Katastrofa. Kompromitacja. Zapłakani włoscy piłkarze. Uciszeni żywiołowo reagujący przez całe spotkanie kibice. Kompletnie rozbity Gigi Buffon, który rozegrał ostatni mecz o stawkę w barwach Squadra Azzurra. Italia żegna się z marzeniami o podboju przyszłorocznego mundialu i w fatalnym stylu ulega w dwumeczu reprezentacji Szwecji, która bynajmniej nie zaprezentowała w tym meczu Himalajów futbolu i, mówiąc wprost, była do pojechania.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem dała się odczuć, że czeka nas prawdziwa wojna. Napięcie było tak wielkie, jakby mecz rozgrywano w elektrowni, a nie na San Siro. Stadion kipiał od samego początku. Na wstępie włoscy kibice wygwizdali szwedzki hymn, ale wtedy dała o sobie znać postawa fair play Buffona, który nie pozostał na to obojętny i zaczął energicznie klaskać, oddając szacunek swoim przeciwnikom. W takich właśnie chwilach uwidacznia się prawdziwa klasa zawodnika.
Niestety zaraz po wznowieniu gry uwidocznił się kompletny brak klasy kogoś innego. Nie możecie zgadnąć, o kogo chodzi? A jeżeli podpowiemy wam, że mecz sędziował hiszpański sędzia Mateu Lahoz? Chyba nic więcej nie trzeba dodawać. Na otwarcie nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla Szwedów, kiedy ręką w polu karnym zagrywał Darmian, a tuż przed przerwą znów podjął kontrowersyjną decyzję na niekorzyść reprezentacji Trzech Koron – Berg trafił piłką w rękę Barzagliego, a gwizdek arbitra milczał. Jasne, wszystko działo się na małej przestrzeni, ale Włoch nie dość, że miał nienaturalnie ułożoną rękę, to jeszcze wykonał minimalny ruch w kierunku piłki.
Po przerwie arbiter postanowił się nieco zrehabilitować, niestety dokonał tego w najgorszy możliwy sposób – poprzez oddanie tego, co zabrał. Tym razem nie dopatrzył się dwóch jedenastek dla Włochów. Najpierw gwizdnął rękę przeciwko gospodarzom w takiej sytuacji…
That’s a penalty. Lustig went wwe on Darmian #ITASWE pic.twitter.com/avw6HpzCsp
— Scot Munroe (@scot_munroe) 13 listopada 2017
A potem nie dostrzegł oczywistego zagrania ręką w polu karnym przez Granqvista, gdy na tablicy świetlnej wybiła dziewięćdziesiąta minuta. Hiszpan prawdopodobnie nie podyktowałby rzutu karnego, nawet gdyby poprosili go o to sami faulujący. Sprawdziła się stara zasada, którą przywołał na Twitterze Rafał Lebiedziński: „bohaterem meczu, w którym sędziuje Mateu Lahoz zawsze jest Mateu Lahoz”.
Włosi jednak nie mają prawa czuć się okradzeni, sędzia mylił się w końcu w obie strony. Mieli wszystko w swoich rękach. Niby banał, ale Italia zdominowała Szwedów w każdym aspekcie gry, remisując jedynie pod względem… niepodyktowanych rzutów karnych. Koncert rozgrywał Jorginho, który posłał kilka prostopadłych, otwierających podań, tym samym kreując swoim partnerom kilka naprawdę dobrych sytuacji strzeleckich. Immobile po jego zagraniu raz trafił w boczną siatkę, a raz nie wykorzystał sytuacji jeden na jeden z Olsenem, kiedy lecącą do bramki piłkę wybił jeden z obrońców. Włosi napierali przez całą pierwszą połowę, ale widać było w ich szeregach niecierpliwość i niedokładność, choć trzeba przyznać, że dobrze funkcjonował u nich pressing. Dzięki niemu zupełnie wyłączyli Szwedów z gry.
Skandynawowie jednak dzielnie się bronili, raz po raz wybijali piłkę z własnej szesnastki, a w wielu sytuacjach tyłek ratował im brakarz – Robin Olsen. Jedną z jego kluczowych interwencji była ta z 87. minuty, kiedy wyciągnął mocny strzał El Shaarawyego. Wcześniej miał też sporo szczęścia – na przykład wolej Florenziego minimalnie minął prawy słupek bramki.
Minuty mijały, sytuacja goniła sytuację, ale Włochom nie udało się dogonić w dwumeczu Szwedów. Mieliśmy obejrzeć powtórkę z Euro, pewne i niezagrożone zwycięstwo Włochów, którzy mają piłkarzy o wyższej jakości, wieloletnie zgranie całego bloku defensywnego oraz kilku piłkarzy w wybitnym gazie, a dostaliśmy festiwal niewykorzystanych sytuacji i niespełnione marzenia. Co ciekawe reprezentacja Włoch ostatni raz nie zakwalifikowała się na mistrzostwa świata w 1958 roku, kiedy rozgrywano je właśnie… w Szwecji.
Najbardziej szkoda w tym wszystkim Buffona. Wraz z nim odejdą pewnie inni weterani, a Squadra Azzurra czeka wymiana pokoleniowa. Pytanie klucz: czy widać na horyzoncie następców?
Włochy – Szwecja 0:0