Reklama

Farerzy – Frajerzy 2:2

redakcja

Autor:redakcja

10 listopada 2017, 20:29 • 3 min czytania 56 komentarzy

Czasami wspominamy sobie te stare czasy, gdy reprezentacja Polski w poważnych imprezach grała kolejno mecze otwarcia, o wszystko i o honor. Wspominamy sobie czasy, gdy w zapowiedziach spotkań nie można było pominąć rzeczowego stwierdzenia, że w Europie nie ma już słabych drużyn. Wspominamy czasy, gdy każdy rywal był groźny, a napastnik szesnastej drużyny Serie C, będący kapitanem zespołu San Marino, potrafił niebezpiecznie ukąsić z dystansu. To czasy tak odległe, że część młodszych kibiców pewnie nawet ich nie pamięta.

Farerzy – Frajerzy 2:2

Ale pod ręką jest zawsze wehikuł czasu. Pod ręką jest maszyna, która potrafi nas przenieść w mroczne wieki, gdy wiecznie utalentowani polscy obrońcy mieli problemy z dowolnymi, choćby i najbardziej pokracznymi napastnikami świata. Gdy rodzimi snajperzy strzelali głównie w trybuny, polscy bramkarze łapali muchy a eliminacje do wielkich turniejów kończyły się zawsze odpalaniem kalkulatorów gdzieś w połowie rozgrywek. Jeśli tylko Hiszpanie przegrają z Andorą trzema golami, Niemcy dostaną pięć czerwonych kartek, a Zimbabwe faktycznie zostanie zdyskwalifikowane, będziemy mieć szansę na miejsce w barażach, oczywiście jeśli najpierw wygramy z Anglią, Niemcami i Włochami na wyjazdach. Tak, to były czasy.

Jak przenieść się z powrotem w tamten okres? Jak przeżyć raz jeszcze wszystkie bajeczne historie z eliminacji do MŚ w 2010 roku chociażby?

Odpalić sobie mecze naszej młodzieżówki.

Już na turnieju w Polsce mieliśmy iście klasyczną grę rodzimej kadry – paraliż techniczny, niecelne podania, fatalna gra w środku, niemrawe skrzydła, niecelne dośrodkowania. Graliśmy dobrze po 5-6 minut w meczu, pozostały czas składając hołd wszystkim fatalnym meczom dorosłej reprezentacji sprzed lat. Gdy dodamy do tego, że w składzie znajdowało się kilku naprawdę porządnych zawodników stojących u progu kariery w zagranicznych klubach – o, to był wzorcowy obraz starej dobrej Polski marnotrawiącej swój potencjał.

Reklama

A potem zaczęły się kolejne eliminacje do Mistrzostw Europy U-21. Wymęczone 3:3 z Finlandią u siebie. Rozczarowująca gra przeciw Litwie. I wreszcie dzisiejszy popis. Remis 2:2 z Wyspami Owczymi.

Wulkanicznym archipelagiem, którego całą ludność dałoby się zmieścić w Bełchatowie. Rodzime gwiazdy z Dawidem Kownackim, Pawłem Bochniewiczem czy Bartoszem Kapustką na czele zremisowały z odpowiednikiem młodzieżowej reprezentacji Bełchatowa. Co więcej – podopieczni Czesława Michniewicza remis uratowali w 94. minucie, już grając w dziesiątkę po czerwonej kartce “Kownasia”. Innymi słowy – do czwartej minuty doliczonego czasu przegrywali z młodymi piłkarzami z Wysp, psia krew, Owczych.

Tak, wiemy, że Farerzy są na trzecim miejscu w grupie. Że wygrali z Gruzją i zremisowali z Finlandią. Ale to są Farerzy. A z drugiej strony wielka przyszłość polskiej piłki, hiper-talenty, które albo już grają w mocnych klubach, albo właśnie się do nich przymierzają.

Nie będziemy wam ściemniać – nie chciało nam się nawet szukać streamów z tego meczu. Powinniśmy bez stresu zerknąć na livescorze, ile goli załadował Świderski i czy Kapustka w końcu się przełamał. Zamiast tego musimy się zżymać, zastanawiając: co jest nie tak z tymi ludźmi? Czemu w U-21 gasną nawet tak solidni goście jak wcześniej Linetty czy dzisiaj Żurkowski albo Gumny?

Ale potem przypominamy sobie te wszystkie porażki czy remisy odnoszone już z Lewandowskim w składzie, już z Błaszczkowskim i Piszczkiem na skrzydle. Przypominamy sobie Euro 2012, przypominamy sobie męczarnie w najbardziej egzotycznych miejscach Europy. I jednak chcemy wysiąść z tego wehikułu czasu, wracając do obecnej kadry. Aż szkoda, że Lewy dziś nie gra – to byłoby fantastyczne antidotum na kompromitację na Wyspach Owczych.

U-21 w aktualnych eliminacjach zajmuje drugie miejsce za Danią, ma 8 punktów w 4 meczach. Jedyny sposób na awans, to tak naprawdę roztrzaskanie Duńczyków, najlepiej dwukrotnie. W innym wypadku nawet baraże mogą być nieosiągalne, a nawet jeśli do nich wpełzniemy – niespecjalnie będziemy tam mieli czego szukać.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

56 komentarzy

Loading...