie Wengera wszystko jest już pięknie, cacy. Ba, nie oznacza nawet, że na dłuższą metę cokolwiek ruszyło do przodu. Arsenal miał już niejeden taki przebłysk, po którym winda miała jechać tylko w górę, a potem drzwi nagle otwierały się w piwnicach. Krótko mówiąc, fajnie dziś pograli, ale nadal uważamy, że ten zespół na pierwszą czwórkę ligi jest za krótki.

Reklama

Wojtek Szczęsny był praktycznie bezrobotny. Tak przy straconej bramce, jak i później. Trudno było oczekiwać, że przy mocnym, precyzyjnym strzale Collisona może cokolwiek zdziałać, a potem… Potem to już nie było specjalnie czego bronić.

Najgorsze, co spotkało zespół Alardyce’a, to że jego podopieczni w bardzo krótkim czasie pozwolili Arsenalowi rozkręcić się aż do tego stopnia. Kanonierzy złapali luz i taką swobodę w akcjach ofensywnych, jaką w wykonaniu tej drużyny oglądamy naprawdę rzadko.

Choćby tutaj…

Co dalej? Aha, u Beniteza cały czas do przodu!

Chelsea, oczywiście, nie powalczyła w półfinałowym rewanżu, tak więc w finale Capital One Cup na Wembley czwartoligowy Bradford zmierzy się ze Swansea. Będzie zatem nieco mniej prestiżowo, kopciuszek nie zyska okazji do ogrania – ciągle panującej – najlepszej drużynę Europy, za to… Rafa Benitez w dalszym ciągu może wszystkim naokoło opowiadać bajki… jak to wszystko idzie w dobrym kierunku.

Od tygodni, tylko do przodu.

Niestety, po efektownym pokazie na Emirates, na pierwszy plan i tak wychodzi mocno problematyczna akcja, jaką zaserwował nam w ten wieczór Eden Hazard, starając się w dość bezpardonowy sposób odzyskać futbolówkę za linią boiska.

Oczywiście, „ściany” próbowały pomóc gospodarzom. Chłopiec do podawania piłek, jak wskazuje sama nazwa, jest od podawania piłek, a nie od tego, by ewidentnie – w żenujący sposób – kraść drużynie przeciwnej kilka sekund czasu. Swoje do tej historii więc dołożył, niemniej Hazarda nic nie upoważniało do wybrania środków, na jakie się ostatecznie zdecydował.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama