Wasyl zamierza odejść, Taraś skubie kasę Śląska, a Dziółka będzie trenerem

redakcja

Autor:redakcja

23 stycznia 2013, 09:38 • 6 min czytania

Co słychać w dzisiejszej prasie? Polecamy rozmowę z Marcinem Wasilewskim na łamach Super Expressu oraz tekst o hiszpańskim szprycerze na pograniczu futbolu – w Rzeczpospolitej. Poza tym, mamy raczej mniejsze, mniej lub bardziej interesujące teksty.

Wasyl zamierza odejść, Taraś skubie kasę Śląska, a Dziółka będzie trenerem
Reklama

FAKT

W dzisiejszym wydaniu:
– Boruc i Boenisch powołani do kadry
– Edgar Cani podpisał kontrakt z Catanią
– Konrad Nowak nie pójdzie na studniówkę, bo jedzie na obóz:

Reklama

Jesienią zaliczył 13 występów w ekstraklasie, lecz głównie wchodził z ławki rezerwowych. Problem w tym, że z powodów sportowych zaniedbuje naukę. – Pierwszy semestr mam zaliczony. Gorzej będzie z drugim, bo najpierw przez ponad dwa tygodnie będziemy na zgrupowaniu w Turcji, a później zacznie się liga. Co prawda na obóz zabrałem książki, ale nie miałem nawet czasu do nich zajrzeć. Teraz staram się jak najlepiej przykładać do treningów i ćwiczeń – szczerze przyznaje Nowak.

RZECZPOSPOLITA

Rusza proces hiszpańskiego szprycera – Eufemiano Fuentesa. Tekst nie jest stricte piłkarski, choć pojawiają się futbolowe wątki. Polecamy.

Oskarżonym jest ginekolog z Wysp Kanaryjskich i niespełniony średniodystansowiec, który zamienił swoją madrycką klinikę w międzynarodowe przedsiębiorstwo zwane „dopingowym Wal-Martem”. Zarobił na tym miliony euro i chwalił się, że przetaczał krew najlepszym piłkarzom, tenisistom i lekkoatletom. Ale Hiszpanie zrobili wszystko, by sąd zajął się tylko tą częścią Operacion Puerto – tak nazwano policyjny nalot na Fuentesa i jego wspólników – która dotyczy kolarstwa. Wiadomo, kolarstwu nic już nie zaszkodzi. A grzebiąc w innych sprawach można niechcący strącić z pomników kilku idoli. Sam Fuentes powiedział dwa lata temu: – Gdybym zdradził wszystko co wiem, Hiszpanii trzeba by było zabrać piłkarskie mistrzostwo świata z 2010 roku i mistrzostwo Europy z 2008.

SPORT

Pamiętacie Jakuba Dziółkę?

Mającego aż 202 cm obrońcę m.in. ekstraklasowej Polonii Bytom i GKS-u Katowice? 32-latek wiosną zadebiutuje jako trener A-klasowego MKS-u Myszków. Dziółka jeszcze w rundzie jesiennej grał w Szczakowiance, ale III-ligowy klub popadł w tarapaty finansowe i pozwolił piłkarzom na szukanie nowych pracodawców. Dziółka – od lat pracujący także jako fizjoterapeuta – otrzymał ofertę trenowania grającego w A-klasie MKS-u Myszków. Nowy szkoleniowiec nie wyklucza, że jeśli zajdzie potrzeba, to wzmocni zespół także na boisku.

GAZETA WYBORCZA

Wojciech Stawowy mocno wierzy w Michała Zielińskiego.

– Słyszałem opinie, że ostatnio nie grał wiele i nie był skuteczny, ale nie oznacza to, że nie jest dobrym piłkarzem. Wystarczy przytoczyć przykłady Vladimira Boljevicia i Roka Strausa. Pierwszy do niedawna grał jako defensywny pomocnik i też nie zdobywał goli, a po jesieni ma ich osiem. Drugi rzadko podnosił się z ławki rezerwowych, a obecnie jest podstawowym zawodnikiem – podkreśla Stawowy. Zieliński: – Bardzo mnie cieszy zaufanie trenera. Wiem, że CV nie powala na kolana. Tylko w teorii jestem jedynym wysuniętym napastnikiem, bo gramy systemem, w którym trzech atakujących wymienia się pozycjami i każdy może grać na szpicy.

Tekst o Cwetanie Genkowie.

W Wiśle rywalizacja o miano „czołowego napastnika” przypomina wyścig ślimaków, bo Cwetan Genkow ma trzy bramki, Rafał Boguski dwie, a Daniel Sikorski żadnej. W sumie zdobyli jedną więcej niż pomocnik فukasz Garguła. – Liczę, że wiosną zarówno mi, jak i drużynie pójdzie zdecydowanie lepiej. Chcemy zacząć piąć się w tabeli – podkreśla Genkow (…) Liczy, że szansą na odbudowanie będzie stabilizacja na ławce trenerskiej. – Zmiany szkoleniowców nigdy nie wychodziły mi na dobre i chyba większość piłkarzy tego nie lubi. Z trenerem Kulawikiem pracuje mi się bardzo dobrze: z jednej strony jest jak kolega, ale z drugiej potrafi krzyknąć – podkreśla 29-letni zawodnik.

POLSKA THE TIMES

Bartosz Bereszyński odsłonił ważny problem młodych piłkarzy.

– W proponowanym nowym kontrakcie znalazło się kilka zapisów, z których wynikało, że mógłbym być traktowany niczym piąte koło u wozu – opowiadał Bereszyński, który nie krył też rozczarowania, z faktu, że Lech znów chciał go wypożyczać. – Wielu kolegów gratulowało mi kontraktu – przyznał. Nie wszyscy młodzi zawodnicy są w Lechu szczęśliwi. Sama możliwość trenowania z pierwszym zespołem już im nie wystarcza. Są związani z Lechem, ale gdyby otrzymali gwarancję występów w ekstraklasie w innych klubach, bez żalu odeszliby z poznańskiego klubu. Wyjątkową pozycję ma w tej chwili tylko Karol Linetty. On może dyktować warunki i przebierać w ofertach. Lecz jego koledzy często bezskutecznie szukają klubu, w którym mogliby pokazać na co ich stać.

SUPER EXPRESS

Marcin Wasilewski chce odejść z Anderlechtu.

Czy to prawda, że przymierzasz się do odejścia z Anderlechtu?
– Tak. Wprawdzie nikt mnie z klubu nie wygania, ale problemem jest to, że nie gram tyle, ile bym chciał. Dlatego chciałbym odejść już teraz. Do zakończenia zimowego okna w większości lig w Europie zostało jeszcze kilka dni. Wprawdzie czasu niewiele, ale zobaczymy, co się wydarzy.

Rozmawiałeś z trenerem Johnem van den Bromem o swojej sytuacji w klubie?
– Zapytałem go wprost: jaka jest moja rola w zespole i co muszę zrobić, aby odzyskać miejsce w pierwszym składzie. Powiedział, że teraz stawia na innych, a ja jestem zmiennikiem. Będę grał w przypadku, gdy ktoś będzie pauzował za nadmiar kartek czy kontuzji. Jestem ambitny i to mi zwyczajnie nie odpowiada. Nie mam przecież już 20 lat, że mogę sobie czekać. Nie zapominajmy, że blisko rok wypadł mi z powodu złamania nogi. I teraz, gdy jestem zdrowy, nie chcę tracić kolejnych miesięcy. Przecież tego grania nie zostało mi tak wiele.

Zostaniesz w Belgii czy może wrócisz do Polski?
– W tym momencie nie potrafię powiedzieć, w którym klubie będę grał. Pojawią się oferty, ale brakuje konkretów. Wszystko zatem jest możliwe.

100 dni Zbigniewa Bońka na fotelu prezesa.

– Najwięcej kontrowersji wzbudza nasza propozycja, aby zawiesić zakazy wyjazdowe dla kibiców. Ten problem nie dotyczy wszystkich, to kilka klubów Ekstraklasy i pierwszej ligi, a zawieszenia obowiązują z reguły na 1-2 mecze. Najłatwiej byłoby nic nie robić, ale czy to jest wyjście? Czy ten mur odgradzający kibiców od reszty powinien być coraz wyższy? Moim zdaniem warto go burzyć.

Mówię o kibicach, a nie bandytach. Tych ostatnich należy eliminować ze stadionów, ale o kibica trzeba zadbać. Kto chodzi na mecze? VIP-y, dziennikarze i kibice. Za bilety płacą tylko ci ostatni, a są najgorzej traktowani. Nie może być tak, że ludzie jadą przez całą Polskę na mecz, a organizacja jest taka, że działa jedna bramka wejściowa i fani nie mogą w normalny sposób wejść na stadion. To powoduje wzrost agresji – mówi Boniek, który wymienił też kilka innych decyzji podjętych w pierwszych miesiącach działania.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Śląsk wydał fortunę na wojnę z Tarasiewiczem.

PZPN ukarał niedawno klub z Wrocławia 5 tysiącami złotych grzywny za… odmowę wykonania orzeczenia Piłkarskiego Sądu Polubownego. Mimo że były szkoleniowiec dostał pieniądze, których wypłacenie nakazał PSP! – Nie dotarło do nas jeszcze orzeczenie w sprawie takiej kary. Ale jeśli jest tak, jak mówicie, będziemy się od niej odwoływali – zapowiada prezes klubu Piotr Waśniewski. Wspomniana grzywna to efekt wyroku PSP, który zasądził na rzecz Ryszarda Tarasiewicza 1,3 mln złotych odszkodowania z tytułu zerwanego kontraktu. Ponieważ klub nie chciał zapłacić, pieniądze z klubowego konta zabrał komornik. – Mimo to złożyliśmy skargę do PZPN. Śląsk nie wykonał prawomocnego orzeczenia PSP w ciągu 30 dni, jak nakazują przepisy. Na dodatek nie zrobił tego dobrowolnie. Była więc podstawa do ukarania klubu przez organy dyscyplinarne, niezależnie od tego, że trener swoje pieniądze dostał – tłumaczy adwokat Ryszarda Tarasiewicza Marcin Kwiecień.

Legia chce sprzedać bramkarza Interowi.

Wygraną z Aarau legioniści zakończyli pierwszy tydzień zgrupowania w Ayia Napie. Na Cyprze czekają ich jeszcze dwa spotkania kontrolne. 26 stycznia zagrają ostatecznie nie z ostatnią drużyną rosyjskiej ekstraklasy – Mordowiją Sarańsk, a z II-ligowym Chimki Moskwa. Następnego dnia, już zgodnie z zapowiedziami, zmierzą się z chińskim Beijing Guoan. Na oba te mecze przyleci prezes stołecznego klubu Bogusław Leśnodorski.Wizyta najważniejszej osoby w stołeczym klubie od razu spowodowała domysły związane z możliwymi transferami. Tym bardziej że we wtorek włoski dziennikarz SkySports Gianluca Di Marzio wypuścił w świat informację, że bramkarz Legii Warszawa Dusan Kuciak został zaoferowany Interowi Mediolan. Za 800 tysięcy euro. Jak widać, agenci nie próżnują. 

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama