Wszyscy już z utęsknieniem czekamy na zbliżające się Święta Bożego Narodzenia, podobnie jak ambasadorzy Drużyny Energii. Marek Citko, Bartosz Igancik, Krzysztof Ignaczak i Krzychu Golonka podzielili się swoimi wspomnieniami o tym magicznym i niezapomnianym czasie…
Wzruszające i takie ciepłe, miłe wspomnienie… – tak opisuje Święta Bożego Narodzenia Marek Citko. – To kiedy dzieciaki zajmują się prezentami, słychać piękne kolędy, za oknem pada delikatny śnieg, choinka pięknie błyszczy, świece się palą i tworzą rodzinną atmosferę…. A starszyzna wspomina mijający rok. Jest spokojnie, nikt nie pędzi, dla takich chwil warto żyć… – rozmarza się były napastnik Reprezentacji Polski.
Święta spędza zawsze w domu, z najbliższymi, podobnie jak Bartek Ignacik, Krzychu Golonka i Krzysztof Ignaczak. Popularny „Igła” wspomina szczególnie te święta, na które zaprosił kolegę z drużyny, Kanadyjczyka. – Nie chciałem, żeby czuł się samotny w okresie świątecznym, kiedy wszyscy się spotykają z najbliższymi a on miał zbyt daleko, żeby polecieć do swojej rodziny. Moi rodzice przyjęli go z polską gościnnością, do dziś wspomina nasze dania i napitki – dodaje z uśmiechem. – Mama i tata nie mówią po angielsku, więc wyobraźcie sobie, jak zabawnie było, kiedy mówili do niego powoli i głośno po polsku myśląc, że coś rozumie. Do dziś obaj pamiętamy te wyjątkowe święta – dodaje Ignaczak.
Ambasadorzy Drużyny Energii zdradzili też, jakie są ich ulubione potrawy wigilijne. Każdy z nich wymienia na pierwszym miejscu czerwony barszcz. Jedynie Bartek Ignacik przed barszczem stawia bigos, zwany kapustą wigilijną. – Przypominają mi się czasy dzieciństwa, kiedy to babcia smażyła naleśniki do krokietów, a ja wspólnie z bratem wypełniałem je farszem – opowiada natomiast Krzychu Golonka. – W moim domu panuje tradycja wkładania na szczęście grosza w jedno z uszek, który ma oznaczać powodzenie i bogactwo w roku następnym, więc ja ciągle szukam i to danie mi smakuje najbardziej – dodaje Krzysiek Iganczak.
Kolacja wigilijna nie może odbyć się bez staropolskiego obyczaju śpiewania kolęd. W naszej tradycji jest ich naprawdę wiele, a każdy z ambasadorów ma swoją ulubioną. „Przybieżeli do Betlejem” – tę najchętniej śpiewa Krzychu Golonka, podobnie jak Marek Citko. – Choć śpiewać nie za bardzo umiem, tę śpiewam zawsze najgłośniej – śmieje się najlepszy piłkarz roku 1996. Z kolei Krzysztof Ignaczak wybiera „Cichą noc”, a Bartek Ignacik „Bóg się rodzi”.
Święta to także prezenty, te które cieszą i wzruszają, także te czasem mniej trafione. – Jak byłem mały, zawsze się bałem, że dostanę rózgę, a teraz chyba najmniej cieszą skarpety i rękawiczki – śmieje się mistrz świata i Europy w siatkówce. – Z kolei wzruszają mnie prezenty, które świadczą o naszej miłości i pamięci o drugiej osobie – dodaje „Igła”.
– Mnie z kolei wzrusza najbardziej moja 4-letnia córka Aniela, zwłaszcza, kiedy z przejęciem zaczyna rozpakowywać prezenty… Widok szczęścia na jej buzi jest bezcenny – dodaje prowadzący „Turbokozaka”.
Wtóruje mu Krzychu Golonka, który do najbardziej wzruszającego prezentu zaliczył mandarynkę, którą podzielił się z nim jego 2-letni siostrzeniec Staś. – Najbardziej niechciany prezent to z kolei kalesony, które dostałem od babci i które podczas mrozów kazała mi zakładać moja mama – dodaje.
Mistrz świata w piłkarskich trikach zdradza także rodzinny zwyczaj związany ze świętami. – Rokrocznie, w pierwszym dniu świat, mężczyźni z mojej rodziny zasiadają przy stole do gry w szachy. Trzy pokolenia płci męskiej, przy dobrym jedzeniu rozgrywają partie szachowe, które zwykle kończą się tak samo – zwycięstwem dziadka – wspomina Krzychu Golonka.
Wszyscy sportowcy zgodnie twierdzą, że Święta Bożego Narodzenia to magiczny i wyjątkowy czas, który bez względu na to, jak bardzo są zapracowani, zawsze spędzają z najbliższymi.