Antonio Cassano to był naprawdę dziwny i bardzo enigmatyczny typ. Przy nim sam Ronaldinho był tytanem pracy. Ale w piłkę grać jak najbardziej potrafił. Kiedyś nawet, o zgrozo, skręcał obrońców Juventusu tak, że tym trzeba było podawać aviomarin. Dzisiaj przypominamy bramkę Antonio grającego w barwach Sampdorii.
To było szalone spotkanie. Juventus wyglądał na drużynę, która w normalnych warunkach rozwaliłaby w pył ekipę z Genui. Na to też wyglądało. Turyńczycy wygrywali 2:0 i teoretycznie nic złego nie powinno im się przytrafić. Potem jednak Sampa wzięła się w garść, głównie dzięki świetnej formie Cassano, który minął dwóch obrońców i pokonał golkipera „Bianconerich”. Cały mecz zakończył się remisem 3:3.
(od 0:40)