Trasferte libere – przepisy kulawe od ziemi włoskiej do Polski

redakcja

Autor:redakcja

24 października 2012, 09:41 • 3 min czytania

Ciężko znaleźć dziś kibica piłkarskiego, który nie miałby żadnych zastrzeżeń co do obowiązujących przepisów. Jednym będą przeszkadzać zakazy dotyczące pirotechniki, innym reguła braku transparentów niezwiązanych z widowiskiem, jeszcze kolejnym zakaz zmiany miejsca na sektorze, czy używania wulgaryzmów. Narzekają wszyscy, wszędzie i… na wszystkich. Dominują oczywiście skargi na rząd (jako organ decydujący o kształcie ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych), PZPN (organ wymierzający kary za złamanie przepisów) oraz policję (odpowiedzialną za egzekwowanie reguł).
Jak się okazuje, rodzime problemy nie są obce na Półwyspie Apenińskim. We Włoszech, kolebce ruchu ultras opartego na kolorowych choreografiach i skomplikowanych kartoniadach, trwa… no właśnie. Spór? Chyba nie, to za małe słowo. Trwa prawdziwa wojna o trybuny. Wojna w której przestały liczyć się klubowe podziały, to kto z kim trzyma, kto komu ukradł wcześniej flagę. Prosty podział – oni kontra my. Gdy wgłębimy się w meandry Serie A, oprócz wspaniałych zwycięstw Juventusu i fatalnej formy Milanu dostrzeżemy postępujące pustoszenie trybun. Kibice odwiedzają stadion coraz rzadziej, w dodatku ci, którzy decydują się pójść na mecz, nie potrafią nawiązać do długich tradycji włoskiego, bardzo żywiołowego dopingu. Na stadionach często brakuje fanów drużyny przyjezdnej, zdarzają się nawet mecze bez kibiców gospodarzy, a gdy dodamy do tego wytransferowanie największych gwiazd – widzimy jak spadła atrakcyjność ligi.

Trasferte libere – przepisy kulawe od ziemi włoskiej do Polski
Reklama

Od czego zaczęła się wojna z kibicami? Wszystkiemu winne są karty, czyli tzw. tessera. To co u nas weszło w świat piłki nożnej bez większego oprotestowania, czyli karty identyfikacji kibica, we Włoszech stało się impulsem do buntu. Inna sprawa, że rodzime fankarty, czy KIK-i to jedynie środek przyspieszający kupno biletów i identyfikujący za pomocą fotki połączonej z PESEL-em. W Serie A tessery to kompletny zapis danych osobowych, środek płatniczy, a w dodatku… zaświadczenie o niekaralności. By je otrzymać, trzeba bowiem przejść przez selekcyjne sito godne egzaminów wstępnych na prawo na dowolnej prestiżowej uczelni. Doszło do sytuacji, gdy wydania – niezbędnej przecież do uczestnictwa w meczach – karty odmówiono osobom z zakazami wyjazdowymi, nawet tymi, które już dawno się skończyły! W efekcie roczne, już odpokutowane kary zamieniły się w dożywocie.

Protesty trwają bez przerwy od dwóch lat, a w ostatnim czasie dodatkowo przybrały na sile. Rządzący wymyślili sobie bowiem… zakaz poruszania się po kraju dla kibiców gości (skąd my to znamy…) Włosi, zmobilizowali się wobec tego do kolejnych protestów. Ich punkt kulminacyjny to zeszłotygodniowa akcja kilkudziesięciu włoskich ekip. Catania, Fiorentina, Genoa, Napoli, Palermo, Lazio, AS Roma, Salerintana, Juventus i wiele, wiele innych klubów z całego kraju rozwiesiło w swoich miastach krótki przekaz „trasferte libere” czyli wolne podróże. Efekt zjednoczenia całych kibicowskich Włoch – piorunujący.

Reklama

Tylko czy wystarczająco mocny, by cokolwiek zmienić?

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama