Choć kochał futbol jak mało co, Paweł Zarzeczny często pokazywał, że potrafi pisać na inne tematy niż piłka nożna. Z reguły robił to po mistrzowsku. Zawsze pisał oryginalnie, zachęcał do refleksji. Był w tym najlepszy. Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, przypominamy jeden z najkrótszych felietonów w karierze Zarzecznego. Paweł dwa lata temu poruszył temat religijności i jej okazywania. Oddajemy mu głos.
***
Boże Narodzenie. Możecie robić co chcecie. Możecie bronić demokracji. Ale – czynicie znak krzyża. To jest takie coś: w imię Ojca, i Syna i Ducha Świętego, amen. To jest coś, czym żegna się Messi i Lewandowski. Każdy z nas. Mógłbym to lekceważyć. Ale nie śmiem! Swoim przyjaciołom, niewiernym, mawiam – jeszcze przyklękniesz. Będziesz moherem. Choć tego nie wiesz. Będziesz..
Całe swoje życie gardziłem Bogiem i religią. Aż oprzytomniałem. Możliwe, że to z powodu filmu „Pasja”, i wielu objawień. Jezus, jak ja, umiera w cierpieniu i nędzy. I kiedy już ma naprawdę dosyć, mówi tak: królestwo moje jest nie z tego świata.
Kto jest ze mną, wie skąd jest królestwo. Nie z tego świata.
Możecie się śmiać, szydzić, drwić – królestwo moje jest nie z tego świata.
W imię Ojca, i Syna…
To nas uczy Wielkości.