Roy Hodgson znów wywołał zamieszanie, na które jednym telefonem zareagować musiał nawet… Didier Drogba. Nieznany szerzej światu czarnoskóry skrzydłowy drugoligowego Crystal Palace świętował w minioną sobotę 21. urodziny. Spodziewał się, że za kilka dni pojedzie na mecz angielskiej młodzieżówki przeciwko Irlandii Północnej, ale nie mógł oczekiwać, że angielska federacja specjalnie wyśle po niego samochód, który o piątej rano odbierze go spod domu w Addiscombe, w południowej części Londynu.
Wilfried Zaha dostał powołanie do pierwszej reprezentacji.
W środę Anglicy zagrają towarzysko ze Szwedami. Bez kilku podstawowych zawodników w składzie. Bez Rooneya, Walcotta czy Lennona, za to ze ściągniętymi awaryjnie Jenkinsonem, Huddlestone’m czy właśnie Zahą. Graczem Crystal Palace, wokół którego od przynajmniej kilku miesięcy robi się coraz większe zamieszanie. Parę milionów euro na czarnoskórego skrzydłowego chciały już wydać Wigan oraz Reading. Temat sondowały ponoć także Tottenham i Arsenal, ale Crystal Palace nie odda chłopaka za grosze.
Telefon do Zahy osobiście wykonał nawet ]Drogba, namawiając by ten zgodził się na grę w kadrze Wybrzeża Kości Słoniowej. Zaha urodził się w Afryce, jednak od czwartego roku życia mieszka w Anglii. To wtedy wraz z rodzicami i ósemką sióstr i braci przeniósł się do Londynu. Przebojowy, ruchliwy skrzydłowy. Już w poprzednim sezonie rozegrał pełny sezon w barwach Crystal Palace, zdobywając sześć bramek i zaliczając przynajmniej tyle samo asyst.
Beztroski, pewny siebie. – Nigdy nie patrzyłem na innego zawodnika myśląc „jest lepszy ode mnie”, choćby to był Ronaldo albo Messi. Kiedy wchodzę na boisko, to jest mój czas – mówi Guardianowi. O Danny’m Murphy, wspominając jeden z meczów pucharowych opowiada: „Oglądałem go w Premier League w każdy weekend. Wiedziałem, że jestem od niego dziesięć razy szybszy”. Bezczelny małolat o dużym potencjale.
Być może nie dość dużym już teraz na kadrę Anglii. Niemniej pierwsza szansa przed nim.