Po dwóch spotkaniach sparingowych pytań jest zdecydowanie więcej, niż odpowiedzi. Ani zmiennicy, ani totalni rezerwowi nie zagrali na tyle dobrze, by szturmem wkroczyć do dość żelaznej czternastki Adama Nawałki, ale też ani z Urugwajem, ani z Meksykiem nie grali na tyle źle, by kogokolwiek skreślać. A przede wszystkim – by skreślać świeże ustawienie, system gry z trójką stoperów i tyrającymi od bramki do bramki wahadłami. Największy żal? Że tego ostatniego nie udało się sprawdzić w optymalnym składzie osobowym. Dlatego też warto w tym momencie popuścić wodze fantazji, tym bardziej, że prawdopodobnie właśnie między takimi wariantami (i takimi wykonawcami) będzie musiał wybierać selekcjoner już podczas turnieju w Rosji.
Ustawienia mamy właściwie trzy. Wyjściowe i galowe 4-4-2, w którym ciężar gry opiera się tak naprawdę na duecie napastników, Arkadiusz Milik – Robert Lewandowski. 4-2-3-1, które stosujemy pod nieobecność Arkadiusza Milika (czyli nadzwyczaj często). Wreszcie nówka-sztuka, czyli 5-4-1, 3-4-3, jakkolwiek to nazwać – ustawienie z trzema stoperami i dwoma wahadłowymi. Jak może wyglądać obsada pozycji w poszczególnych systemach? Zerknijmy.
4-4-2
Tutaj sytuacja jest dość jasna i klarowna. Duet stoperów, można chyba go określić dość stałym, tworzą Michał Pazdan i Kamil Glik. W rezerwie czekają Cionek i Jędrzejczyk, ale wchodzą tylko w sytuacji kompletnie nieprzewidzianej – na przykład kontuzji któregoś z dwóch niezniszczalnych czyścicieli ze środka defensywy. Boki też są raczej stałe – na prawej stronie niezachwianą pozycję ma Łukasz Piszczek, podgryzać go mogą z kolei Bartosz Bereszyński i ewentualnie Tomasz Kędziora (ale raczej w przypadku jakiegoś kataklizmu z Beresiem). Na lewej stronie sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, ale Maciej Rybus ma chyba za sobą najcięższe chwile, gdy siedział na ławce w Lyonie. Teraz gra w “swojej” Rosji, w dodatku z Meksykiem naprawdę fajnie uzupełniał się z Makuszewskim. Zresztą, na lewej obronie w Polsce od lat gra nie najlepszy, ale najmniej kulawy. Spytajcie Wawrzyniaka, który ze swadą i dystansem potrafił o tym opowiadać, nazywając siebie samym “zastępcą nieistniejącego podstawowego lewego obrońcy”.
W środku kandydatur jest nieco więcej: w tym ustawieniu do dwóch miejsc będą pretendowali czterej zawodnicy. Grzegorz Krychowiak ma rezerwację, a partnerować mu mogą w zależności od rywala – Krzysztof Mączyński czy Karol Linetty (gdy gramy z mocniejszymi), bądź Piotr Zieliński (gdy gramy ze słabszymi). Jest też jeszcze Jacek Góralski, jeśli trzeba by było kogoś zagryźć. Skrzydła? Jasna sprawa. Na lewej Grosicki, na prawej Błaszczykowski i modlitwy o wystrzał formy któregoś skrzydłowego podczas rundy wiosennej. Wydaje się, że rolę rezerwowego weźmie na siebie Makuszewski, ale to jest to miejsce boiska, gdzie luka jest najbardziej widoczna – w klasyfikacji skrzydłowych duet Kuba-Grosik odjechał trzeciemu na liście na długie kilometry.
Napad – wiadomo. Milik i Lewandowski, zaryzykujemy, że w grupie pościgowej znajdują się Stępiński, Kownacki, Wilczek i mimo wszystko Teodorczyk. Ale będziemy zdziwieni, jeśli którykolwiek z ostatniej czwórki odegra jakąkolwiek rolę w Rosji – nawet, gdy trzeba będzie zmienić coś w końcówce, prędzej za Milika wejdzie np. Piotr Zieliński czy Krzysztof Mączyński, w zależności od tego, kto będzie grał z Krychowiakiem od pierwszej minuty.
To ustawienie jest najbardziej przewidywalne, mamy w nim dość ograniczone pole manewru (Rybus za Grosickiego, Jędrzejczyk na bok? Teodorczyk za Milika? Cionek?). Poza tym – istotnym ogniwem jest tutaj Arkadiusz Milik, który w ostatnich miesiącach zerwał więcej więzadeł niż siatek w bramkach rywali. Nic dziwnego, że szukamy czegoś innego. Nawet nie lepszego – bo naszym zdaniem 4-4-2 w najsilniejszym składzie to jedyna opcja, by upchnąć na murawie jednocześnie 11 najlepszych polskich piłkarzy, ale bardziej elastycznego.
4-2-3-1
Urazy Milika wymusiły tego typu zamieszanie. W teorii niewiele się zmienia – obrona jest stała, jedyną zmianą jest Piotr Zieliński wskakujący za Milika, stojący na czele trójki pomocników – z Krychowiakiem i Linettym/Mączyńskim za plecami. Problem polega na tym, że zdecydowanie ograniczona jest nasza gra ofensywna – poza modlitwą o błysk Lewandowskiego zostaje głównie przebojowość skrzydłowych. Można trochę podśmiewać się z teorii o Zielińskim, który gra inaczej niż w Napoli, ale fakty są takie, że między linią pomocy za trzema żądłami jest dziura, której “Zielu” jeszcze nie jest w stanie samodzielnie pokryć.
Pewne możliwości manewru stwarza tutaj faktycznie testowanie 3-4-3. Jeśli z Meksykiem Zieliński był w stanie grać “schodzącego napastnika”, to może i w 4-2-3-1 uda się go wykorzystać nieco lepiej, niż w roli “dziesiątki” za plecami Lewandowskiego. Generalnie jednak nie ma sensu się tutaj specjalnie rozpisywać – to ustawienie również jest doskonale znane i nieszczególnie daje możliwość rotowania nazwiskami. Każdy jest tu przypisany do swojej pozycji, zmiennicy zaś tracą bardzo dużo do swoich odpowiedników – trudno oczekiwać na przykład by Makuszewski wygryzł tutaj któregoś ze skrzydłowych, czy Bereszyński wysłał na ławkę Piszczka.
3-4-3 / 3-2-4-1 / 5-4-1
O, i tutaj dopiero zaczynają się kombinacje. Choć to ustawienie testowaliśmy w bardzo eksperymentalnym składzie osobowym, trzeba pamiętać, że Nawałka zawsze może go użyć, gdy będziemy w najsilniejszym składzie. I właśnie obsada poszczególnych pozycji, gdy zdrowi będą Piszczek czy Milik, wydaje się najbardziej interesująca.
Tercet stoperów to już spora zagwozdka. Nie jesteśmy jakoś szczególnie załamani wizją, w której szansę dostaje Jarosław Jach. Szczególnie z Urugwajem nie wyglądało to źle, ale ogółem w dwóch meczach towarzyskich z tym systemem i grą obrońcy Zagłębia Lubin napastnicy rywali nie mieli wcale łatwego zadania. Jach, Glik, Pazdan? Możliwe, ale przecież tutaj możliwości jest o wiele, wiele więcej. Weźmy choćby Marcina Kamińskiego, którego wyprowadzanie piłki chwalą nawet w Niemczech, gdzie ogółem od obrońców wymaga się nieco więcej niż w Polsce. Do 3-4-3 stoper, który nie płacze dostając podanie nadaje się idealnie. Kolejne nazwisko warte wspomnienia – Bartosz Salamon, który trójką w tyłach gra u siebie w klubie, w Serie A. To już pięć osób, a jest jeszcze przecież as w rękawie. Pół-prawym stoperem może przecież bez trudu zostać także Łukasz Piszczek, który zapewne doskonale uzupełniałby się z wahadłowym Jakubem Błaszczykowskim. Flanka Piszczek-Błaszczykowski i grający jako prawy napastnik w 3-4-3 Piotr Zieliński? Może i brzmi abstrakcyjnie, ale nie da się takiego eksperymentu wykluczyć, szczególnie, jeśli będziemy gonić wynik i przechodzić z klasycznego 4-4-2/4-2-3-1 na bardziej ofensywny styl.
Piszczek mógłby zejść do trójki stoperów także po to, by zrobić miejsce Bereszyńskiemu na wahadle, ale to jest jeszcze mniej prawdopodobne.
Jak kształtowalibyśmy szansę na grę poszczególnych obrońców? Glik pewniak, Pazdan prawie pewniak, trzeci pewnie zostanie wybrany spośród grona Kamiński/Salamon/Jach, ewentualnie Piszczek lub – niestety – Cionek.
Równie szerokie pole manewru mamy w ofensywie. Zacznijmy od tego, że wciąż możliwe jest ustawienie 3-5-2, w którym w przodzie straszymy Milikiem i Lewandowskim. Nie wiadomo wprawdzie gdzie miałby się wówczas podziać Grosicki (bo raczej nie na wahadle) oraz Błaszczykowski (bo na prawej stronie mógłby go zluzować Piszczek), ale w teorii to całkiem prawdopodobny wybór personaliów. Jeśli atakować trójką – to możliwe jest i wystawienie “tridente” Grosik-Lewy-Kuba, i – na przykład – Grosik-Lewy-Zieliński. Dość niespodziewanie nieźle wypaliła też strona Rybus-Makuszewski, widać było, że obaj panowie już się rozumieją, choć to przecież dopiero raczkowanie nowego ustawienia. Niewykluczone też, że rolę typu “wolny elektron”, krążący gdzieś w okolicach Lewandowskiego otrzyma Grosicki, a za nimi znajdzie się pomoc złożona z Rybusa, Krychowiaka, Linettego, Zielińskiego i Błaszczykowskiego/Piszczka.
Największe zalety? Spektrum możliwości jest tak szerokie, że zaskoczenie rywali nie będzie niczym trudnym, jakichkolwiek nazwisk użyje Nawałka. To nie jest 4-4-2/4-2-3-1, które w środku nocy wyrecytuje nawet najbardziej beztroski zawodnik naszych przeciwników. W dodatku w samej grze też panuje spora dynamika. Ustawienie z trójką stoperów może być opcją “ultra-defensywną”: Jach, Glik i Pazdan pilnują środka, Rybus i Piszczek grają bocznych obrońców, środek obsadzają Krychowiak i Linetty, boki asekurują dodatkowo Grosicki i Błaszczykowski a daleko z przodu zostaje praktycznie tylko Lewandowski. Gramy wówczas 5-4-1 w stylu Raków Częstochowa A.D. 1655. Ale możemy też sobie wyobrazić opcję kamikaze alias “gung-ho” – Pazdan, Glik i Piszczek zostają jedynymi stricte defensywnymi graczami, bo przed nimi hasają skrzydłowi Rybus i Błaszczykowski, w środku Krychowiak z Zielińskim, a na napadzie Grosicki, Milik i Lewandowski. Wiemy, że przy zachowawczym Nawałce to brzmi jak jakaś czarna magia, ale nie możemy przecież wykluczyć, że ktoś wpakuje nam dwa gole przed przerwą i zwyczajnie trzeba będzie się odkryć.
***
Wnioski? Dość niekorzystne. Betonowe ustawienia mamy stałe, jakiekolwiek zmiany w nich to próba zastąpienia podstawowych wykonawców zmiennikami – jak wówczas, gdy Milika podmieniał Teodorczyk. Są przewidywalne, doskonale opracowane, ale też doskonale rozpracowane. Wiemy, czego się po nich spodziewać, ale jest i druga strona – wiedzą, czego się spodziewać nasi przeciwnicy. Druga droga – czyli ryzyko gry czegoś innego, nowszego i świeższego, jest zaś pełna wyboi. Możliwości gry jest kilkanaście, my zaś jak dotąd nie sprawdziliśmy nawet jednej – bo w listopadowych sparingach nie zagrała nawet połowa z tych wykonawców, którzy będą grali w Rosji. Bardzo możliwe, albo i wręcz pewne, że 3-4-3 z udziałem Piszczka i Lewandowskiego pierwszy raz zagramy już na turnieju w Rosji. Bardzo możliwe, albo i wręcz pewne, że trójka stoperów w tym systemie pierwszy raz zagra razem już w meczach o punkty – bo przecież raczej nie wyjdziemy bez Pazdana (jak z Urugwajem) czy bez Glika (jak z Meksykiem). W tym kontekście wydaje się błędem tak niewielka liczba meczów kontrolnych – bo jednak fajnie byłoby zobaczyć, jak funkcjonują wahadłowi, gdy na szpicy nie ma Wilczka czy Świerczoka, ale Lewandowski, Milik albo Lewandowski ORAZ Milik.
Nie chcemy siać defetyzmu, ale na ten moment najbardziej prawdopodobne wydaje nam się odejście od kombinacji i gra starą dobrą trzynastką, maksymalnie czternastką tych samych zawodników, w tym samym, przewidywalnym ustawieniu. A szkoda, bo gdybanie o 3-4-3, o tym kto i jak zagra w tym systemie, to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy wokół tych dwóch ostatnich meczów towarzyskich.