Marek Wleciałowski, asystent Waldemara Fornalika, wytłumaczył, dlaczego powołania nie dostał Bartosz Salamon. Otóż – na tej pozycji sztab naszej kadry aktualnie szuka doświadczenia. Stąd doświadczony w odnoszeniu urazów ręki/oka/barku/nogi Damien Perquis i inni doświadczeni przez los, przy czym doświadczenie zazwyczaj sprowadza się do liczby przegranych meczów, zawalonych bramek i lat wysiedzianych na ławkach rezerwowych.
Salamon, faktycznie, doświadczony w tym zakresie nie jest.
Jednak nam się zdaje, że taki Gerard Pique właśnie w wieku Salamona debiutował w reprezentacji Hiszpanii, a Mats Hummels w reprezentacji Niemiec. Oczywiście zaraz powiecie, że gdzie Pique, gdzie Hummels, a gdzie Salamon i my się oczywiście zgodzimy, że to nie ta klasa, a jednak za chwilę dodamy: Pique i Hummels mieli jednak mocniejszą konkurencję niż rezerwowy z Betisu i rezerwowy z Anderlechtu. Po prostu – jakoś w ich wypadku doświadczenie nie było takie niezbędne, ktoś po prostu zobaczył, że potrafią grać i kazał im grać. Nasi trenerzy natomiast obserwują Salamona przez internet i na wszelki wypadek wzywają na kadrę „doświadczonych”.
Naprawdę, dajmy spokój z doświadczeniami typu „jak zająć ostatnie miejsce w najsłabszej grupie w historii mistrzostw Europy”, bo niewiele z nich wyniknie, poza kolejnymi ostatnimi miejscami. Ktoś, kto ma doświadczenie w byciu bitym, nie odwinie się nagle legendarnym lewym sierpowym – to pomylenie pojęć.
Niech więc Wleciałowski powie: Salamon jest za słaby. Wtedy powiemy: ok, pożyjemy, zobaczymy, może inni się mylą. Ale niech nie mówi, że nie ma doświadczenia. W tym wieku Władysław Ł»muda miał już medal mistrzostw świata.