Stara maksyma pesymistów i wiecznie niezadowolonych brzmi – „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”. Z Weszło! jest odwrotnie. Wszędzie dobrze, gdzie jesteśmy. Przejęliśmy rynek relacji bomba-per-bomba, udało nam się wprowadzić Facebooka na giełdę (bez naszego profilu w tym serwisie Zuckerberg mógłby dziś pracować jako webmaster w Polonii Bytom), teraz z kolei atakujemy Twittera.
Od pewnego czasu wiedzieliśmy, że to nieuchronne. Nawet jeśli początkowo pasję Michała Pola traktowano jako nieszkodliwe dziwactwo, nawet jeśli powtarzane po tysiąc razy frazesy Eryka Mistewicza były lekceważone i zbywane, wiadomo było, że Twitter w końcu pochłonie i nas. Przełom? Po części wywiad z Polem właśnie, ale również aktywność na naszych prywatnych kontach podczas wyborów na prezesa PZPN. Hashtag #PZPNwybiera zaproponowany przez TVN24 sprawdzał się momentami o wiele lepiej, niż oglądanie na żywo telewizyjnych relacji. Inna sprawa, że właśnie redaktorzy telewizyjni, a konkretnie Tomek Włodarczyk, czy Piotrek Jasiński z Orange Sport jako pierwsi zdradzali zakulisowe rozgrywki, oczywiście za pomocą Twittera.
Twitter to więc idealne uzupełnienie także naszego przekazu, rzeczy zbyt błahe, by zaśmiecać nimi facebookowy profil, ale jednocześnie na tyle ciekawe, że warto je mieć na bieżąco. Tym bardziej, że to kwestia jednego kliknięcia.
140 znaków, od nas dla was. Boki z różnych przedziwnych miejsc, luźne komentarze dotyczące zdarzeń, których jesteśmy świadkami. Jak będzie nas dużo, to może pozwolimy sobie na jakieś akcje z tymi nieszczęsnymi hashtagami – wciąż uczymy się to wszystko ogarniać w stopniu godnym co najmniej amerykańskich mediów.
Aha, jedna z głównych funkcji to „reakcje”. No to reagujcie…