Bereszyński jest rodowitym poznaniakiem, podobnie jak jego ojciec (notabene były zawodnik Lecha). Ale przede wszystkim jest piłkarzem i musi podejmować decyzje, które będą najlepsze dla niego, dla jego własnego, piłkarskiego rozwoju, a nie dla kibiców siedzących na trybunach. Jeśli uznał, że w Legii będzie miał ciekawsze perspektywy sportowego rozwoju, i w Warszawie łatwiej będzie mu zaistnieć w dorosłej piłce, to miał pełne prawo postąpić właśnie w ten sposób. Poza tym młody Bereszyński nie starał się na siłę mydlić kibicom oczu, jak to kocha Lecha miłością bezgraniczną, i że do innego polskiego klubu – a w szczególności Legii- na pewno nie odejdzie. Wręcz przeciwnie, od początku jasno deklarował, że życie piłkarza jest przewrotne i nie wyklucza przejścia do warszawskiego klubu, jeśli tylko uzna, że jego kariera na tym zyska.
(…)
Bartek nie ma na koncie podobnych występków, nigdy nie deklarował również bezgranicznej miłości do poznańskiego klubu. Dlatego też nie powinien mieć z tego tytułu kłopotów, a jedynym wyznacznikiem tego, czy zyska uznanie oraz sympatię stołecznych kibiców, będzie forma sportowa i liczba bramek przez niego zdobytych. I tylko samego Bartka szkoda, bo najbliższe pół roku spędzi prawdopodobnie na zesłaniu w młodej ekstraklasie jako ten „zdrajca, który idzie do Legii”…
Aby przeczytać całość, kliknij TUTAJ.
Jeśli chcecie opublikować swój tekst w dziale „Blogi kibiców”, wyślijcie go mailem na [email protected].