Pogoda nie popsuła planu. Dortmund robi krok w stronę Bayernu

redakcja

Autor:redakcja

27 października 2012, 17:58 • 2 min czytania

Ciężko ogląda się mecze, w których piłka przy nodze zawodnikom przeszkadza. Ciężko się patrzy, jak pogoda dyktuje warunki, jak o przebiegu akcji decyduje przypadek i to, czy piłka odbije się na śniegu w taki sposób, w jaki odbiłaby się na normalnej murawie, czy może jednak nie. Nie bez problemów, choć i tak skutecznie z pogodą i Freiburgiem zmierzyła się Borussia Dortmund, z Łukaszem Piszczkiem i Robertem Lewandowskim w składzie.
BVB w tym sezonie gra w kratkę, beznadziejne mecze przeplata świetnymi i te najlepsze przeważnie wypadają w Lidze Mistrzów. Tydzień temu mistrzowie Niemiec przegrali po fatalnej grze na własnym boisku z Schalke, a lawina krytyki spadła na Juergena Kloppa – że niepotrzebnie zmienił taktykę, że tak namieszał w składzie, iż uzyskał odwrotny efekt. Ale cztery dni po tym, jak niemiecka prasa przeczołgała się po trenerze i zawodnikach BVB, ci rozegrali znakomity mecz z Realem Madryt. I, co najważniejsze, wygrali.

Pogoda nie popsuła planu. Dortmund robi krok w stronę Bayernu
Reklama

Jakie jest to prawdziwe oblicze Borussii, przegrywającej z Schalke i pokonującej Real, pokazać mają kolejne spotkania. Choćby takie, jak dzisiejszy wyjazd do Freiburga.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Podopiecznym Kloppa 45 minut zajęło przyzwyczajenie się do trudnych warunków panujących w Freiburgu. Przed przerwą BVB było w cieniu, prezentowało się gorzej i powinno przegrywać do przerwy. Gospodarzom po zagraniu ręką Lewandowskiego należał się rzut karny, po przypadkowym strzale Piszczka piłka powinna wpaść do siatki. Borussia w ogóle nie przypominała drużyny, która kilka dni wcześniej pokonała Real. Czy to była kwestia tego śniegu? Niewykluczone. Bo po przerwie obraz gry się zmienił – goście odważnie ruszyli do przodu, swoje okazje mieli Piszczek, Lewandowski i Goetze, aż w końcu do siatki trafił Neven Subotić. Ten sam, który w pierwszej połowie ciągle się ślizgał i popełniał fatalne błędy. Gospodarze próbowali odpowiedzieć, ale bezskutecznie, a w końcówce otrzymali jeszcze jeden cios – po podaniu Lewandowskiego trafił Goetze.

Dobrze – mając na uwadze, w jakich warunkach odbywał się mecz – wyglądali Polacy. Piszczek nie biegał do przodu bez głowy, tylko podłączał się do akcji ofensywnych w odpowiednich momentach. Sam miał dwie naprawdę niezłe okazje strzeleckie i chociaż jedną powinien wykorzystać. Mocno trzymał się na nogach Lewandowski, ciężko było go przepchnąć, sprawiał spore problemy obrońcom, którzy i tak go zatrzymywali, bo… na takim boisku Robert nie był w stanie daleko im odjechać. Delikatnie poprawił swój bardzo przeciętny bilans w Bundeslidze – do trzech goli, które ma na koncie, dorzucił właśnie trzecią asystę.

BVB umocniło się na czwartym miejscu w tabeli, ale czy zbliżyło się do Bayernu – ciężko dziś stwierdzić. Bawarczycy jutro grają z Bayerem Leverkusen.

Najnowsze

Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama