Jasne, futbol ostatnio szczególnie chętnie daje nam lekcje pod tytułem „nigdy nie mów nigdy”, „wszystko się może zdarzyć”, „dopóki piłka w grze”, bo oglądając Liverpool z Sevillą i Schalke z Borussią trudno tego przekazu nie zauważyć. No ale nie zawsze jest niedziela, nie zawsze będziemy oglądać niebywałe pościgi za wynikiem i dziś niedzieli nie było dla Chojniczanki, która przegrała z Górnikiem 0:3 i przyklepała swoje pożegnanie z Pucharem Polski.
Ten dwumecz rozstrzygnął się tak naprawdę w Chojnicach, ale jeśli ktoś jeszcze wierzył w cuda, to wiarę musiał stracić w 62. minucie, kiedy bramkę strzelił Kurzawa. Kompromitująco zachował się Skowron, który zagrał na klepkę z piłkarzem Górnika, a przecież stroje obu zespołów łatwo odróżnić. Kurzawa z życzliwości rywala skorzystał, walnął po długim i do worka asyst, dołożył premierową bramkę w tym sezonie. Mógł mieć dwie, bo chwilę później trafił jeszcze w słupek, ale życzenie trybun i tak zostało spełnione, ponieważ na śpiewy o kolejną bramkę zabrzanie odpowiedzieli z pompą, dwukrotnie. Najpierw Wolsztyński z bliska wpakował piłkę do siatki, potem kontrę po rzucie rożnym wyprowadził Kurzawa, który przebiegł sporo metrów, odegrał do Żurkowskiego, a ten pokonał Janukiewicza.
Bramkarza, który dość długo utrzymywał dzisiaj Chojniczankę w teoretycznej grze. Golkiper bronił choćby strzały Suareza i Koja, miał też sporo szczęścia, kiedy w poprzeczkę walnął Wieteska. Tak powinny wyglądać mecze ekstraklasowicza z pierwszoligowcem, jakkolwiek wysoko by ten drugi w tabeli nie był – to Górnik kontrolował spotkanie, decydował, kiedy Chojniczanka może trochę przycisnąć, a kiedy powinna skupić się na obronie. Nie było żadnego zagrożenia, że ten mecz nagle wymknie się gospodarzom spod kontroli i będzie nerwówka. Nie, zabrzanie zrealizowali swój plan bardzo spokojnie.
Natomiast czy Chojniczance należał się chociaż honorowy gol? Pewnie i tak: szkoda próby Bąka, który kropnął potężnie z dystansu, ale Loska nie dał się zaskoczyć i sparował piłkę do boku. Był jeszcze ładny strzał Podgórskiego w słupek czy niecelne uderzenie Ryczkowskiego – niby więc można wynotować gościom parę sytuacji, jednak to nie mówi wiele o obrazie tego meczu. Mamy wrażenie, że gdyby nawet Chojniczanka walnęła pierwsza bramkę, to Górnik i tak odpowiedziałby trzema.
Beniaminek jest liderem ekstraklasy, właśnie wszedł do półfinału Pucharu Polski. Trudno nie kibicować, by ta bajka trwała jak najdłużej.
Górnik Zabrze – Chojniczanka Chojnice 3:0
Kurzawa 62′ Wolsztyński 71′ Żurkowski 83′
Fot. FotoPyk