Dziś mamy przede wszystkim dwa bardzo ciekawe wywiady – pierwszy z Maciejem Sawickim w „Gazecie Wyborczej” (choć o nim sporo można było już się dowiedzieć z Weszło) i drugi – z Janem Urbanem w „Polska The Times”.
FAKT
Relacje po lidze, choc musimy przyznać, że spodobał nam się nagłówek „Legia padła ofiarą Szulera”. Kreatywne.
POLSKA THE TIMES
Wywiad z Janem Urbanem.
Wiem, że mogę stracić zawodników. Tak naprawdę to kilku mogło odejść już teraz. Takie są realia. Jest wyrwa w budżecie i trzeba ją w jakiś sposób załatać. Wiele będzie zależało od tego, kto odejdzie i za ile. Może być tak, że sprzedamy jednego gościa i wystarczy, a może być tak, że trzech to będzie za mało.
(…)
Zawodnicy ze szkółki Legii, których wprowadza Pan do pierwszej drużyny, wyglądają na takich, którzy nie mają braków w wyszkoleniu.
Ci, których wprowadzam teraz, są dużo lepiej wyszkoleni od tych, których wystawiałem do gry kilka lata temu, jak za pierwszym razem prowadziłem Legię. Tamci bardziej pojechali na talencie. W dzisiejszej piłce na poziomie europejskim jest mnóstwo zawodników, którzy nie mają talentu, ale są znakomicie wyszkoleni od dziecka.
(…)
Kto jest pierwszy do sprzedaży?
Nie ma takiej listy. Wiadomo było, że gdyby Wolski był zdrowy, to już go by pewnie z nami nie było i być może nie zastanawialibyśmy się nad problemami finansowymi.
SUPER EXPRESS
Tekst o Damianie Zbozieniu.
– Podstawa czaszki zrasta się trzy miesiące, więc jeszcze muszę uważać. Dlatego kupiłem sobie kask – mówi „Super Expressowi” Zbozień. – Głowa mnie nie boli, więc chcę grać. Nie bałem się w ogóle, to bardziej media straszyły mnie, że to niebezpieczne. Chłopaki w drużynie mają dużo śmiechu, nazywają mnie Gustlik albo Petr Cech – opowiada piłkarz Piasta, którego kask przypomina ten, w którym występuje słynny bramkarz Chelsea. – Grało mi się niewygodnie. Głowa strasznie się w tym kasku grzeje, spod niego leje się pot. Skóra nie ma jak oddychać. Mam nadzieję, że niedługo zrobi się chłodniej, to ta „czapka” trochę mi się przyda. Przez zimę mogę w niej grać, ale liczę, że na wiosnę już ją zdejmę. Bo inaczej się zagotuję – uśmiecha się Zbozień.
GAZETA WYBORCZA
Wywiad z Maciejem Sawickim.
– Parę dni przed wyborami zadzwonił pan Boniek. Odebrałem telefon z numeru, którego nie znałem, i… byłem zszokowany. Później się spotkaliśmy i umówiliśmy, że jeśli wygra, to zadzwoni. Słowa dotrzymał. W sobotę rano, zaraz po wyborach, telefon zadzwonił, a ja byłem na służbowym wyjeździe w Chinach. Skróciłem pobyt w Azji i wróciłem do Polski. Nie wiem, jak pan Boniek mnie znalazł. Może zatrudnił firmę headhunterską? Dla mnie najważniejsze jest to, że w panu Bońku zobaczyłem entuzjazm i mnóstwo chęci do zmian. To człowiek z autorytetem. Prawdziwy lider, za którym warto iść.
(…)
W czwartek przyjdziesz do nowej pracy i…
– Porozmawiam z ludźmi. Moja praca polega na współpracy. Zobaczę, jak wygląda organizacja pracy, jak osoby pracujące w biurze PZPN się w niej odnajdują, jak duży potencjał z siebie wydobywają.
Jesteś niezależny finansowo?
– Nie. Mam trzy córeczki i rodzinę na utrzymaniu. Nie mógłbym nagle przestać pracować, ale nie przyszedłem do PZPN wyłącznie dla pieniędzy, w firmach prywatnych zarabia się więcej. Futbol to moja pasja, którą połączę z wiedzą biznesową. Jeden telefon od pana Bońka odmienił mi życie. Skoro jemu się chce, to jak mógłby odmówić chłopak, który dopiero zaczyna?
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wywiad z Jakubem Błaszczykowskim.
Są ludzie, którzy czekają na nasze potknięcia i później wyzłośliwiają się.
Wielkie zmiany po EURO u nas nie nastąpiły. Po mistrzostwach doszło troszkę nowej krwi, co jest normalne. Podczas mistrzostw niektórzy mówili, że nasza kadra do niczego się nie nadaje. A teraz był mecz z Anglią i jednak do czegoś się reprezentacja nadaje. Nie można najpierw pompować balona, a później dziwić się, że pękł. Trzeba oceniać realnie – kto z naszych piłkarzy gra w jakich ligach, w jakich klubach i czy występuje regularnie. Mam wrażenie, że mamy problem z obiektywną oceną naszej piłki. Warto analizować spokojnie, nie w emocjach. Lepiej spójrzmy na nasz potencjał. Nie jesteśmy w stanie grać z Niemcami za każdym razem jak równy z równym i nie jest to z mojej strony minimalizm, a trzeźwa ocena sytuacji. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Na papierze Anglicy mają dobrą drużynę, ale w ostatnich latach sukcesów ona nie osiągała. A nie słyszałem, by ktoś o nich mówił, że są do niczego.

